LG Wing strasznie mi się spodobał, chętnie z niego korzystam i przez ten czas ani trochę nie stracił efektu „wow”. To rozwiązanie jest w pewien sposób genialne. W czasie izolacji spowodowanej pandemią COVID-19 bardzo często sięgałam po LG Wing, by na nim popracować albo pograć. Był mi po prostu tabletem, który można trochę zmniejszyć przed wyjściem z domu.
Mimo tego nie sądzę, by znalazł jakąś swoją niszę, a jeśli to zrobi, nie będzie ona zbyt duża. Dlaczego? Moim zdaniem LG trochę się spóźnił. Wystarczy rozejrzeć się po konkurentach. Do wyboru mamy konstrukcje składane, lada moment wejdą na rynek rozwijane, zapewniające znacznie większą wolność korzystania z telefonu. Mam wrażenie, że LG przespał okazję. Możliwe, że było to podyktowane ograniczeniami systemu Android albo innymi kwestiami, o których nie wiem. Jestem za to przekonana, że znacznie większe zamieszanie LG Wing zrobiłby w roku 2018 niż pod koniec 2020, gdy trafił do Polski.
Nie zrozum mnie źle. LG Wing jest wart uwagi. Nie wiem jednak, czy warto go kupić jako telefon na co dzień. Ja bym tego raczej nie zrobiła, ale nie będę nikogo od tego pomysłu odwodzić. W niektórych przypadkach nawet ten model polecę, ale będą to przypadki nieliczne. Na pewno jest to telefon dla użytkownika świadomego, szukającego doskonałej kamery… albo czegoś, co się wyróżnia.
Cena tego modelu to 4599 zł. To obiektywnie sporo pieniędzy, ale jakoś nie wyobrażam sobie, by LG Wing 5G mógł być tańszy przy takiej konstrukcji. Było nie było, jest to telefon jedyny w swoim rodzaju.
Zalety:
Wady:
Ocena końcowa: solidne 7,5/10, choć wciąż nie wiem, kto jest odbiorcą tego modelu
PS. LG Wing 5G jest dostępny w dwóch kolorach: czarnym i jasnoniebieskim. Recenzowany przeze mnie egzemplarz był czarny i miał błyszczącą obudowę z materiału do złudzenia przypominającego szkło. O wiele bardziej podoba mi się wersja niebieska. Więcej zdjęć znajdziesz w galerii poniżej:
Źródło zdjęć: wł.
Źródło tekstu: wł.