Motorola razr 5G: elegancja warta grzechu. Tnie powietrze i portfel
Motorola razr 5G to coś więcej niż telefon. To również ozdoba, powrót do klasyki, a z drugiej strony ogromny krok w przyszłość. To także najtańszy składany telefon, jaki można kupić jesienią 2020 roku. Czy warto? Jeszcze jak!

O czym mowa? O telefonie składanym w poprzek, który do tego jest bardzo mały. Motorola razr 5G ma giętki ekran P-OLED o przekątnej 6,2 cala. Ekran jest niemal całkiem płaski po rozłożeniu. Niemal, bo w miejscu, gdzie ekran się zgina, da się wyczuć drobne nierówności. To oczywiste – tu pod ekranem nie ma niczego sztywnego.
Nie jest to jeden z tych ekranów, które zajmują cały front telefonu. Bryła została zaprojektowana tak, by nawiązywała do serii razr z początków XXI wieku. Nie jest to wada w tym modelu, nawet ma to pewien urok. Za wadę uważam to, że widoczne są elementy zawiasów. To zaburza delikatną elegancję telefonu.



Motorola razr 5G składa się w elegancką bryłę o bardzo przyjemnych krawędziach. Rozłożony razr 5G ma wymiary 169,2 × 72,6 × 7,9 mm, złożony zaś 91,7 × 72,6 × 16 mm – akurat tyle, by zmieścił się w dłoni. Telefon waży 192 gramy. Na zewnątrz znajduje się ekran OLED o przekątnej 2,7 cala, przykryty Gorilla Glass. Co można na nim zrobić? Zaskakująco dużo. Jego działanie możesz zobaczyć na poniższym filmie.
Oczywiście można zakończyć rozmowę, zamykając telefon. To wspaniałe uczucie. W ogóle korzystając z Motoroli razr 5G mam uczucie obcowania ze sprzętem bardzo porządnym i luksusowym. To połączenie Szkła, aluminiowej obudowy i stalowego zawiasu.
Motorola poprawia co się da
Motorola razr 5G to drugi składany smartfon Motoroli z „nowej” serii razr. Skoro drugi, spodziewam się, że ulepszony. I tak rzeczywiście jest. Poprawki są naprawdę wartościowe względem Motoroli razr z 2019 roku.
Przede wszystkim nowy razr 5G ma miejsce na kartę nano-SIM. Aktualnie można wybrać, czy telefon będzie działał z fizyczną kartą, z eSIM czy z oboma na raz. Poza tym akumulator został powiększony z 2510 do 2800 mAh, co w tym modelu jest bardzo potrzebne. Wciąż nie ma szału, ale zmiany idą w dobrym kierunku. Kolejną dobrą zmianą jest oczywiście łączność 5G i dostosowane do niej anteny w górnej i dolnej części telefonu.
Wymiary nowej Motoroli razr 5G są podobne do poprzedniej generacji, ale nowa jest lżejsza o 13 gramów, mimo że konstrukcja ma więcej szkła i metalu. Nowa wersja ma też więcej RAM-u i dwukrotnie więcej miejsca na dane.
Najlepsza zmiana to zmiana ceny. Motorola razr debiutowała w listopadzie 2019 roku w cenie 7299 zł. Motorola razr 5G weszła do Polski z ceną 6499 zł na metce. Wszystko jest lepsze, a do tego jest taniej – takie zmiany lubię!
Wydajność: benchmarki i praktyka
Snapdragon 765G jest ostatnio szalenie popularny. Znajdziemy go w nowym POCO, OnePlus Nord, Moto Edge, Xiaomi Mi 10 Lite i wielu innych. Darzę ten czip sporą sympatią. Nie jest to szczyt szczytów, ale ma naprawdę dobre osiągi, które zupełnie mi wystarczą, a telefony z nim nie sprawiają problemów. Wyniki benchmarków są zgodne z oczekiwaniami:
- 3DMark Sling Shot Extreme: 2965 (Vulkan), 3179 (OpenGL ES 3.1)
- Geekbench 5: 622 (single-core), 1899 (multi-core)
- PCMark Work 2.0: 7399
- GFXBench: 59 fps (T-Rex), 51 fps (Manhattan), 21 fps (Car Chase), 14-18 fps (Aztec Ruins High Tier)
Zmartwiło mnie zarządzanie temperaturą. Trzeba wziąć pod uwagę, to, ze cała elektronika, która może się nagrzać, znajduje się w dolnej części telefonu. Lekko licząc Motorola razr 5G ma więc mniej niż połowę objętości przeciętnego telefonu. Oddawanie ciepła w takich warunkach to spore wyzwanie.
Podczas grania ta połówka telefonu nagrzewała się nawet do 39,6°C. „Klapka”, na której znajduje się tylko ekran, miała maksymalnie 32°C. To strasznie dziwne wrażenie także od strony ekranu. Wystarczy przeciągnąć palcem wzdłuż po ekranie, by poczuć ogromne zmiany. Na długości 2,5 cm temperatura skacze z 31°C do 38,5°C. Procesor mocno się poci i po około 5 minutach pracy w takich warunkach zwolni do około 80%. Zero zaskoczenia.
Motorola razr 5G ma 8 GB RAM-u, co całkowicie wystarczy do komfortowej pracy. Na dane dostała 256 GB. Na kartę microSD nie ma już miejsca, ale to nie powinien być problem. Prędkość odczytu losowego wbudowanej pamięci to 144 MB/s, zapisu losowego 138 Mb/s.
Co ważne, Motorola razr 5G ma miejsce na kartę nano-SIM i może obsłużyć także eSIM. To spora zaleta. Dzięki temu telefon nie jest przywiązany do operatora oraz może pracować w trybie dual-SIM.
Akumulator pozytywnie zaskoczył
Motorola razr 5G ma akumulator niewielki jak na dzisiejsze standardy. W zasadzie są tu dwa akumulatory o sumarycznej pojemności 2800 mAh. Dzięki temu Motorola razr 5G jest przyjemnie wyważona.
2800 mAh brzmi jak o wiele za mało. Oczywiście grając online, jestem w stanie rozładować ten telefon w 3 godziny, a grając przez 5G jeszcze szybciej. Graczom tego telefonu na pewno nie polecę, także z powodu kształtu. Przy codziennym użytkowaniu jednak razr 5G nie odbiega od średniej, a to dzięki mniejszemu ekranowi. Do wielu zadań w ogóle nie muszę telefonu otwierać, nie włączam więc większego ekranu.
Do tego dochodzą różne sztuczki. Na ekranach OLED można sporo zaoszczędzić, używając ciemnego motywu systemu. Wieczorami używam czarno-białego filtru na ekran, co też wpływa pozytywnie na zużycie energii. Koniec końców Motorolę razr 5G ładowałam codziennie, a przy dobrych wiatrach co 1,5 dnia – zależy, ile czasu byłam poza domem i czy korzystałam z LTE/5G, czy tylko z domowego Wi-Fi. Granie sobie odpuściłam, mimo że Snapdragon 765G do grania się jak najbardziej nadaje.
Uruchomiłam oczywiście też symulację przeciętnego używania telefonu. Nasz autorski benchmark wytrzymał na tym modelu 421 minut. To 7 godzin typowego używania przy jasności ekranu 300 nitów.
W zestawie znajdziemy ładowarkę TurboPower 18 W i przewód USB-C. Naładowanie telefonu do pełna zajmuje około 1,5 godziny. Nie ma tu ładowania bezprzewodowego, a szkoda. Dodałoby Motoroli razr 5G elegancji.
Najbardziej cieszy mnie brak problemów z ustawianiem ostrości. Aparat reaguje szybko i bezbłędnie, pozwala też zmieniać odległość ostrzenia podczas kręcenia filmu. Większość czasu korzystałam z trybu automatycznego, który radzi sobie nawet przy nietypowym oświetleniu. HDR działa dyskretnie i zdjęcia wyglądają naturalnie. Kolorystyka niestety naturalna nie jest – wiele zdjęć jest ocieplonych albo wręcz żółtych. Niebo bywa przepalone, brakuje kontrastu i generalnie… jak na tę cenę, jest słabo.
W razie problemów można skorzystać z trybu manualnego albo zapisywać zdjęcia w RAW, ale na telefonie staram się tego unikać. Nie powalił mnie też tryb nocny (Night Vision). Owszem, jest jasno, ale to koniec zalet.
Geometria obiektywu za to jest bardzo dobra i daje naturalne efekty. Nie zauważyłam też żadnych przerażających aberracji chromatycznych na zdjęciach robionych pod światło. Bardzo podoba mi się też głębia ostrości, jaką można uzyskać na zbliżeniach. Nie ma tu typowego trybu makro, ale to wcale nie przeszkadza w robieniu zdjęć z bliska. Ten aparat budzi u mnie mieszane uczucia.
Frontowy aparat, czyli ten widoczny po otwarciu telefonu, jest raczej kiepski. Ma matrycę 20 MPix, ale jego oprogramowanie bardzo kiepsko radzi sobie z kolorami. Mam wrażenie, że zdjęcia są szare, zawsze przygaszone. Do selfie lepiej złożyć telefon i użyć aparatu głównego. Ten w środku niech zostanie do wideorozmów, bo więcej nie da się z niego wyciągnąć.
Kolor spotowy to całkiem fajna sprawa
Zwykle nie bawię się w efekty na zdjęciach, ale w aplikacji Motoroli jest funkcja, która mnie kupiła. Znajdziesz ją zresztą na różnych modelach. Chodzi o kolor spotowy (nie uważam, by było to najlepsze tłumaczenie spot color). To filtr dość prosty, ale bardzo efektowny, gdy piję kolorowego drinka koło Ferrari :-)
Ten filtr działa w czasie rzeczywistym, od razu mogę zobaczyć podgląd i zmienić intensywność efektu. Można go używać również podczas kręcenia filmów. Sprawdź klip poniżej, konkretnie fragment z karuzelą.
Podoba mi się jeszcze jedna funkcja tego telefonu – poziomica. Motorola razu 5G może informować, kiedy telefon jest trzymany równo. Dzięki temu można łatwo złapać pion, a i horyzont będzie prosty. Gdy telefon jest w odpowiedniej pozycji, delikatnie wibruje. Można więc zrobić zdjęcie nawet bez patrzenia na ekran. Ciekawostka – ten system poległ na całej linii na zakręcie w autobusie, co widać na filmie.
Filmy to jazda bez stabilizacji
Z aparatu głównego Moto razu 5G momentami byłam zadowolona – gdy przyszło do fotografowania na zewnątrz albo gdy chciałam szybko zrobić selfie bez rozkładania telefonu. Gdy przyszło do kręcenia filmów, niestety telefon poległ.
Nie ma tu chyba ani grama stabilizacji obrazu. Po testowaniu takich modeli, jak wspaniały LG V60 czy topowych Samsungów poczułam się zszokowana. Zdążyłam już zapomnieć, jak to jest nie mieć stabilizację wideo w telefonie. Uczucie jest fatalne!
Jedyne, co ratuje ten aparat przy kręceniu filmów, to sposób ustawiania ostrości. Na filmach widać, że działa prawidłowo, ale bardzo łagodnie. To może być zaleta. Przy kręceniu niezbyt dynamicznych scen ostrość nie „skacze” jak opętana, co zdarzało mi się widzieć u konkurentów. Oczywiście jeśli zależy Ci na błyskawicznym przestawieniu ostrości, będzie to spora wada. Wszystko zależy od zastosowań.
Ostatni fragment został nagrany frontowym aparatem. Tam to już lepiej nie zaglądać, jeśli nie trzeba. Nie wiem, do czego nadaje się frontowa kamerka Motorli razr 5G, ale na pewno nie do kręcenia filmów.
Ekran to najciekawszy element Motoroli razr 5G i chcę jeszcze do niego wrócić. Na filmie na pierwszej stronie jest sporo odbić, które mogą pokazać go w niekorzystnym świetle. Niesłusznie – ekran ten jest wysokiej jakości.
Główny ekran to P-OLED o rozdzielczości 876 x 2142 piksele. Jego powierzchnia jest nieco „miękka” w dotyku, gdyż nie przesuwam tu palcem po szkle, ale po polimerze. Przez to pierwsze chwile z Motorolą razr 5G mogą być nieco nieprzyjemne, jednak szybko się do tego przyzwyczaiłam. Do ostatniego dnia testów przeszkadzały mi za to drobne wybrzuszenia na ekranie. Cóż – to nie jest telefon do grania, mimo odświeżania 60 Hz. To kompan na całodniowe zakupy albo na imprezę.
Polimerowa powłoka jest odporna i codzienne używanie telefonu ani trochę mu nie zaszkodziło. Nieco się obawiam, że z czasem drobinki różności mogą powpadać pod ekran. Z drugiej strony Motorola dołożyła wszelkich starań, by telefon był odporny na wilgoć, więc przynajmniej jeden problem mamy z głowy.
Podświetlenie ekranu Motoroli razr 5G nie budzi zastrzeżeń. Pomiary wykazały, że góra jest ciemniejsza niż dół, ale gołym okiem zupełnie tego nie widać. Na wysokości zawiasu pomiar wskazał 450 nitów, powyżej 430, poniżej zaś 470 nitów.
Ekran ten jest w stanie wyświetlić 97,4% kolorów przestrzeni sRGB. Średnie odchylenie koloru ΔE wynosi 0,38, maksymalne sięgnęło 1,08. Wyniki są więc przeciętne dla telefonu w tej klasie cenowej. Oprogramowanie Motoroli pozwala dodatkowo dostosować temperaturę barw, a w nocy korzystać z trybu czarno-białego.
Dodatkowy ekran OLED ma rozdzielczość 800 × 600 pikseli. Ze względu na ograniczone możliwości małego ekranu, nie mam dobrego pomiaru jego parametrów. Wiem jedno – całkowicie wystarczy do obsługi telefonu nawet w świetle wrześniowego słońca.
Dźwięk jest lepszy w pudełku
Motorola razr 5G ma jeden głośnik, umieszczony w dolnej części, tuż koło gniazda USB-C i tacki na SIM. Głośnik ten jest w stanie wydobyć z siebie dobre 76 dBA, nie jest to jednak najlepsza jakość dźwięku. Słuchanie w ten sposób muzyki jest raczej karkołomnym przedsięwzięciem.
Muszę jednak pochwalić Motorolę za pomysł na opakowanie telefonu. Nie jest to ekologiczne rozwiązanie, ale na pewno pomysłowe i ładne.
Telefon widać przez okienko, a ładowarka, słuchawki i kluczyk do wyjmowania tacki na SIM znajdują się w ładnym etui, przypominającym futerał na okulary. Podstawka pudełka zaś może służyć jako pasywny wzmacniacz i stojak na ołówki. Rzecz w tym, że u dołu znajduje się komora rezonansowa i dźwięk rozchodzi się we wszystkich kierunkach. Jest nieco cichszy, ale zyskuje przestrzeń. Niestety nie zyskuje na jakości.
Myślę, że ten pomysł warto rozwinąć. Taki pasywny wzmacniacz to fajny pomysł, a gdyby dało się jeszcze w nim umieścić ładowarkę indukcyjną, byłby niezłą ozdobą na biurku.
Wciąż uważam, że Motorola razr 5G to wspaniały telefon dla wąskiego grona odbiorców. Jestem przekonana, że znajdzie nabywców, którzy będą zachwyceni jej kompaktowymi wymiarami, elegancją i prostotą. To perfekcyjny telefon do torebki i kieszeni marynarki.
Używanie Motoroli razr 5G wiąże się z poczuciem luksusu, ale też z ograniczeniami. To na pewno nie będzie dobry telefon do grania, nie z tym kształtem, nie z tym ekranem. Na pewno nie jest to telefon multimedialny. Słuchawki w zestawie są dobre, ale głośnik nadaje się raczej do tortur. No i ten brak stabilizacji obrazu na filmach…
A jednak ten telefon ma w sobie coś, co przyciąga jak magnes. Bez problemu zaakceptowałam pewne ograniczenia i używałam go na co dzień. Z graniem mogę się przenieść na tablet, który czeka na lepsze czasy w szufladzie. Za oglądaniem na małym ekranie nie szaleję, do czytania zaś Motorola razr 5G nadaje się doskonale. Od dużej mocy procesora wolę kompaktowe wymiary i kocham praktyczne gesty Motoroli. Z akumulatorem i ładowaniem nie źle, a elegancja tego telefonu jest bezcenna.
Zresztą, nie sądzę, by ktoś kupił Motorolę razr 5G dla jej podzespołów. To telefon, który kupuje się dla dizajnu.
Zalety:
- elegancki dizajn, świetne materiały
- bardzo praktyczne i intuicyjne oprogramowanie
- dobre ustawianie ostrości w głównym aparacie
- łączność 5G działająca u polskich operatorów
- tacka na SIM i obsługa eSIM (także obu na raz)
- dobre słuchawki USB-C w zestawie
- jasne i energooszczędne ekrany
- solidny zawias, odporny ekran główny
- ładowanie 18 W
Wady:
- akumulator wciąż jest trochę za mały
- aparat do selfie do niczego się nie nadaje
- brak stabilizacji wideo
- kiepski dźwięk z głośnika
- widoczne elementy zawiasów
- wybrzuszenia na ekranie
Ocena końcowa: 7,5/10, choć za sam dizajn dałabym 10/10.