Nothing Phone (1) obsługuje łączność 5G, w tym także w sieciach polskich operatorów. Posiada też miejsce na dwie karty nanoSIM. Nie obsługuje natomiast eSIM, co dla niektórych potencjalnych użytkowników może okazać się zawodem. Wbudowany modem bynajmniej nie zawodzi. Wykorzystując łączność LTE udało się nam osiągnąć transfer rzędu 272 Mbps (sieć Play), co jest bardzo dobrym wynikiem.
Inne standardy łączności obsługiwane przez Nothing Phone (1) to Wi-Fi 6, Bluetooth 5.2 oraz NFC. Telefon posiada także funkcję lokalizacji wykorzystującą dwuzakresowe GPS i BDS, a także GLONASS, GALILEO i QZSS.
Nothing Phone (1) pracuje pod kontrolą systemu Android 12 z nakładką Nothing OS. Producent zadbał o to, żeby interfejs nie odbiegał znacząco od „czystego” Androida, znanego chociażby z urządzeń Google Pixel. Nie oznacza to jednak, że zabrakło tutaj autorskich modyfikacji.
Osobiście uważam oprogramowanie telefonu za jego najbardziej kontrowersyjny aspekt. Android 12 wprowadził kilka dużych zmian w interfejsie, które zrywają z dotychczasowymi tradycjami Zielonego Robocika, a które do nakładek innych producentów przeniesione zostały w ograniczonym stopniu. W przypadku Nothing Phone (1) mamy pełny zestaw.
Nie sądzę, żeby ktokolwiek miał pretensje np. o motywy Material You, czyli schematy kolorystyczne dla aplikacji systemowych tworzone na podstawie ustawionej aktualnie tapety. Co innego nowy panel szybkich ustawień. Ten został gruntownie przebudowany i choć dostarcza więcej informacji, to szybka aktywacja niektórych funkcji, m.in. łączności Wi-Fi, jest utrudniona.
Jeśli chodzi o modyfikacje wprowadzone przez Nothing, to jest ich raptem kilka. Oczywiście obejmują one panel ustawień dla wspomnianej wcześniej funkcji Glyph, ale oprócz tego telefon wyposażono w zestaw nowych, stylizowanych fontów oraz autorski launcher. Te pierwsze to na pierwszy rzut oka fajna sprawa. Ot, mała zmiana, która nadaje telefonowi sporo unikalnego charakteru. Problem w tym, że przygotowane przez producenta fonty nie obsługują poprawnie polskich znaków. Wygląda to źle, a jeśli nie wierzycie, to rzućcie okiem na załączone screeny.
Nie jest to zresztą jedyny element tutejszej nakładki, co do którego mam zastrzeżenia. Przykładowo, na pokładzie z jakiegoś powodu nie znajdziemy aplikacji pogodynki, ale zamiast tego mamy dedykowany widget do chwalenia się NFT. Abstrahując od kwestii etycznych i szkodliwości tych ostatnich, takie zestawienie daje do myślenia na temat priorytetów producenta. Funkcjonalność ewidentnie znalazła się na liście niżej od podążania za chwytliwymi trendami.
Wreszcie sporo do życzenia pozostawia stabilność oprogramowania. W toku testów aplikacje systemowe – głównie apka aparatu – kilkukrotnie się wieszały i wymagały restartu. Z rozmów z kolegami z innych redakcji wynika, że nie są to odosobnione przypadki. Na szczęście jak dotąd telefon otrzymywał regularne aktualizacje oprogramowania. Pozostaje więc trzymać kciuki, że problem wkrótce zostanie rozwiązany. Ze swojej strony jestem gotów dać producentowi kredyt zaufania i zrzucić kwestię stabilności na karb chorób wieku dziecięcego.
Nothing Phone (1) nie posiada na pokładzie gniazda jack 3,5 mm. Znajdziemy tu natomiast głośniki stereo. Niestety dochodzący z nich dźwięk jest nieco rozczarowujący. Dźwięk jest mocno rozjaśniony, a jednak mimo to ma pewne problemy z klarownością. Do tego dochodzi kwestia niezbalansowanego stereo – jako że dolny głośnik gra pełniejszym spektrum od dolnego, akcent jest wyraźnie przesunięty w jego stronę.
Źródło zdjęć: własne
Źródło tekstu: własne