Pod względem wyglądu OnePlus Nord 3 zdecydowanie nie jest smartfonem ekscytującym. W designie dominuje raczej klasyka, by nie powiedzieć „wtórność”. Albo, żeby ująć to nieco bardziej obrazowo, gdyby ktoś położył bohatera testu obok tańszego Norda CE3 lub Norda CE3 Lite, prawdopodobnie nie umiałbym rozpoznać na pierwszy rzut oka, który model jest który.
Oczywiście od przodu nowy Nord wygląda jak każdy inny smartfon. Płaska tafla szkła, wyświetlacz, który w pełni wypełnia przestrzeń na froncie oraz małe oczko aparatu pośrodku górnej belki. Ramki są rozsądnej grubości i w żaden sposób nie rozpraszają.
Na pleckach producent pokusił się o detal, który albo zignorujecie, albo będzie Was drażnił przez cały czas korzystania z telefonu. Mam tu na myśli wielką, podwójną wyspę aparatu, która skrywa trzy obiektywy z dwiema osobnymi diodami doświetlającymi. Wygląda to strasznie nieproporcjonalnie i w mojej ocenie nie służy prostemu designowi urządzenia. Bo poza tym nie za bardzo jest tu o czym pisać – ot, jednolite szklane plecki bez dodatkowych zdobień.
Ramka urządzenia jest plastikowa, choć z wyglądu stara się imitować metal. Jest płaska, w związku z czym nadaje urządzeniu modny, nieco kanciasty wygląd.
Na górnej krawędzie znalazło się miejsce dla mikrofonu i portu podczerwieni.
Z prawej strony mamy przycisk zasilania oraz suwak trybu wyciszenia. Miło, że producent nie zapomniał o tym ostatnim, bo funkcja ta ma wielu fanów (z autorem niniejszego tekstu włącznie 😉).
U spodu klasyka: głośnik multimedialny, port USB-C, mikrofon i tacka SIM.
Z lewej umieszczono przyciski regulacji głośności.
Jak na średniaka OnePlus Nord 3 wykonany jest bardzo dobrze. Front telefonu to szkło Dragontrail Glass, z tyłu mamy Gorilla Glass 5, natomiast ramka to plastik, przy czym to ostatnie pozostaje w omawianym segmencie normą.
Spasowanie elementów nie budzi najmniejszych zastrzeżeń. Konstrukcja sprawia solidne wrażenie. Producent chwali się również odpornością na zachlapania na poziomie IP54.
OnePlus Nord 3 to telefon duży. Wspomniana wcześniej kanciastość bryły również mu nie służy, a jak dodamy do tego przyciski umieszczone po obydwu bokach, to już w ogóle mamy sprzęt, który do obsługi jedną ręką nadaje się średnio. Innymi słowy, komfort obsługi nie jest mocną stroną bohatera testu.
Pochwalić natomiast chciałbym obecność fizycznego suwaka wyciszenia telefonu. To genialny gadżet, który potrafi mocno ułatwić życie i który chciałbym częściej widzieć w smartfonach innych producentów.
Źródło zdjęć: własne
Źródło tekstu: własne