W pracy dla portalu internetowego w charakterze redaktora sporym ułatwieniem jest dla mnie duża przestrzeń robocza wyświetlacza komputera. A ponieważ moje podstawowe narzędzie pracy to laptop z 13,3-calowym ekranem 1080p, dodatkowy monitor jest mi wręcz niezbędny. Na co dzień korzystam z 28-calowego ekranu 4K, ale na ostatnie dwa tygodnie przesiadłem się na dwa 24-calowe monitory 1080p. Jeden z nich, będący „gwiazdą” niniejszej recenzji, oferuje kilka rozwiązań, które mogą być przydatne w pracy, ale ma jedną poważną wadę.
Główną zaletą testowanego monitora Philips 243B1JH jest wbudowana w urządzenie stacja bazowa USB. Najpełniej skorzystamy z niej wtedy, gdy podłączymy urządzenie do komputera za pomocą przewodu USB-C. Dostaniemy wtedy dostęp do dodatkowych gniazd, w które został wyposażony ten monitor, między innymi do wyjścia DisplayPort, dzięki któremu dołączymy do zestawu kolejny monitor. Można również z jednego monitora zasilić drugi, ale wtedy nie działa zasilanie (poprzez USB-C) podłączonego komputera. Takie „coś za coś”. Szkoda, bo zasilacz monitora ma moc 180 W, co wystarczyłoby na dwa monitory i laptop.
Niezależnie od dodatkowych funkcji, Philips 243B1JH zapewnia bardzo dobrą jakość obrazu, szerokie kąty widzenia oraz jasność wystarczającą do pracy w zamkniętym pomieszczeniu (regulowaną automatycznie). Przyczepić się można tylko do rozdzielczości – 1080p przy 24 calach to według mnie zdecydowanie za mało. Wiem jednak, że są osoby, którym to w zupełności wystarczy. Słabą stroną monitora są wbudowane głośniki, które radzą sobie z tonami wysokimi i średnimi, ale nie z niskimi.
Monitor Philips 243B1JH możemy kupić w Polsce za około 2000 zł. Jeśli dobrze poszukamy, to możemy trafić na oferty z niższą ceną – ja znalazłem ten monitor na Amazonie za 1809,31 zł (17 listopada 2021 roku). Biorąc pod uwagę możliwości monitora, jest to propozycja warta rozważenia.
Źródło zdjęć: Marian Szutiak / Telepolis