Gdy w lutym 2019 roku brałem udział w przedpremierowym pokazie nowych smartfonów Samsunga z serii Galaxy S10, zastanawiałem się na co wymienić posiadany wtedy model Galaxy S9+ - wybrać smartfon Galaxy Note9, czy raczej Galaxy S10+. Postanowiłem poczekać na Note10 i swojego wyboru nie żałuję. Nawet jeśli brakuje tu kilku drobiazgów w stosunku do wcześniejszego telefonu, jakiego używałem.
Samsung Galaxy Note10+ to bardzo udany smartfon, stanowiący godnego następcę udanego Galaxy Note9, nad którego kupnem się kiedyś zastanawiałem. Estetyczna forma, materiały z najwyższej półki i doskonały wyświetlacz, to te najbardziej widoczne zalety tego urządzenia. Do tego dostajemy bardzo wysoką wydajność, dużo pamięci oraz świetny zestaw aparatów fotograficznych. Nie można też zapomnieć o wysokiej jakości dźwięku, który wydobywa się z głośników stereo smartfonu, a także z dołączonych do zestawu słuchawek marki AKG.
No i jest rysik S Pen, który w najnowszej odsłonie jest lepszy i wszechstronniejszy niż kiedykolwiek wcześniej. Zasilanie przy pomocy niewielkiego kondensatora zamieniono na zasilanie pojemniejszym akumulatorem, co znacząco wydłuża czas korzystania z rysika bez potrzeby umieszczania go wewnątrz obudowy Galaxy Note10+. S Pen, poza pisaniem na ekranie, umożliwia sterowanie wieloma funkcjami smartfonu i zainstalowanych aplikacji za pomocą gestów, co jest nowością w jego najnowszym wydaniu.
Samsung wciąż musi popracować nad działaniem podekranowego czytnika linii papilarnych, który nie działa jeszcze tak, jak można by tego oczekiwać. Jest on zlokalizowany lepiej niż w Galaxy S9+, ale tamten działał o wiele lepiej. Druga rzecz, której mi brakuje w Note10+ w stosunku do S9+, to skaner tęczówki oczu, działający w podczerwieni. Często z tego korzystałem. Wadą może być również cena, która w godnych polecenia sklepach wciąż przekracza 4500 zł za testowany wariant z 256 GB pamięci RAM. Zalet jest jednak więcej i są bardziej znaczące (na ogół) niż wady, dlatego…
Tylny aparat:
Przedni aparat:
Źródło zdjęć: Marian Szutiak