Samsung Galaxy S20+ pracuje pod kontrolą systemu z interfejsem One UI 2.1. Jego cechą charakterystyczną jest dzielenie (w wielu miejscach_) ekranu na część interaktywną (na dole) i część prezentacyjną (na górze), co ułatwia sterowanie urządzeniem za pomocą jednej ręki. Niezależnie od tego mamy też tryb obsługi jedną ręką, który zmniejsza obszar roboczy ekranu.
Domyślnie ekran startowy jest podzielony na pulpity (na lewo od nich jest ekran Samsung Daily z najważniejszymi informacjami) oraz szufladę ze skrótami do aplikacji. Tę ostatnią można wyłączyć. W obu miejscach da się tworzyć katalogi, dzięki którym łatwiej jest zachować porządek.
Interfejs One UI można dostosować do własnych preferencji, zmieniając jego wygląd za pomocą zestawów motywów, tapet czy ikon. Wiele tego typu treści znajdziemy w aplikacji Galaxy Themes (darmowych i płatnych), będącym częścią oprogramowania telefonu. Są tu też inne, typowe dla Samsunga, ale także dla wielu innych producentów opcje, takie między innymi jak zmiana układu ikon oraz rozmiarów czcionek czy innych elementów „wystroju”. Zmienić można również kolejność przycisków w pasku nawigacyjnym lub zrezygnować z nich na rzecz gestów.
Najnowsza wersja interfejsu One UI wprowadza kilka nowości w stosunku choćby do wersji 2.0. To między innymi funkcje Quick Share i Music Share. Pierwsza z nich pozwala szybko i łatwo udostępnić pliki pobliskim urządzeniom marki Samsung, natomiast druga umożliwia udostępnianie muzyki znajomym za pomocą urządzenia audio Bluetooth. Są też dodatkowe funkcje w Klawiaturze Samsung (na przykład tłumaczenie w różnych językach) oraz Aparacie (Strefa AR, Jedno ujęcie, Wideo Pro, Moje filtry itp.) i Galerii (między innymi grupowanie podobnych obrazów i ulepszone wyszukiwanie)
Jeśli chodzi o dostępne aplikacje, to tych fabrycznie zainstalowanych nie ma zbyt wiele. Są tu aplikacje systemowe oraz dodatkowe narzędzia Samsunga, klienty podstawowych usług Google oraz kilka dodatków, takich jak OneDrive, Facebook czy Netflix. Nawet kalkulator trzeba doinstalować. Zasługuje to oczywiście na plusa, ponieważ to użytkownik powinien decydować, czym ma mieć zajętą pamięć swojego urządzenia mobilnego.
W najnowszym flagowcu Samsunga nie zabrakło również ekranu krawędziowego. Dzięki niemu możemy szybko się dostać do wybranych kontaktów czy aplikacji lub funkcji, a także innych narzędzi. Fabrycznie zainstalowanych mamy 10 różnych paneli, natomiast wiele dodatkowych znajdziemy w sklepie Galaxy Store (płatnych lub darmowych).
Samsunga Galaxy S20+ możemy połączyć przewodowo z zewnętrznym ekranem (potrzebujemy przewodu USB-C – HDMI), zmieniając go w namiastkę komputera stacjonarnego. Z funkcji Samsung DeX możemy również skorzystać podłączając telefon do komputera (za pomocą kabla USB). Więcej na temat tej funkcji pisałem przy okazji recenzji Samsunga Galaxy Note10+.
Testowany smartfon obsługuje sieci 5G, ale tego nie mogłem jeszcze przetestować. LTE za to działało bardzo dobrze, a przynajmniej na tyle, na ile pozwolił Orange (podczas używałem karty SIM nju mobile). W przypadku flagowych smartfonów nie problemu z działaniem takich rozwiązań, jak VoLTE i VoWiFi – oba radziły sobie bardzo dobrze podczas połączeń głosowych, których jakość była wysoka niezależnie od używanej technologii czy sposobu prowadzenia rozmowy (telefon przy uchu, tryb głośnomówiący lub słuchawki).
Galaxy S20+ nie ma problemów z łapaniem zasięgu sieci komórkowej – radzi sobie z tym porównywalnie do Galaxy Note10+, którego używam na co dzień. To samo dotyczy również innych standardów łączności bezprzewodowej, czyli Wi-Fi (także w wersji 6), Bluetooth (połączenia z różnymi urządzeniami) oraz NFC (płatności zbliżeniowe).
Na pokładzie nie zabrakło również nawigacji satelitarnej, która dobrze radziła sobie z łapaniem zasięgu satelitów oraz fiksowaniem położenia urządzenia z akceptowalną dokładnością (do kilku metrów). W połączeniu z kompasem cyfrowym daje to dobry zestaw do poruszania się po nieznanej okolicy.
Źródło zdjęć: Marian Szutiak