Chociaż nie ukrywam, że ostatnim Samsungiem, który wyciągnął mi kartę płatniczą z portfela był nieziemski Galaxy Note 4, muszę przyznać, że wreszcie coś bardzo pozytywnego dzieje się u koreańskiego giganta. Nudną zachowawczość zastąpiły telefony odważne i wyznaczające trendy, a nie tylko za nimi biegnące. Nie da się też ukryć, że Samsung dobrze wykorzystał moment - gdy jego największy konkurent w świecie Androida przeżywa trudne chwile, S20-stki istotnie mieszają na rynku, a wraz z nimi przystępniejsza cenowo seria A. Natomiast zmiana polityki cenowej Xiaomi sprawia, że Samsung nie oddala się cenowo aż tak bardzo, jak przed rokiem. Oczywiście w tym kontekście mowa jest o S20 i S20+, bo model Ultra to docelowo rywal dla iPhone'a 11 Pro Max, a nie dla "androidowego pospólstwa".
Samsung Galaxy S20 Ultra jest tym rzadkim przypadkiem, w którym suwaki konfiguracji ktoś przeciągnął na maksa i jeszcze dorysował ze dwa stopnie nad tym maksimum. Wielki, dostojny, o absurdalnej specyfikacji aparatów, potężnej baterii, szybkiej pamięci i procesorze, gotowy na 5G, gotowy... by służyć przez lata.
Nie wybaczę Samsungowi kosmicznego zoomu 100x na obudowie, który okazał się tylko reklamą, ale muszę przyznać, że do 10x nie ma konkurencji. To także pierwszy telefon na rynku z filmami 8K, z których pewnie i tak nie będziecie korzystać. To natomiast, co przyda Wam się każdego dnia, to brak myślenia o sprzęcie. Android w samsungowym wydaniu jest żwawszy niż iOS, a każda funkcja po prostu działa. Tak po prostu, bezmyślnie sięgasz po określoną czynność, zamiast zastanawiać się nad sprzętem i ograniczeniami.
Po czasie też zrozumiałem skąd tak wąski i stonowany wybór wersji kolorystycznych obudowy (czarna i grafitowa). Coś, co dla niektórych będzie nudą, dla poważniejszych klientów okaże się pięknym minimalizmem i niewątpliwym atutem. S20 Ultra doskonale łączy się z elegancką marynarką i profesjonalnymi relacjami, a jak już ktoś poprzez telefon musi pokazać siebie, niech zainwestuje w pstrokate etui. Ten telefon to prawdziwy wół roboczy, a nie dziecinny gadżet i szanuję to.
Zanim ostateczny werdykt, zebrałem najważniejsze wady i zalety telefonu. Przypominam, że mają one różne poziomy istotności i ich sama liczba nie jest bezpośrednim wykładnikiem oceny końcowej, lecz czasem bardziej efektem nadgorliwości :-).
Wady:
Zalety:
Z Galaxy S20 Ultra jest trochę jak z topowymi iPhone'ami - pobudza wyobraźnię, zmusza do zerknięcia do ofert operatorów, a potem zwykle schodzimy na Ziemię i wybieramy coś tańszego (np. Galaxy S20+). Nie oznacza to jednak, że mamy prawo krytykować kogoś za zakup absolutnie najlepszego modelu w ofercie producenta. Jeśli jest to sprzęt w zasięgu Twoich finansów, bez wątpienia będziesz zadowolony. Moja ocena końcowa to 9/10 - od dziesiątki oddala ją nieprawdziwy zoom 100x, pominięcie złącza JACK 3,5 mm i brak wsparcia dla 5G 2600 MHz (sieć Plus). Na całą resztę jestem w stanie machnąć ręką, tonąc w morzu zalet flagowego Samsunga.
Źródło zdjęć: Lech Okoń