DAJ CYNK

Samsung Galaxy S9+ w rękach TELEPOLIS.PL

Lech Okoń (LuiN)

Testy sprzętu



Przede wszystkim zdjęcia

Pod wciąż świeżym designem, który rok temu jeszcze wszystkich zachwycał, Samsung przemycił duże zmiany w aparatach. Jak na złość, podczas przedpremierowej prezentacji sprzętu nie mogliśmy niestety zapisać zdjęć z telefonów, więc jeszcze przez kilka chwil musicie uwierzyć na słowo czy polegać na dołączonym do tekstu filmie.

Z przodu obudowy mamy standard, jasny obiektyw F/1.7, autofocus i coraz skuteczniejszą analizę obiektów, pozwalającą efektownie rozmyć tło za nami. Natomiast z tyłu obudowy znalazł się najjaśniejszy obiektyw w świecie mobilnym, bo o przysłonie F/1.5. To o 28% więcej światła dostającego się do matrycy niż w poprzedniku z przysłoną F/1.7! Jeśli ktoś cokolwiek liznął w temacie foto, to zapewne wie, że jasny obiektyw to nie tylko zaleta, ale i w niektórych sytuacjach wada. Im otwór przysłony jest większy, tym mniejsza jest głębia ostrości. Co w takim razie zrobić, gdy jest wystarczająco jasno i chcielibyśmy mieć ostre tło, a nie tylko czubek nosa? Rozwiązaniem jest ruchoma przysłona, która zmniejszy otwór do F/2.4. Dzięki temu dostaniemy istotnie wyższą ostrość w całym kadrze. Regulowana przysłona nie jest może nowością w świecie Androida, wystarczy tylko wspomnieć dwa modele Galaxy Camera czy Galaxy K Zoom, w ich przypadku jednak bardzo daleko było do jasności oferowanej przez S9 i S9+.



Przysłona jest dobierana przez telefon automatycznie, ale nie zabrakło możliwości ręcznej zmiany w trybie manualnym. To jednak nie koniec nowości. Za sprawą dodatkowego buforu pamięci, zintegrowanego z modułem fotograficznym, podczas przetwarzania sygnału z matrycy istotnie zaoszczędzono na mocy obliczeniowej. Tym sposobem możliwym stało się m.in. składanie nawet 12 kadrów w jedno zdjęcie - powiedzmy, że doskonałe. Po analizie tak dużej ilości danych, telefon jest w stanie dostarczyć zdjęcie o minimalnym poziomie szumu, świetnie odwzorowanych kolorach i niesamowitej ostrości. Podczas prezentacji telefonów dysponowaliśmy płynnie regulowanym oświetleniem studyjnym i to był naprawdę szok. Nawet w półmorku telefon zaskakiwał ostrością, niezauważalnym szumem i pięknymi kolorami. Łatwo było ulec wrażeniu, że telefon widzi więcej od widza.

W modelu S9+ możliwości te uzupełnia drugi moduł fotograficzny, również 12 Mpix, ale z nieco mniejszym, stabilizowanym sensorem. Odpowiada on za zoom optyczny, a będąc bardziej precyzyjnym, ma dwukrotnie dłuższą ogniskową niż główny aparat. W skrócie, "lornetka" z modelu Note8 zagościła i w linii S, oferując obok przybliżenia też możliwość rozmywania tła.

Do tego filmy

O tym, że Samsung oferuje genialnej jakości filmy wiecie już z naszego porównania najlepszych fotograficznie flagowców. W temacie wideo Samsung walczył dzielnie z iPhone'em X, wyprzedzając cały rynek, gdy przyszło do testów stabilizacji obrazu. Skoro to mamy już odhaczone, należało dodać tryb 60 klatek na sekundę dla filmów 4K i posłodzić czymś specjalnym. Tą słodką przyprawą okazały się filmy o szybkości 960 klatek na sekundę. Z ułamka sekundy (0,2s) telefon Samsunga tworzy płynne wideo o długości 6,3 sekundy. Ale zaraz powiecie, przecież Xperia XZ Premium już to miała rok temu? Po części tak, ale dopiero Samsung sensownie oprogramował tę funkcję. Możemy zarówno stworzyć pojedynczą spowolnioną sekwencję (i potem ustawić ją sobie np. jako animowaną tapetę czy gifa), możemy też nagrać wideo z serią nawet 20 spowolnień uruchamianych ręcznie. Ale prawdziwym smaczkiem jest tryb automatyczny z detekcją ruchu. Wybieramy miejsce kadru i gdy spróbuje przez nie przemknąć poruszający się obiekt, automatycznie uruchamiane jest spowolnienie. Mało tego, by odbiór spowolnień uatrakcyjniają automatycznie dodawane efekty dźwiękowe (35 do wyboru) z opcją wczytania własnych.



W skrócie, z czysto technicznej możliwości aparatu, którą dał rok temu Sony, w tym roku mamy funkcję, która po prostu działa i natychmiast po wykonaniu oferuje niesamowity, obrobiony od ręki film.

Niezależnie od rodzaju nagrań jakie preferujemy, do naszej dyspozycji jest nowy kodek HEVC H.265. Redukuje on wielkość finalnych pików wideo o aż 40%, bez straty jakości. Z 5 minut nagrania FullHD w 60 fps o "wadze" 1 GB, zrobi się nam teraz przyjemne 580 MB. Tym samym widmo zapełnienia 64 GB pamięci wewnętrznej telefonu nieco oddali się.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News