DAJ CYNK

Test Sharp HT-SBW460 - mały soundbar, wielki dźwięk

Arkadiusz Bała (ArecaS)

Testy sprzętu

Wygląd i wykonanie

Sama koncepcja soundbaru wymusza prosty, wręcz minimalistyczny design, w związku z czym także przy okazji Sharpa HT-SBW460 projektanci nie mieli wielkiego pola do popisu.

Sharp HT-SBW460

Główny moduł testowanego soundbaru to prosta belka o zaokrąglonych rogach. Przy szerokości raptem 95 cm powinna zmieścić się w większości salonów i jest to bez wątpienia jeden z większych plusów testowanego modelu.

Nie ma tu nadmiaru zdobień. Zamiast tego cały front schowany jest za metalową siatką, nachodzącą na gór oraz dół obudowy. Jedyne co wyróżnia się podczas spojrzenia na urządzenie od przodu to logo producenta, logo Dolby Atmos i bardzo prosty cyfrowy wyświetlacz.

Wyświetlacz świeci się na biało, w związku z czym nie rozprasza, i potrafi wyświetlać najbardziej podstawowe informacje, takie jak aktualne źródło sygnału, tryb equalizera czy odliczanie nim urządzenie automatycznie się wyłączy. Po przejściu w tryb czuwania zmienia się w pojedynczą białą diodę.

Sharp HT-SBW460

Powierzchnia góry i dołu sondbaru wygląda prawie identycznie - jak jednolity kawał tworzywa. Jedyną różnicą jest obecność u dołu gumowych nóżek, które przeciwdziałają ślizganiu głośnika.

Z tyłu wygląda to podobnie, z tą różnicą, że dochodzi sporo dodatkowych elementów. Przy brzegach mamy otwory służące do przymocowania soundbaru na ścianie, bliżej centralnej części producent umieści otwory wentylacyjne i komplet portów. Jest on całkiem bogaty i obejmuje wyjście HDMI z funkcją HDMI ARC, dwa wejścia HDMI działające w trybie pass-through z obsługą rozdzielczości 4K, gniazdo optyczne, koaksjalne, jack 3,5 mm, port USB i oczywiście gniazdo zasilania.

Sharp HT-SBW460

Prawa i lewa strona głównej jednostki pokryte są jednolitym szarym plastikiem, odrobinę jaśniejszym od reszty obudowy. Z prawej mamy zestaw fizycznych przycisków: zasilanie, źródło sygnału, play/pauza, głośniej, ciszej. Umieszczenie ich z boku może sprawić, że w niektórych sytuacjach dostęp do nich będzie utrudniony. Na szczęście sam tego problemu nie miałem i to mimo tego, że mam wąską, mocno obudowaną półkę RTV. Poza tym drobnym zastrzeżeniem przyciski sprawują się bez zarzutu - są łatwo wyczuwalne pod palcami, mają przyjemny klik i bez problemu można je rozróżnić „na ślepo”. To oczywiście plus, choć realnie rzecz biorąc nie będą nam zbyt często potrzebne - wszystkie te funkcje dużo łatwiej obsługiwać z poziomu pilota.

Jeśli chodzi o wykonanie, soundbar wykonany jest z niemal w całości z plastiku, jeśli nie liczyć metalowego grilla na froncie. Spasowanie elementów nie budzi zastrzeżeń, a całość wydaje się bardzo solidna. Przy wadze 2,5 kg jest stosunkowo lekki, choć dzięki gumowym nóżkom nie ślizga się po meblach, co z pewnością docenią posiadacze czworonogów i małych dzieci. Ogólnie rzecz biorąc jak na tę klasę sprzętu nie mam tutaj żadnych zastrzeżeń.

Sharp HT-SBW460

Bezprzewodowy subwoofer to prostopadłościenne czarne pudło mierzące 41,5 cm wysokości i 24 cm szerokości oraz głębokości. Podobnie jak główna jednostka jest wykonany z tworzywa i pozbawione jakichkolwiek zdobień, jeśli nie liczyć subtelnego logo producenta na froncie.

Sharp HT-SBW460

Mamy tu jednak kilka elementów pełniących bardziej praktyczne funkcje, głównie z tyłu. Znajdziemy tutaj otwór bass reflex, przycisk do parowania z główną jednostką oraz miejsce na przewód zasilania. Ten z zestawu ma długość 150 cm.

Sharp HT-SBW460

Od spodu znajdziemy odsłoniętą membranę głośnika niskotonowego oraz cztery nóżki, na których możemy go postawić.

Trzecim elementem zestawu jest pilot. Ma dokładnie 15 cm długości, jest zasilany i jest wykonany w całości z plastiku. W ręce leży pewnie, wszystkie funkcje są czytelnie opisane i łatwo dostępne. Same przyciski są gumowe i mają miękki, ale wyczuwalny skok.

Sharp HT-SBW460

I to niestety wszystko, co mogę o nim powiedzieć dobrego. Sam projekt pilota wydaje się niestety mocno nieprzemyślany. Ze względu na zaokrąglony spód faktycznie dobrze leży w ręce, ale za to w praktyce nie da się go płasko położyć na blacie - przy byle dotknięciu przewróci się na jeden z boków. Mało intuicyjny jest również sposób otwierania klapy baterii, pod którą kryje się miejsce na dwa paluszki AAA. To drobiazgi, ale dość uciążliwe i psujące odbiór całego zestawu.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: własne

Źródło tekstu: własne