DAJ CYNK

Test tabletu Sony Xperia Tablet S

Lech Okoń (LuiN)

Testy sprzętu

Bok lewy zagospodarowano na złącze słuchawkowe typu JACK 3,5 mm oraz wyposażone w kolejną zaślepkę złącze dużej karty SD (dobra wiadomość dla fotografów). Niczym nie zabezpieczone złącze słuchawkowe pod znakiem zapytania stawia reklamowaną przez producenta odporność na zachlapania, ale o tym za chwilę. Z prawej strony urządzenia znajdziemy włącznik/przycisk blokady ekranu oraz przyciski regulacji głośności i dwie niewielkie diody (powiadomień i wskaźnik naładowania). Na górnym boku znalazł się natomiast mikrofon i dobrze zakamuflowany port IRDA. Z przodu nie znajdziemy żadnych przycisków - w nierównomiernej grubości ramce wokół wyświetlacza znalazła się tylko kamerka 1,2 Mpix i praktycznie niewidoczny czujnik jasności otoczenia. Ramka jest węższa na krótszych bokach, przez co tablet nieco wygodniej trzyma się pionowo. Jeśli dołożyć do tego zaokrąglony górny, grubszy brzeg obudowy, to aż chce się trzymać tablet pionowo w prawej dłoni. Wszystko to takie jednak trochę na siłę. 10-calowe tablety to urządzenia bardziej "kanapowe" niż ich 7-calowe odpowiedniki i nie wyobrażam sobie na dłuższą metę noszenia 600-gramowej deseczki w jednej dłoni. Warto też zwrócić uwagę, by trzymając tablet we wspomniany sposób nie włożyć paznokci w szczelinę między plastikiem a metalem z tyłu obudowy, a przynamniej ostrzega przed tym producent.

Całość ma zdniem producenta wymiary 239,8 x 174,4 x 8,8 mm, tak do końca jednak nie jest. Podana we specyfikacji grubość dotyczy środka obudowy, tymczasem 1/3 tabletu ma grubość 11,85 mm. Po kontrowersyjnym obliczaniu grubości Xperii arc czy Nokii 808 PureView do takich chwytów producenci już mnie przyzwyczaili. Warto też zwrócić uwagę na to, że 9,4 cala to nieco mniej niż typowe dla kanapowych tabletów z Androidem 10,1 cala, ale trudno tu mówić o jakiejś nowej kategorii sprzętu, szczególnie, że masa urządzenia nie odbiega specjalnie od tabletów z większymi ekranami. Tablet S w porównaniu do Samsunga Galaxy Note 10.1 wygląda o wiele zgrabniej i oferuje bardziej naturalną kolorystykę wyświetlanego obrazu (przez to wydaje się trochę mniej kiczowaty).

Odporność na zachlapania

Wisienką na torcie są oleofobowa warstwa redukująca ilość zbieranych na ekranie odcisków palców oraz certyfikat IPX4 świadczący o tym, że tablet odporny jest na zachlapanie. Z odciskami palców rzeczywiście nie jest źle, ale odporność Xperii Tablet S na zachlapania jest mocno przereklamowana. Teoretycznie certyfikat IPX4 gwarantuje nam ochronę przed zachlapaniem z każdego kierunku, w praktyce jednak z instrukcji dowiadujemy się, że tablet musi być umieszczony najpierw w stacji dokującej (np. Sony SGPDS4 w cenie 120 zł). Oprócz tego uszczelki Multi-portu i gniazda karty pamięci muszą być szczelnie domknięte. Producent podkreśla jednocześnie, że tablet nie jest w pełni wodoszczelny i należy go chronić przed zachlapaniem "dużą ilością wody". Nie ma się jednak co temu dziwić, skoro gniazdo słuchawkowe przez cały czas jest odsłonięte.

Sony radzi też uważać na zawilgocenie tabletu podczas deszczu lub przy bardzo dużej wilgotności… Szkoda, bo to właśnie w tych sytuacjach bryzgoszczelność najbardziej by się przydała. Gdyby jednak spadło na tablet parę kropel deszczu należy go "wytrzeć do sucha miękką szmatką". Producent jest bardzo precyzyjny w określaniu ograniczeń odporności na zachlapania. Woda służąca do obryzgania tabletu winna pochodzić z kranu i być czysta. Nie wolno chlapać wodą z mydłem, wodą zawierającą detergenty lub sól do kąpieli, szampon, jak i wodą z gorących źródeł, basenową czy morską. W instrukcji pojawiło się nawet rozbrajające ostrzeżenie dotyczące osuszania tabletu: Nie wolno go suszyć w piekarniku, ani za pomocą suszarki.. W moim odczuciu nie wolno tu czegoś zupełnie innego - nazywać tablet Sony bardziej odpornym na wodę niż inne tablety.



Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News