DAJ CYNK

Test telefonu HTC Desire 510

Marcin Kruszyński (vonski)

Testy sprzętu

Multimedia

Smartfon HTC przyzwoicie radzi sobie z obsługą multimediów. Wbudowany odtwarzacz filmów poprawnie dekoduje nawet filmy w rozdzielczości FullHD, potrafi obsługiwać formaty 3GP, MP4, a nawet MKV. Gorzej wypada jednak w kwestii dekodowania dźwięku, gdzie już kodek AC3 jest przeszkodą nie do przejścia, o DTS-ie nie wspominając. W systemowym odtwarzaczu nie doszukamy się również obsługi napisów. Problemem może być także przesłanie obrazu na inne odbiorniki: nie udało mi się doszukać informacji o obecności portu MHL, ale żaden z posiadanych przeze mnie kabli nie potrafił się dogadać z Desire. Pozostaje więc strumieniowania wideo.

Jakość dźwięku generowanego przez 510 również określiłbym jako przeciętną. Zarówno na słuchawkach jak i za pomocą wbudowanego głośnika otrzymujemy umiarkowanie dobry dźwięk i równie przeciętną głośność. Szczególnie mizernie wypada zewnętrzny, zlokalizowany z tyłu głośniczek, którego możliwości wręcz nie przystoją firmie, która potrafiła zrobić choćby tak świetne głośniki jak te znane z modelu One (M7).

Mimo zapewnień producenta o obecności wbudowanego hosta USB, nie udało mi się zmusić do współpracy żadnej zewnętrznej pamięci ani podpinanych peryferiów. Wszystkie pamięci co prawda były automatycznie wykrywane przez system, ale żaden menadżer plików nie był w stanie uzyskać do nich dostępu. Podobnie rzecz się miała z podpinanymi myszkami czy też klawiaturami: po informacji o wykryciu sprzętu próżno było szukać jego obsługi. Wygląda to na typowy błąd software'owy i pozostaje mieć nadzieję, że zostanie on wyeliminowany przy okazji którejś z aktualizacji.

Na pokładzie Desire 510 znajdziemy za prostą aplikację radia FM oraz równie mało wyszukany odtwarzacz muzyki. Obydwa programy działają poprawnie, jednak ich możliwości są raczej dość podstawowe. Dość powiedzieć, że w aplikacji do obsługi muzyki nie znajdziemy ani equalizera, ani żadnych dodatkowych efektów czy też profili audio.



Bateria

Wbudowany akumulator to jedna z większych zalet Desire. Mimo, że jego pojemność to dość średnie jak na dzisiejsze standardy 2100 mAh, to urządzenie radzi sobie całkiem przyzwoicie z zarządzaniem energią. Podczas typowego, codziennego użytkowania, na które składało się około 30 minut rozmów, godzina przeglądania sieci i kilkadziesiąt minut muzyki na słuchawkach Bluetooth, HTC wytrzymywało około 2 dób. Nawet przy bardzo intensywnym używaniu naprawdę ciężko jest urządzenie rozładować w ciągu jednego dnia. Znakomicie spisuje się Desire również w trybie zwykłego czuwania w sieci - często sięgając po telefon po 2, a nawet 3 godzinach bezczynności wskaźnik baterii nie spadał nawet o jeden procent, pomimo cały czas odbywającej się tle synchronizacji danych.

Jakby tego było mało HTC nie zapomniało o trybach oszczędzania energii - zwykłym, który ogranicza transmisję danych, taktowanie procesora i jasność ekranu oraz ekstremalnym. W tym ostatnim trybie telefon wyłącza powiadomienia i transmisję danych kiedy jest w stanie uśpienia, a z dostępnych aplikacji pozostają aktywne telefon, wiadomości, kalendarz, poczta, kalkulator i zegar. Nie ukrywam, że zabrakło mi cierpliwości do sprawdzenia ile taki tryb może wyciągnąć z pełnej baterii, ale przez cały dzień pracy w tych ustawieniach (męka! ;-)) baterii ubyło ledwie 12%. Ze względu na wspomniany brak oryginalnej ładowarki, Desire ładowałem zasilaczem Samsunga, który w pełni rozładowaną baterię napełniał w około 2 godziny.

Na koniec warto wspomnieć, że inaczej od swoich droższych "braci" z HTC, ten model ma wymienną baterię. Nic więc nie stoi na przeszkodzie, żeby bardziej wymagający użytkownicy zaopatrzyli się w jej drugi egzemplarz na przysłowiową czarną godzinę.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News