DAJ CYNK

Test telefonu Huawei Ascend P6

Arkadiusz Dziermański

Testy sprzętu

Wyświetlacz - wow... ej! Kto zgasił światło?

Zastosowany wyświetlacz został wykonany w technologii IPS+. Wyświetla 16 milionów kolorów przy rozdzielczości HD 720 x 1280 pikseli na powierzchni 4,7 cala, co daje nam zagęszczenie pikseli wynoszące około 312 pikseli na cal. Ekran jest zwyczajnie piękny, cudowny, naprawdę bardzo dobry. Przede wszystkim jest bardzo jasny. Do tego oferuje perfekcyjne kąty widzenia. Obraz jest czytelny nawet przy maksymalnym wychyleniu telefonu. Odwzorowanie kolorów również stoi na bardzo wysokim poziomie. Biały kolor jest prawdziwie biały, a czarny jest mniej czarny niż w ekranach organicznych, ale bardziej niż w LCD. Oprócz tego w ustawieniach znajdziemy coś takiego jak temperatura barwowa. Możemy ustawić ją jako domyślną lub wygodnym suwakiem zmienić kolory z ciepłych na zimne. W pierwszym przypadku obraz lekko ciemnieje, biel delikatnie żółknie, a barwy robią cię ciemniejsze i mniej intensywne, jak nazwa wskazuje, cieplejsze. W drugim przypadku biel robi się lekko szaro-niebieska, a kolory jaśniejsze. Mimo wszystko zdecydowanie polecam ustawienia domyślne, które w tym przypadku uważam za zdecydowanie najbardziej optymalne. Widoczność w słońcu jest bardzo dobra. Wakacyjne promienie nie zmuszają do szukania cienia w celu napisania SMS-a, a i przeglądanie Internetu nie sprawia trudności. Mimo wszystko do tego, co oferuje Nokia dzięki technologii Clear Black jeszcze brakuje.

Całość w połączeniu z idealnym, pojemnościowym dotykiem powoduje, że na ekran P6 aż chce się patrzeć i naprawdę ciężko się od niego oderwać. Czy ma on jakieś wady? Jest jedna, ale nie wynika ona z samego ekranu. Podczas korzystania z telefonu wyświetlacz ciemnieje. Podpowiem tylko, że ma to związek z grubością obudowy, a po szczegóły zapraszam do kolejnych akapitów. Póki co, miłość trwa w najlepsze, ale jakby trochę... ciemnieje?

Huawei Emotion 1.6 - takiego Androida jeszcze nie było

Nakładka na Androida od Huawei oferuje nam zupełnie nowy wygląd systemu. Pierwszym, co rzuca się w oczy po odblokowaniu ekranu jest brak klasycznego Menu telefonu. Coś takiego w ogóle nie istnieje. W zamian wszystkie operacje wykonujemy na pulpitach. Ikony, sktóry i widgety dowolnie rozmieszamy na kolejnych oknach, według własnych upodobań. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, żeby stworzyć coś na wzór siatki Menu, co z resztą jest domyślnie zrobione na jednym z pulpitów. Ilość ikon, poprzez stworzenie odpowiednich folderów, została zminimalizowana do jednego okna, do czego doszły cztery ikony systemowego dock'a. Fabrycznie utworzone foldery, to Narzędzia, Aplikacje Google i Zarządzanie. Dzięki temu na już starcie mamy ład i porządek. Oprócz standardowych widgetów, jakie znajdziemy w większości smartfonów z Androidem, Huawei oferuje personalizowany Me widget. Zajmuje on prawie całą stronę pulpitu i może składać się z jednocześnie kilku elementów - pogody, odtwarzacza, skrótów kontaktów, miniatury Galerii oraz zegara. Kolejne elementy możemy do niego w prosty sposób dokładać lub zabierać. Na pochwałę zasługuje również bardzo efektowny widget zegara.

Wygląd ekranu blokady, jak i wszystkich ikon, możemy zmienić wraz z jednym, z pięciu dostępnych motywów. Są one na tyle różne, że każdy powinien znaleźć coś dla siebie. Jeden ciemny, jeden jasny, jeden kolorowy i dwa bardziej kobiece, powiedziałbym nawet, glamour. Oprócz tego, części motywów możemy zmieniać, pozostawiając ekran blokady z jednego, ikony z drugiego, a tapetę i dzwonki z kolejnego. Jeden z motywów, ten kolorowy, znów spowodował u mnie wrażenie, że gdzieś już to było. Styl ikon bardzo przypomina te z iPhone'ów, ale znów nie było to kopiowanie, a szybko pojawiające się skojarzenia.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News