DAJ CYNK

Test telefonu Huawei P10 Plus

Arkadiusz Dziermański

Testy sprzętu



Jeśli chodzi o rozmieszczenie elementów to nie mamy tutaj żadnych niespodzianek. Pod ekranem znajdziemy dotykowy przycisk z wbudowanym czytnikiem linii papilarnych, nad ekranem głośnik rozmów, przedni aparat, czujnik zbliżeniowy i oświetlenia oraz diodę powiadomień. Na prawym boku znajdują się przyciski regulacji głośności i przycisk zasilania z charakterystycznymi czerwonymi krawędziami i chropowatą powierzchnią, a na lewym gniazdo kart. Dolna krawędź zawiera port USB typu C, gniazdo Jack 3,5 mm i głośnik zewnętrzny, a na górnej pojawił się port podczerwieni, który można wykorzystać jako pilot do telewizora lub innych urządzeń. Z tyłu obudowy znajdują się obiektywy aparatu, podwójna dioda doświetlająca i laserowy czujnik autofocusu.

Wyświetlacz i interfejs

Ekran smartfonu jest zdecydowanie jednym z jego najmocniejszych punktów. Wyświetlany obraz jest bardzo jasny, z wysokim kontrastem, kolory są żywe i bardzo mocno nasycone. Poprawę jakości panelu widać też w kwestii wyświetlania koloru czarnego, który robi się coraz bardziej czarny, choć nadal nie jest to AMOLED-owa jakość. Ekran jest czytelny w praktycznie każdych warunkach i oferuje maksymalne kąty widzenia. Jest w tym wszystkim wada i jest nią wysokie nasycenie kolorów, które nie każdemu może pasować. Podchodzi to bardzo minimalnie pod panele Super AMOLED Samsunga. Gdyby to komuś przeszkadzało, to w prosty sposób można wyregulować temperaturę barwową w Ustawieniach wyświetlacza. Na powierzchni ekranu modelu Plus nie znajdziemy folii, której zdejmowania producent nie zaleca w Huaweiu P10. W tym przypadku najprawdopodobniej szkło również nie posiada powłoki oleofobowej i faktycznie mocniej zbiera odciski palców niż urządzenia konkurencji. Różnica nie jest jednak zbyt duża i nie przeszkadza to w codziennym użytkowaniu.

Zmiany w interfejsie są niewielkie w stosunku do poprzednich smartfonów Huaweia. W P10 Plus pojawiła się użyteczna funkcja, którą poznałem w tablecie MediaPad M3, a zabrakło jej w pierwszej wersji oprogramowania modelu P10. Jest nią możliwość zastąpienia przycisków sterujących przyciskiem pod ekranem. Jego krótkie wciśnięcie działa jako przycisk wstecz, długie jako home, a przesuwając palcem w lewo lub prawo przełączamy się pomiędzy otwartymi aplikacjami. Jest to bardzo wygodne rozwiązanie, a dzięki temu zyskujemy dodatkowy kawałek ekranu zajęty przez pasek z przyciskami.



Wyższa rozdzielczość ekranu nie przełożyła się na możliwość ustawienia szerszej siatki ikon i nadal maksymalna to 5x5. W zamian pojawił się mały smaczek dla osób, które lubią mieścić więcej treści na wyświetlaczu. W ustawieniach wyświetlacza znajdziemy opcję wyboru trybu ekranu. Tryby są trzy - mały, średni i duży. W dużym wszystkie treści są standardowych rozmiarów, a w dwóch poprzednich są mniejsze, ale ekran mieści dużo więcej treści. Oddzielnie możemy ustawić rozmiar czcionki (do wyboru jest pięć rozmiarów) oraz wybrać jeden z jej czterech styli. A skoro przy stylach jesteśmy, to do wyboru mamy również dwa style Menu. Jeden typowy dla nakładki Emotion UI, w którym aplikacje są rozmieszczone na kolejnych pulpitach, a drugi z typową szufladą aplikacji jak w nakładkach LG, Samsunga czy Sony.



Interfejs smartfonu pozwala na wprowadzenie gestów knykciem. W ten sposób możemy m.in. zaznaczyć fragment ekranu i zapisać go, albo też rysując w ten sposób kreskę w poprzek wyświetlacza dzielimy go na pół i możemy pracować na dwóch aplikacjach. Dzięki temu np. na jednym fragmencie oglądamy film, a na drugim piszemy wiadomość.



Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News