Podsumowanie
Czy warto kupić Huaweia P20 Pro? Moim zdaniem zdecydowanie tak. W codziennym użytkowaniu zabrakło mi tylko złącza słuchawkowego JACK 3,5 mm. Cała reszta to już detale. Radio FM u mnie dawno przejęły streamingi, a brak gniazda kart pamięci skutecznie rekompensuje pamięć wewnętrzna o pojemności aż 128 GB. Chociaż muzyki słucham głównie przez słuchawki Bluetooth, zdarza się, że muszę oszczędnie spakować się na wyjazd i wtedy JACK pasujący do laptopa i Nintendo w przypadku P20 Pro wymaga dodatkowej przejściówki, a szkoda.
Martwiłem się o zeszłoroczny chipset, jednak niesłusznie - praktycznie nie da się odróżnić w codziennym użytkowaniu jego wydajności z topowymi Exynosami i Snapdragonami. Hasłem przewodnim jest tutaj optymalizacja, której poziomu wielu producentów może Huaweiowi pozazdrościć. Nie da się ukryć, że najwięcej w P20 Pro dzieje się w dziedzinie fotografii. Zaprzęgnięcie do pracy sztucznej inteligencji zaowocowało niedostępną u konkurencji beztroską. Ponad 500 rozpoznawanych sytuacji sprawia, że zdjęcia bezpośrednio z telefonu są już gotowe do publikacji, bez konieczności obróbki - ich kolorystyka, kontrast czy ostrość na właściwych obiektach dobierane są automatycznie już podczas wciskania spustu. Natomiast dobrze doświetlone zdjęcia nocne wykonywane z ręki w czasie 4-6 sekund, to prawdziwy koszmar dla innych producentów - to będzie ekstremalnie trudne do skopiowania. 40 Mpix w specyfikacji budzi pozytywne emocje, a przy tym Huawei wiedział jak ten potencjał wykorzystać, by zadowolić zarówno zaawansowanych użytkowników, jak i foto-laików.
Dodatkową garść punktów telefon otrzymuje za stabilizację filmów FullHD. Świetnie radził sobie z nią Samsung czy Apple, ale poziom P20 Pro to coś niesamowitego. Sekwencje wideo do złudzenia przypominają te z drogich gimbali czy dronów, tymczasem robimy je beztrosko samym telefonem. Gdy już wydawało się, że tylko iPhone X potrafi skutecznie rozpoznawać twarz, P20 Pro nie daje mi szansy na dotknięcie umieszczonego pod ekranem czytnika linii papilarnych - biorę telefon do dłoni i natychmiast widzę pulpit. Co ciekawe, Huaweiowi nie przeszkadzają przy tym ani ciemności, ani ostre promienie słońca. To po prostu działa.
By jednak nie przepisać do podsumowania wszystkich zalet wypunktowanych niżej, czas na finalny werdykt. W zeszłym roku spośród najlepszych na rynku smartfonów wybrałbym flagowy model Samsunga, w tym roku mając przed sobą opcję zakupu Galaxy S9+ lub Huaweia P20 Pro, postawiłbym na P20 Pro. Sumarycznie rzecz ujmując, nowy Huawei warty jest mocnej 9-tki w skali 10-stopniowej... dodajmy jednak do tego innowacje. Dawno żadna marka aż tak mocno nie odskoczyła technologicznie w dziedzinie mobilnej fotografii i nie pozostaje mi nic innego jak postawienie subiektywnej oceny 10/10.
Wady: