DAJ CYNK

Test telefonu Huawei P20 Pro - pierwsze 10/10 od długiego czasu

Lech Okoń

Testy sprzętu

Aparat



Od wymienionych we wstępie aparatów dostać można zawrotów głowy. 40, 20, 8 Mpix i jeszcze z przodu 24 Mpix to unikalny zestaw na rynku. Równie unikalny jest rozkład ogniskowych i fakt, że często na finalne zdjęcie pracuje nie jeden, nie dwa, lecz nawet 3 aparaty w tym samym czasie. Pozostawiając wszystko automatyce, do dyspozycji mamy zdjęcia 10 Mpix o przybliżeniu 1x, 3x lub nawet 5x. Co ważne, aż tak dalekosiężny zoom zestawiony został z bardzo skuteczną stabilizacją obrazu - zarówno tą sprzętową, jak i opartą na przetwarzaniu cyfrowym korzystającym ze sztucznej inteligencji.



Dla Was jednak najważniejszym będzie czy Huawei serwuje marketingowy bełkot, czy może to rzeczywiście działa? I tym razem z pokorą przyznać muszę, że nie ma tutaj koloryzowania. Telefon dosyć skutecznie wykrywa sceny, dobiera odpowiednie kolory i efekty, by za jednym dotknięciem spustu aparatu pokazać maksimum swoich możliwości. Owszem, czasem zdarza się, że niebo będzie zbyt niebieskie, a zdjęcie przypadkowego przechodnia zmieni się w portret z efektownie rozmazanym tłem - ale gdy sztuczna inteligencja nam przeszkadza, w dowolnym momencie możemy ją wyłączyć. Dodać należy, że wyłączamy przy tym jedynie efekty specjalne, a świetna stabilizacja hybrydowa nadal działa.



Garść przykładowych zdjęć, które nie zostały poddane żadnej dodatkowej obróbce:











Jako bonus film zmontowany bezpośrednio na telefonie, tuż po jego paryskiej premierze:



Do czego by się tu przyczepić... Można zarzucić, że zdjęcia 40 Mpix mają widoczną winietę, choć przy tak dużym sensorze upchanym do smukłej obudowy i tak wyglądają świetnie. Można też pomarudzić, że filmy 4K nie mają pełnej stabilizacji... ale już w 1080p 30 fps filmy wyglądają jak z drona/gimbala - przy szybkim ruchu i nagłym zatrzymaniu się, widać nawet na ekranie moment płynnego wyhamowywania sekwencji. Idealnie płynne filmy FullHD, i to nawet przy trudnych warunkach oświetleniowych, to olbrzymi atut P20 Pro. Choć dla równowagi należy dodać, że hybrydowa stabilizacja zmniejsza nieco poziom detali względem konkurentów, to jednak wolę takie nagrania niż rozedrgane, powodujące chorobę lokomocyjną filmy nawet i 8K. Można ponarzekać, że Huawei odszumia nieco pliki RAW... ale ludzie, to jest telefon i prawdopodobnie nigdy nie będziecie robić na nim zdjęć RAW. Choć gdy zabieramy się za zdjęcia nocne bez statywu, trudno jest uwierzyć, że to tylko telefon. Niejedna lustrzanka sprawdzi się znacznie gorzej. 4-6 sekund naświetlania "z ręki" i z nocy robi się dzień.



Zobacz: Nocny łowca, czyli Huawei P20 Pro zmienia zasady gry

Huawei P20 Pro jest fotograficznie inny od konkurentów - intrygujący i wychodzący poza ramy, których do tej pory nie dało się pokonać. A przy tym wszystkim od użytkownika wymaga tylko wybrania fajnego miejsca i naciśnięcia spustu. Po 1200 zdjęć i filmów, z których niektóre wiszą już jako zdjęcia profilowe u znajomych na Facebooku, bardzo poważnie zastanawiam się nad sensem brania ze sobą lustrzanki na wakacje. Huawei P20 Pro to już nie namiastka aparatu, tylko potężne narzędzie w rękach zarówno laika, jak i profesjonalnego fotografa.

Dodatkowe pliki i przykładowe nagrania wideo znaleźć można na ostatniej stronie testu.

Zobacz: dane techniczne i zdjęcia telefonu w katalogu.

Sprawdź: Cena Huawei P20 Pro w ofercie Play
Sprawdź: Cena Huawei P20 w ofercie Play

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News