DAJ CYNK

Test telefonu Motorola Moto Z2 Play

Arkadiusz Dziermański

Testy sprzętu



Aparat daje radę

Przed rozpoczęciem testów Moto Z2 Play nie miałem wielkich wymagań odnośnie aparatu, ale jasność obiektywu (F/1.7) pozwalała mieć nadzieje na zdjęcia dobrej jakości. Sama aplikacja została dobrze przygotowana i mądrze korzysta z rozwiązań konkurencji w postaci obsługi gestami. W taki oto sposób menu Ustawień jest wywoływane przesunięciem palcem w prawo, a w przeciwną stronę uruchamiamy Galerię. Liczba dostępnych pozycji w ustawieniach nie jest duża, dzięki czemu każdy mniej doświadczony użytkownik łatwo się w nich odnajdzie. Również samych trybów robienia zdjęć nie jest dużo, a do najważniejszych trzeba zaliczyć tryb profesjonalny, w którym mamy m.in. do wyboru wielopolowy autofocus, prawie jak w profesjonalnych lustrzankach. Oprócz tego możemy zmienić ustawieniach balansu bieli lub czułości ISO. W trybie automatycznym bardzo użyteczną funkcją jest automatyczny tryb HDR.



Aparat Moto Z2 Play z powodzeniem zadowoli każdego przeciętnego miłośnika smartfonowej fotografii. Wykonane zdjęcia w większości przypadków są bardzo jasne, z ładnymi, miłymi dla oka nasyconymi barwami i sporą ilością rejestrowanych szczegółów. Aparat średnio radzi sobie ze zdjęciami z bardzo bliskiej odległości i nie zawsze chce złapać ostrość tak jak powinien, ale jeśli już nam się to uda, efekty są więcej niż zadowalające. Pomimo obecności jednego obiektywu aparatu można tutaj uzyskać efekt ładnie rozmytego tła przy zachowaniu ostrości na pierwszym planie. A skoro jesteśmy przy rozmyciach, to znajdziemy tutaj typowe dla smartfonów problemy z ostrością na brzegach kadrów oraz losowe przepalenia kolorów w rogach przy zdjęcia z bliskiej odległości.



Dobrej jakości są też nagrywane filmy. Obraz jest pełny szczegółów i bez problemu można zarejestrować np. krople i smugi padającego deszczu. Kolory są ładne i nasycone, ale ciemniejsze niż w przypadku zdjęć. Mocno widoczny jest brak stabilizacji obrazu, co powoduje nieprzyjemne drgania kadru. Podczas szybkiego poruszania telefonem nagrywane obiekty mocno rozciągają się na obrazie. Podobnie jest np. w przypadku trzymania go nieruchomo nagrywając jadące samochody. Rejestrowany dźwięk jest przeciętnej jakości i potrafi nieprzyjemnie piszczeć przy w głośnym otoczeniu. Zdecydowanie nie jest to smartfon do nagrywania relacji z koncertów.

Akumulator z potencjałem

Przed akumulatorem Moto Z2 Play bardzo nisko chylę czoło. 3000 mAh to nie jest żadna kosmiczna pojemność jak na tę przekątną ekranu i wyposażenie, ale w praktyce to ogniwo czyni cuda. Zazwyczaj przy 20-30 minutach rozmów dziennie, 50-60 SMS-ach, stałej synchronizacji pogody, poczty i komunikatorów, ze stałym maksymalnym podświetleniem ekranu i włączonym Wi-Fi, godzinie muzyki na słuchawkach oraz 30-40 minutach Internetu smartfon muszę ładować codziennie, bo wytrzymuje do wieczora lub godziny 11-12 kolejnego dnia. Moto Z2 Play wytrzymuje bez problemu pełne dwa dni. Co więcej, jak dodawałem do tego działanie jako hot-spot przez 5-6 godzin, to na wieczór stan naładowania akumulatora wskazywał ok 40-45%. A to nie wszystko. Jeśli wraz ze smartfonem wyposażymy się w moduł Turbo PowePack, to po ładowarkę możemy sięgać co 3-4 dni(!). Osoby oszczędnie podchodzące do zużycia akumulatora zapewne potrafiłyby co najmniej podwoić ten wynik.

Delikatnym zgrzytem jest brak możliwości wyświetlania na stałe stanu naładowania akumulatora w formie liczbowej na górnej belce. Jest on widoczny wokół systemowego zegara na pulpicie i pojawia się na nim w formie liczbowej zamiast pogody chwilę po odblokowaniu oraz jest widoczny na zablokowanym ekranie, również przez chwilę po jego podświetleniu.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News