DAJ CYNK

Test telefonu Nokia 515

Damian Dziuk (DD7)

Testy sprzętu

Wiele osób wciąż szuka telefonu bez dotykowego wyświetlacza, który jednak ma aspiracje, by być czymś więcej niż tylko maszynką do dzwonienia i wysyłania wiadomości, czegoś ze smartfonowym zacięciem - tyle, że w klasycznej obudowie i z długo działającą baterią. I oto na horyzoncie pojawiła się ekskluzywnie wykonana, na papierze niemal idealna Nokia 515

Wciąż spotykam się z opiniami, że tak naprawdę nie ma już "porządnych telefonów", których era skończyła się dobrych parę lat temu, jeszcze przed dotykową rewolucją. Idąc tym tropem - trzeba przyznać, że coś jest na rzeczy. W przypadku niedotykowych telefonów czas jakby zatrzymał się na etapie Nokii N95 i jej pokrewnych, po czym nastąpiła kilkuletnia stagnacja i od długiego czasu próżno szukać na rynku nowego modelu o możliwościach chociaż zbliżonych do tego, co oferowały niegdysiejsze smartfony oparte na zapomnianym już Symbianie. Tymczasem wiele osób wciąż szuka telefonu bez dotykowego wyświetlacza, który jednak ma aspiracje, by być czymś więcej niż tylko maszynką do dzwonienia i wysyłania wiadomości, czegoś ze smartfonowym zacięciem - tyle, że w klasycznej obudowie i z długo działającą baterią. I oto na horyzoncie pojawiła się ekskluzywnie wykonana, na papierze niemal idealna Nokia 515 - pozostaje jednak pytanie: czy spełni pokładane w niej nadzieje?

Zestaw

Ostatnimi czasy producenci przyzwyczaili nas do tego, że tną koszty na czym tylko się da, co w szczególności dotyczy telefonów z niższej półki, u których w zestawie zazwyczaj brakuje słuchawek. W przypadku Nokii 515 słuchawki znajdziemy, jednak tym razem zabrakło kabla USB do połączenia telefonu z komputerem. W dodatku słuchawki te, choć posiadają mikrofon, swoim brzmieniem przypominają najtańsze, bazarowe podróbki i wątpię, by ktokolwiek był na tyle wytrzymały, by używać ich do czegokolwiek poza sporadycznymi rozmowami. W takim wypadku brak kabla boli podwójnie. Nieładnie, Nokio.

Design i wyświetlacz

Za każdym razem, gdy spoglądałem na Nokię 515, nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że gdzieś już to widziałem. Chwila namysłu i... voila! Apple - to chyba najbardziej oczywiste skojarzenie. 515-tka nawiązuje do amerykańskiego producenta nie tylko designem i zastosowaniem aluminiowej obudowy, ale także jakością wykonania, bo do tej nie można mieć absolutnie żadnych zastrzeżeń. To naprawdę miła odmiana od wszechobecnych plastików i ewenement wśród dzisiejszych niedotykowych telefonów, które zazwyczaj kojarzą się ze świecącymi i skrzypiącymi obudowami. Tutaj całość jest spasowana idealnie, a tył telefonu wykonany z piaskowanego aluminium daje poczucie obcowania z najwyższej klasy produktem. Zupełnie jak w przypadku iPhone'a.

Telefon, mimo niewielkiego rozmiaru, bardzo dobrze leży w dłoni, w czym z pewnością pomaga mu niewielka grubość wynosząca równo 11 milimetrów. Co ciekawe, 515-tka jest zaskakująco ciężka - waży aż 101 gramów - jednak masa ta dobrze współgra z aluminiową bryłą telefonu i daje dodatkowe poczucie solidności, a zarazem nie powoduje żadnego dyskomfortu w trakcie użytkowania. Widać, że przy jej projektowaniu postawiono na zasadę "less is more" - całość jest bardzo dobrze przemyślana i jeśli chodzi o położenie poszczególnych elementów obudowy, nie mam się do czego przyczepić. Na prawym boku telefonu znajdziemy wykonane z miękkiej gumy klawisze głośności, na górnej krawędzi umieszczono gniazdo microUSB oraz wyjście słuchawkowe. Na dolnej krawędzi znajduje się jeszcze tylko dziurka od kluczyka do otwierania obudowy. Okazuje się jednak, że kluczyk ten nie jest niezbędny - po odpowiednim podważeniu obudowy paznokciem nie ma problemu ze zdjęciem tylnego panelu. Znajdziemy na nim obiektyw aparatu fotograficznego wraz z pojedynczą diodą, logo producenta oraz głośnik. Po jego zdjęciu mamy dostęp do baterii oraz zmiany kart pamięci oraz SIM - w tym wypadku jej mniejszego wariantu, microSIM. Po przesiadce ze starszych modeli telefonów będzie potrzebna więc wymiana karty u naszego operatora.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News