DAJ CYNK

Test telefonu Nokia Asha 200

Arkadiusz Dziermański

Testy sprzętu

Aplikacja do obsługi kont mailowych niestety też pozostała bez zmian. Co prawda nie ma problemów z pobieraniem, wyświetlaniem, ani wysyłaniem wiadomości, jednak cały czas brakuje jakiegokolwiek powiadamiania o nowych mailach, pomimo zaznaczenia opcji sygnalizacji.

Pamięć wiadomości jest ograniczona pamięcią telefonu. Ale w praktyce jeśli wiadomości zaczną być liczone w tysiącach, to do zrobienia z nimi porządków zmusi nas bardzo wolne działanie urządzenia.

Książka adresowa, zasięg i połączenia

Książka adresowa to w zasadzie kopia tego, co Nokia oferowała nam do tej pory. Jest ona wspólna dla obydwu kart SIM. Kontakty są oznaczone niewielkimi, ale czytelnymi ikonami symbolizującymi kartę nr 1 i nr 2. Nie zabrakło tutaj opcji grupowania kontaktów, przypisywania ich do prostego wybierania (do dziewięciu numerów). Po przeniesieniu numeru do pamięci telefonu uzupełnić go o kilkanaście różnych pól zawierających informacje o danym kontakcie. Możemy też przypisać mu dowolny dzwonek lub zdjęcie. Kontakty wyszukujemy poprzez wpisanie części ich nazwy z poziomu klawiatury.

Pomimo tego, że Asha 200 ma antenę umieszczoną w dolnej części urządzenia, telefon jest odporny na tzw. "uścisk śmierci". Zasięg prawie cały czas był pełny i stabilny, a w miejscu z bardzo słabym sygnałem nie spadał poniżej połowy skali dla obydwu kart SIM.

Jakoś przeprowadzanych rozmów pozytywnie mnie zaskoczyła, chociaż pierwsze rozmowy zwiastowały klęskę na tym polu. Wszystko przez to, że w słuchawce odbijał mi się mój głos, przez co prowadzenie rozmów było dosyć trudne. Zastanawiałem się nawet, czy nie poprosić o wymianę telefonu, ale problem zniknął już drugiego dnia i więcej się nie pojawił. Głośność rozmów jest wzorowa i nie miałem żadnych problemów z konwersacjami bez względu na otoczenie. Pod tym względem zdecydowanie 9/10. Jakość rozmów oceniłbym trochę niżej i dałbym im 7,5/10. Po kilku średnio udanych, tańszych modelach, pod względem jakości połączeń w końcu Nokia zasłużyła u mnie na duży plus.

Muzyka

Odtwarzacz jest połączony z biblioteką plików muzycznych i filmowych. Są one podzielone według list odtwarzania, wykonawców, albumów gatunków i plików wideo. Tworzenie list odtwarzania jest czynnością dosyć problematyczną. Żeby stworzyć playlistę musimy najpierw wejść w listę utworów. W niej, po wybraniu interesującej nas piosenki wybieramy opcję "Dodaj do listy" i dopiero wtedy możemy ją utworzyć. Dodawanie kolejnych utworów wygląda w tej sam sposób. Najpierw znajdujemy plik i następnie dodajemy go do listy. Nie można tego zrobić z kilkoma plikami na raz i wszystko trzeba wybierać po kolei ręcznie.

Sam odtwarzacz jest prostą i estetyczną aplikacją. Na ekranie wyświetlane są informacje o utworze, okładka płyty, ość czasu i symbole skrótów na d-padzie. Nie do końca przemyślane zostało umieszczenie symbolu oznaczającego aktywną opcję losowego odtwarzania. U góry ekranu, obok godziny wyświetlane są dwie strzałki, przez co za pierwszym razem myślałem, że jest to symbol nieodebranego połączenia. Odtwarzacz nie został wyposażony w żaden korektor dźwięku. Aplikacja może zostać zminimalizowana, ale nie ma możliwości obsługiwania jej z poziomu pulpitu.

Radio, nie działające bez słuchawek, wyświetla na ekranie tylko oś częstotliwości i informacje RDS danej stacji. Nie zostało wzbogacone o żadne dodatkowe funkcje. Można je zminimalizować bez możliwości sterowania z poziomu pulpitu. Wyszukiwanie stacji odbywa się bez żadnych problemów, a telefon wyłapuje ich tyle, ile powinien w miejscu przeprowadzania testu.



Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News