DAJ CYNK

Test telefonu Nokia Lumia 820

Marcin Kruszyński (vonski)

Testy sprzętu

Interfejs, OS, oprogramowanie w standardzie

Ósma odsłona mobilnego systemu Microsoftu (choć wcześniejsze od siódemki wersje nie mają z obecną nic wspólnego) nie zmienia zbyt wiele w kwestii oprawy graficznej i interfejsu. Owszem, dostajemy nieco więcej możliwości konfiguracji, trzy rozmiary kafelków, możliwość instalowania żywych kafelków z aplikacjami ze sklepu itd., ale to ciągle ten sam UI. Microsoft słusznie stwierdził, że czegoś co się spodobało nie należy zmieniać a jedynie doskonalić. Szkoda jednak, że zmiany nie poszły nieco dalej. W nowej wersji dalej nie mamy typowych widgetów znanych z Androida, nie ma też popularnych przełączników podstawowych funkcji łączności (WiFi, Bluetooth. itp.). Nie mamy także wpływu na pełną listę aplikacji, która choć bardzo prosta i przejrzysta (jeden pionowy ciąg skrótów), po zainstalowaniu większej liczby programów, staje się po prostu niewygodna. Nie da się inaczej ustawić listy skrótów, nie da się ich również pogrupować w foldery. Dalej nieco dziwnie rozwiązane są ustawienia, które dla wielu elementów znajdują się w dwóch miejscach systemu: zarówno w danej aplikacji (np. Mapy) jak i w zakładce ustawień. Po co dwa razy to samo? Nie mam pojęcia.



Nielogicznych rozwiązań jest niestety sporo więcej. Największą bolączką systemu pozostaje jednak wg mnie brak otwartego systemu plików i ich menadżera. W WP8 dalej nie da się przeglądać zawartości urządzenia, nie mamy żadnej kontroli nad lokalizacją plików i folderów oraz ich zawartością. Ciągnie to za sobą szereg ograniczeń, które mają wpływ na wszystkie aplikacje. No właśnie, czego możemy oczekiwać po nowych Lumiach po wyjęciu z pudełka?
Idąc alfabetycznie zaczynamy od alarmów. Alarm jako osobna aplikacja? Tak, bo w WP8 nie ma klasycznego zegarka, jakoś więc trzeba się dostać do budzika. I to dość mocno ograniczonego, bo producent nie pomyślał choćby o opcji drzemki. Coś dla śpiochów: albo wstajesz albo zaspałeś. Kolejną aplikacją jest aparat, o którym nieco później, osobny akapit poświęcę też kolejnej aplikacji czyli obsłudze poczty elektronicznej.
Następny w kolejce jest kalendarz, znów nieco dziwny. Standardowo możemy go zsynchronizować z kontem live.com oraz z kontem Google, ale... tylko tym, który było jako pierwsze dodane do telefonu. Czyli jeśli mamy przykładowo trzy konta Gmail, to te, z którego kalendarza korzystamy, musi być dodane pierwsze. Potem nie da się już nic zmienić.

Następne programy to Kalkulator, przechodzący w tryb naukowy przy poziomym widoku, "Kreatywne studio" będące prostym programem do edycji zdjęć i ozdabiania ich bardzo popularnymi ostatnio filtrami, "Muzyka + wideo", którym znów poświęcę osobny akapit, podobnie jak mapom i nawigacji oraz "Nokia Muzyka" czyli hub skupiający informacje o koncertach, sklep z muzyką, radio internetowe itp. Ta ostatnia aplikacja jest jednak mocno chaotyczna i ciężko się czasami w niej połapać.

Na uwagę zasługuje za to aplikacja "Nokia miasto w obiektywie". Jest to nic innego jak przestrzenne zwizualizowanie punktów POI z map w trybie podglądu na żywo. Działa to tak, że kierując obiektyw aparatu na daną ulicę pokazują nam się interesujące punkty (można sortować ich wyświetlanie) z szacowaną odległością i lokalizacją. Całość robi dość efektowne wrażenie i jest o dziwo dość dokładna. Na minus wypada za to aktualność punktów POI, które w moim mieście są często "przeterminowane" nawet o 2 - 3 lata (pokazuje stare nazwy lokali, nieistniejące sklepy itd.) Ale kolejny raz podkreślę, że pomysł jest ciekawy i sprawdza się w praktyce.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News