DAJ CYNK

Test telefonu Samsung Galaxy S6 Edge Plus

Lech Okoń (LuiN)

Testy sprzętu

Design i ergonomia

Mniejszy S6 Edge był dla mnie urządzeniem pięknym, ale nie do końca wygodnym. Trudno było go podnieść ze stołu i nie sposób było nie odnieść wrażenia, że trzymamy w rękach sprzęt bardzo delikatny. W testach wytrzymałościowych dostępnych w sieci jednak okazało się, że Edge nie jest taki znowu delikatny, a szerszego Edge+ łatwiej też jest chwycić.

Na piorunujące pierwsze wrażenie pracuje oczywiście nic innego, tylko przepiękny, "wylewający się na boki", zakrzywiony wyświetlacz. Obok tego po prostu nie a się przejść obojętnie, a w przeciwieństwie do jednostronnie zakrzywionego Note'a Edge, przyciski nie zniknęły z krawędzi urządzenia. Włącznik nie wylądował na górze, tylko jest z prawej strony, a z lewej znajdziemy osadzone w metalowej ramce przyciski sterowania głośnością. Tak, przydałby się jeszcze sprzętowy spust aparatu. Na górze znajdziemy szufladkę karty nanoSIM i dodatkowy mikrofon, a na dole gniazdo słuchawkowe, główny mikrofon, złącze microUSB i maskownicę głośnika zewnętrznego. Przedni panel, oprócz wielkiego ekranu, zawiera na górze wylot głośnika słuchawki, oko kamerki 5 Mpix i zgrabnie ukryte czujniki jasności oświetlenia oraz zbliżania w towarzystwie wielokolorowej diody powiadomień. Poniżej ekranu znajduje się sprzętowy przycisk home z wbudowanym czujnikiem linii papilarnych. Przycisk ten pozwala łatwo wybudzić telefon leżący na stole, bez sięgania do boku urządzenia. Po obu stronach przycisku home znajdują się dotykowe przyciski pracy wielozadaniowej i powrotu. Tył telefonu to tafla szkła, z której na górze wyłania się metalowa obudowa aparatu 16 Mpix oraz towarzyszące jej po prawej stronie czujniki tętna/saturacji wraz z pojedynczą diodą doświetlającą aparatu. Za sprawą metalowej ramy i nierozbieralnej obudowy, urządzenie jest ekstremalnie sztywne, nie wydaje z siebie żadnych niechcianych odgłosów, a precyzja spasowania poszczególnych elementów jest wzorcowa.

Pomimo noszenia telefonu głównie bez etui, tafle szkła Gorilla Glass 4 nie zebrały w czasie testów choćby jednej drobnej rysy. Nie odnotowałem też żadnych innych oznak zużycia. Z racji wielkości urządzenia, testowany telefon należy do grupy smartfonów, które najwygodniej obsługuje się oburącz. Trudno jednak traktować to jako wadę - to po prostu cecha tego segmentu sprzętu, nazywanego phabletami.

Oprogramowanie

O ile Samsungi Galaxy S6 i S6 Edge trafiły na rynek z Androidem 5.0.2, Edge+ już na start otrzymał system w wersji 5.1.1. Przy okazji producent pochwalił się kilkoma nowościami, takimi jak np. w pełni manualna obsługa aparatu fotograficznego z ręcznymi czasami ekspozycji. O aparacie jednak za chwilę. 4 GB pamięci wewnętrznej teoretycznie powinny pozytywnie wpłynąć na pracę wielozadaniową i długie, niechlujne zapychanie pamięci urządzenia rozmaitymi aplikacjami. Niestety tak nie jest. Względem mniejszych braci, S6 Edge+ okazał się wyraźnie wolniejszy. Telefon trafił na rynek z oprogramowaniem, w którym opóźnienia widoczne są gołym okiem. Menu nie było ani idealnie płynne, ani przesadnie stabilne. Zdarzały się sporadyczne restarty, a telefon odłożony na kilka chwil miewał problemy z wybudzeniem się. Często nie działał ani przycisk home, ani przycisk włącznika. Trzeba było kilkukrotnie je wciskać, by potem trafić z bliżej niewyjaśnionego powodu do aplikacji aparatu. Telefon zawiesił mi się raz nawet podczas... rozmowy. Już odblokowany telefon potrafił się zamyślić na kilka sekund podczas wchodzenia do listy aplikacji czy uruchamiania ustawień. Problemy z parowaniem głośników Bluetooth przy użyciu NFC to przy tym wszystkim "pikuś". Szczęśliwie telefon miał też lepsze momenty i przeprowadzenie wszystkich procedur testowych było możliwe do realizacji. W/w usterki występowały w oprogramowaniu w wersji G928FXXU1AOH4, najnowszym dostępnym w pierwszej połowie października 2015 roku.

Powrót do spisu treści

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News