DAJ CYNK

Test telefonu Samsung I9295 Galaxy S4 Active

Damian Dziuk (DD7)

Testy sprzętu

Design aktywnego Galaxy jest do bólu nudny i poprawny. Nie ma tu żadnego zaskakującego, czy przykuwającego uwagę elementu - po prostu nuda, nuda i jeszcze raz nuda. Na szczęście z typowego, tandetnie świecącego się Samsunga do jakiego wszyscy zdążyli się już przyzwyczaić, w S4 Active została jedynie chromowana ramka okalająca telefon, która w podejrzanie szybkim tempie zbiera rysy i się matowi. No, może jeszcze te plastiki - bo choć się nie błyszczą, to w kilku miejscach skrzypią. Lata płyną, a w Samsungu wszystko po staremu.

Choć w przypadku standardowej wersji Samsunga Galaxy S4 do ochrony ekranu użyto szkła Gorilla Glass 3, tutaj znajdziemy jego mniej odporny na zarysowania, starszy i zwyczajnie tańszy wariant - Gorilla Glass 2. To dość dziwne posunięcie zważywszy na główną grupę docelową, do której kierowany jest nowy Galaxy, mającej na uwadze przede wszystkim parametry wytrzymałościowe. Tafla Gorilli pokrywa cały przód telefonu, z delikatnie wystającą po bokach chromowaną ramką, dzięki czemu po odwróceniu go do góry nogami wyświetlacz nie ma bezpośredniego kontaktu z podłożem, a to minimalizuje ryzyko powstawania rys w ten sposób. Z przodu telefonu znajdziemy u góry metalową maskownicę głośnika, a pod ekranem trzy fizyczne, wykonane z twardego plastiku przyciski. Choć wielu osobom może wydawać się to idealnym rozwiązaniem, to rzeczywistość jest inna - przyciski te wciskają się dość ciężko, a ich niewielka odległość od wyświetlacza powoduje częste przypadkowe dotknięcia ekranu. Na prawym boku znajdziemy przycisk blokady ekranu, a po lewej stronie klawisze głośności. Na dole umieszczono chroniony zaślepką port microUSB oraz dziurkę mikrofonu, a u góry gniazdo JACK 3,5 mm, okrągły port podczerwieni oraz dodatkowy mikrofon eliminujący szumy z otoczenia w trakcie rozmów. Tylny panel to już taki mały standard w wykonaniu Samsunga - obiektyw aparatu wraz z pojedynczą diodą doświetlającą, umieszczone centralnie w jego górnej części oraz logo producenta, wraz z małym otworem głośnika na dole.

Po zdjęciu klapki baterii mamy dostęp do gniazda kart pamięci o maksymalnej pojemności 64 GB, uzupełniających około 11 GB wbudowanego miejsca na dysku flash. Tuż obok znajdziemy gniazdo kart microSIM, do których wymiany potrzeba już jednak wyjąć baterię. Po przeanalizowaniu pozostałych widocznych elementów szybko zauważymy, że Samsung umieścił tu antenę w górnej części urządzenia, co niweluje efekt spadku siły sygnału po wzięciu telefonu do ręki.

(Nie)wodoszczelność

Samsung Galaxy S4 Active może pochwalić się certyfikatem IP67, co przynajmniej w teorii przekłada się na całkowitą ochronę przed wnikaniem pyłu oraz 30-minutową ochronę przed zalaniem wodą do głębokości 1 metra. O ile pierwszą deklarację było mi ciężko sprawdzić, o tyle druga nie wymagała żadnych specjalnych przygotowań. Takim oto sposobem nowy Galaxy trafił na równo 30 minut do miski wypełnionej wodą. Czas upływał, a ja znając podejście i staranność Samsunga w kwestii obudowy i wszechobecnych plastików, z każdą minutą coraz bardziej martwiłem się o stan wypożyczonego przecież telefonu. Połowicznie słusznie. Połowicznie, bo swoją przygodę S4 Active przeżył i działa do tej pory. Równie połowicznie, bo jednocześnie okazało się, że jego szumnie reklamowaną wodoszczelność można włożyć między bajki. Wszystko przez to, że nie do końca dobrze spasowana i skrzypiąca klapka baterii... nie jest szczelna. Tak po prostu po zanurzeniu dostaje się pod nią spora ilość wody, która gromadzi się szczególnie w okolicy niczym nieosłoniętych gniazd kart pamięci i microSIM oraz mających bezpośredni kontakt z płytą główną złotych styków o bliżej nieokreślonej funkcji. Kwestią czasu jest więc uszkodzenie telefonu, nawet jeżeli będziemy używać go w warunkach, do jakich w teorii jest przystosowany. W sieci można znaleźć historie osób posiadających właśnie model S4 Active, którym serwis południowokoreańskiego producenta odmówił naprawy gwarancyjnej urządzenia ze względu na... zalanie.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News