DAJ CYNK

Test telefonu Samsung SGH-P300

Marcin Kozłowski

Testy sprzętu

Po sukcesie Motoroli z seria RAZR, producenci telefonów odkryli, że cienkie telefony cieszą się dużym powodzeniem wśród odbiorców. Samsung , który szybko zaprezentował modele slim, zaoferował też inna ciekawą konstrukcję - telefon-kalkulator SGH-P300, zwany też card phone. Zapraszamy do lektury testu tego ciekawego telefonu.

Po sukcesie Motoroli z seria RAZR, producenci telefonów odkryli, że cienkie telefony cieszą się dużym powodzeniem wśród odbiorców. Samsung , który szybko zaprezentował modele slim, zaoferował też inna ciekawą konstrukcję - telefon-kalkulator SGH-P300, zwany też card phone. Zapraszamy do lektury testu tego ciekawego telefonu.

W pudełku znajduje się:
telefon,
bateria,
skórzany futerał,
ładowarka,
słuchawki stereo,
kabel USB,
instrukcja obsługi.



Typowy zestaw, szczególnie jak na dalekowschodnich producentów. Kiedyś to oni cechowali się ponadstandardowym wyposażeniem, teraz reszta producentów już wyrównała do ich standardu.

Pierwsze wrażenia - ten telefon naprawdę wygląda jak kalkulator. Prostokątna i płaska konstrukcja z zaokrąglonymi krawędziami, przy wymiarach 86 x 54 x 8,9 milimetra i wadze 81gram sprawia, że ciężko mięć inne skojarzenie. Tak też reagowało 90% osób, którym pokazywano ten model.

Konstrukcja jest dobrze wykonana. Szkielet wykonano z czarnego tworzywa, natomiast przednią część w formie nakładki oraz tylną, zasłaniająca baterię, stanowią elementy ze stali nierdzewnej. Całość jest bardzo dobrze dopasowana, a jedynym lekko ruszającym się elementem jest ta klapka zasłaniająca baterię. Nie jest ona mocowana na zatrzaskach i blokuje się ją za pomocą przesuwanej blaszki, która pozostawia minimalne luzy.



Na prawym boku umieszczono przycisk sterowania aparatem cyfrowym oraz gniazdo zasilania, które jest także złączem zestawu słuchawkowego. Czasami można odnieść wrażenie, że co model Samsunga, to inne złącze…

Na lewym boku umieszczono przyciski do zmiany głośności, które pozwalają w stanie czuwania włączyć flesz, będąc w menu przesuwać kursor, a w czasie przychodzącej rozmowy - wyciszyć dzwonek lub odrzucić połączenie (co ważne - typ akcji jest wybierany w ustawieniach telefonu).

Na tylnej ściance umieszczono aparat cyfrowy o rozdzielczości 1,3 Mpix, a obok niego diodę podświetlenia zwaną popularnie fleszem. Dioda jest bardzo dobrym źródłem światła i doskonale sprawdza się jako latarka. Włączana w trybie czuwania bardzo szybko jednak się wyłącza. Na trochę dłużej włączyć ją można w trybie wykonywania zdjęć, ale nie zmienia to faktu, że przydałaby się opcja włączania na stałe. Powroty do domu po imprezach byłyby prostsze… ;-)



Od spodu umieszczono wspomnianą blaszkę blokującą klapkę baterii oraz złącze do podłączenia do futerału. Futerał nie stanowi tylko zabezpieczenia telefonu - co ciekawe, umieszczono w nim dodatkową baterię! Bardzo ciekawy i praktyczny pomysł. Pomyślano także o zrobieniu wycięcia na aparat i flesz.

Telefon w futerale wygląda dość atrakcyjnie, ma on jednak swoje wady, które wynikają z nie do końca przemyślanej konstrukcji. Po pierwsze, ruchoma cześć futerału przeszkadza przy rozmowie. Trzeba ją odpowiednio przytrzymać palcami, co jest mało wygodne. Do tego, z racji sposobu podłączenia futerału, mikrofon umieszczono w przedniej części telefonu, zaraz pod klawiatura, przez co przyciskając telefon do twarzy, zasłania się mikrofon. Trzeba o tym pamiętać przy rozmowie, aby rozmówca dobrze słyszał wypowiadane słowa.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News