Test telefonu Sony Ericsson Xperia X10 mini

Przez długi czas wpajano nam, że im większy jest ekran telefonu, tym wygodniejsza jest jego obsługa. Wyścig zbrojeń pokonał już barierę 4 cali i… wielkości kieszeni nie jednej osoby. Sony Ericsson postanowił pójść w przeciwnym kierunku i obok dużej Xperii X10, stworzyć telefon ekstremalnie mały, wciąż jednak bardzo wygodny. Efektem tych działań jest Xperia X10 mini - najmniejszy na rynku smartfon z systemem Google Android. Małe telefony to zwykle jednak duże problemy: trudno jest o porządną baterię, wygodne przyciski i proste celowanie w mniejsze niż zwykle elementy ekranu. Problemem jest też upakowanie w maleńkim wnętrzu wysokiej klasy podzespołów. Wydawać by się mogło, że Sony Ericsson rzucił się z motyką na słońce, jednak pierwszy rzut okiem na specyfikację telefonu napawa optymizmem. Trudno dopatrzyć się jakichś poważniejszych braków - ot smartfon ze średniej półki, jednak mniejszy niż zwykle. Mniejszy to może za mało powiedziane - wielkości dwóch pudełek zapałek. Czy te dwa pudełeczka to niewypał, czy też może wnętrze pełne ognia? O tym przeczytać można w poniższym teście.

Lech Okoń (LuiN)
36
Udostępnij na fb
Udostępnij na X
Telepolis.pl

Jakimś cudem Sony Ericsson upchał w X10 mini GPS z funkcją A-GPS i do tego cyfrowy kompas (który z użyciem dodatkowej aplikacji można przekształcić w wykrywacz metalu). Łapanie tzw. fix-a jest szybkie i trwa od kilku sekund do nieco ponad minuty, w zależności od pogody i ilości zakłóceń. Już na start zainstalowane mamy dwie aplikacje korzystające z GPS-u. Są nimi Mapy - czyli klasyczna przeglądarka Google Maps (pozbawiona nawigacji głosowej) i aplikacja do głosowej nawigacji satelitarnej krok-po-kroku: Wisepilot. Wisepilot ma intuicyjny, polskojęzyczny interfejs, ale niestety nie jest bezpłatny. Po upłynięciu okresu próbnego roczna licencja kosztuje 69,95 euro, a program przez cały czas pobiera dane z sieci. Tańszą alternatywą okazać może się NaviExpert.

Aparat fotograficzny

Aparat fotograficzny ma 5 Mpix - po tym stwierdzeniu znajomi szeroko otwierali oczy. Mało tego, nie zabrakło lampy błyskowej ani funkcji autofokus. Menu aparatu fotograficznego jest bardzo szybkie, więc nawet dynamiczne sceny nie powinny nam umknąć. Sony Ericsson wbrew panującym trendom nie pozbawił telefonu sprzętowego spustu aparatu (z potwierdzeniem ostrości), który po przytrzymaniu służy też jako szybki włącznik aplikacji fotograficznej. Menu aparatu fotograficznego jest uproszczone do granic możliwości. Mamy tu 4 przyciski umieszczone w narożnikach: włącznik/wyłącznik lampy błyskowej, przełącznik foto/wideo, wejście do galerii i przełącznik trybów. Tryby mamy 4: auto, makro, półmrok i sport. Galeria umożliwia nam szybkie przypisanie zdjęcia do kontaktu, ustawienia go jako tapeta oraz przesłanie pliku do Internetu (email, Facebook, Piscasa) lub MMS-em. W trybie wideo ilość dostępnych trybów zmniejsza się do "Normalne" i "Dla MMS". No i na tym właściwie kończą się funkcje aparatu fotograficznego. Szukając głębiej w ustawieniach telefonu możemy dodatkowo uruchomić geotagowanie. Z jednej strony funkcji jest malutko, z drugiej jednak to co najważniejsze wydaje się być stale pod ręką.

Zdjęcia z X10 mini są całkiem niezłe. Producent dość dobrze zbalansował mechanizmy odszumiania i wyostrzania, nie ma też większych przekłamań w uzyskiwanej kolorystyce i geometrii. Jest jednak jedno ale… Przy kontrastujących powierzchniach telefon lubi dodawać charakterystyczne obwódki na krawędziach, które potrafią skutecznie zepsuć zdjęcie. Na małym ekranie telefonu łatwo nie zauważyć wad zdjęcia. Podbity cyfrowo kontrast (wyświetlacza, nie zdjęcia) sprawia, że zdjęcia na telefonie wyglądają świetnie. Nim popadniemy w euforię warto podpiąć telefon do komputera i zweryfikować swoje zachwyty - poruszonych zdjęć (mimo szybkiej pracy aparatu) nie brakuje.

Pliki wideo nagrywane są w rozdzielczości 640 x 480 pikseli przy 30 klatkach na sekundę. Trudno wymagać więcej od tej klasy telefonu - na płynne HD nie pozwoliłby procesor. Rejestrowany obraz jest płynny, a kolory są odpowiednio nasycone. Kompresja do formatu 3GP niestety wyraźnie redukuje ilość zapisywanych detali i jeszcze gorzej rozprawia się z jakością dźwięku. Audio jest mocno przytłumione i dudniące. Efekt końcowy nie zachwyca i na dużym ekranie wyraźnie widać, że mamy do czynienia z nagraniem z telefonu. Testowana przed wakacjami Motorola Milestone robiła słabszej jakości zdjęcia, ale dużo lepiej nagrywała wideo.

Dalsza część tekstu pod wideo
Odtwarzacz multimedialny












Podsumowanie










Wady:







Zalety:











Zdjęcia wykonane aparatem wbudowanym w telefon: