DAJ CYNK

Test telefonu Sony Xperia Z5

Lech Okoń (LuiN)

Testy sprzętu

W temacie przeglądania Internetu i nawigacji satelitarnej dostajemy androidową nudę. Podobnie jak w niemal każdym urządzeniu z Androidem przeglądarką systemową jest mobilna wersja Chrome'a, a za nawigację odpowiadają mapy Google'a. W czasie testów obok Chrome'a testowałem też zoptymalizowaną pod kątem Snapdragonów przeglądarkę Rbrowser. Rozpędziła ona test Sunspider 0.9.1 do 319,5 ms, znacznie pokonując Chrome'a (557,6 ms). Prawdę mówiąc jednak, zapas mocy obliczeniowej jest tak duży, że i nieco bardziej ociężały Chrome działa transparentnie - nie skupiamy się na szybkości przeglądarki, tylko wyłącznie na przepustowości naszego łącza internetowego. Równie pozytywne doznania towarzyszą mapom Google'a. Ustalanie lokalizacji realizowane jest właściwie już w czasie uruchamiania aplikacji, Z5 nie traci zasięgu pod byle drzewem, a obliczanie tras to zwykle momenty trwające krócej niż animacja wyświetlająca końcowy wynik.



Akumulator

Litowo-jonowy akumulator o pojemności 2900 mAh ładować musiałem średnio co drugi wieczór (około 30-40 minut rozmów dziennie, Facebook, Messenger, przeglądanie sieci, synchronizacja poczty). Zdarzyło się przy tym raz, że ładowanie było wymagane dopiero trzeciego wieczoru. To naprawdę duży progres względem poprzedniczki, Xperii Z3+, którą ładowałem codziennie.

Pomimo poprawy czasu pracy względem Z3+, nie da się ukryć, że w ciągu roku Sony odchudził akumulator o 200 mAh i przy tych samych obciążeniach starsza Z3 przetrwa więcej.

Obok mimo wszystko bardzo przyzwoitego czasu pracy, dostajemy szybkie ładowanie - od zera do 60% naładujemy wyłączony telefon w zaledwie 30 minut. Quick Charge 2.0 naprawdę robi różnicę i jeśli ktoś raz spróbował tak szybkiego ładowania, raczej nie będzie chciał wracać do starszych standardów. Aby jednak przekonać się do zalet tego rozwiązania, musimy sobie najpierw sprawić odpowiednią ładowarkę (sugerowana cena to 119 zł). Wraz z nietanim przecież telefonem dostajemy jedynie ładowarkę 1,5 A, która na pełne ładowanie potrzebuje około 4 godzin.

Aparat

Zastosowanie nowego sensora w aparacie fotograficznym Xperii Z5 to jedna z największych zmian, jaką przynosi nowy model. Chociaż wszyscy spodziewali się raczej sensora IMX230, którym Sony chwalił się w wakacje przy okazji premiery Xperii M5, dostajemy zupełnie nowy czujnik - IMX300. Warto przypomnieć, że Japończycy byli przez ostatnie lata bardzo powściągliwi w temacie foto-zmian. IMX220 był we wszystkich "zetkach" od Z1 po Z3+, a więc przez 4 generacje urządzeń.

IMX300 ma ten sam rozmiar co poprzednik (1/2.3"), ale więcej megapikseli, bo 25 Mpix (końcowe zdjęcia do 23 Mpix), zamiast dotychczasowych 20,7 Mpix. Spadła tym samym wielkość boku pojedynczego piksela z 1,2 mikrometra, do 1,1 mikrometra. Wbrew wszelkim obawom dotyczącym tematu pomniejszania pikseli, praktycznie pod każdym względem nowy aparat jest lepszy od tego, co do tej pory pokazał Sony.

Przede wszystkim mamy do czynienia z czujnikiem "multi-aspect". Oznacza to tyle, że zdjęcia w formacie 16:9 nie są już wycinkiem oryginalnego 4:3, lecz wychodzą bardziej na boki okrągłego pola obrazowania. Podobny zabieg stosowała w wybranych Lumiach Nokia, w tym w legendarnych modelach PureView. Zdjęcia 4:3 mają maksymalną rozdzielczość 5520 x 4140 pikseli (22,85 Mpix), a 16:9 - 5984 x 3366 pikseli (20,14 Mpix). W tym drugim z trybów dostajemy nieco większe pole widzenia, dodatkowo wzmacniające efekt zdjęcia o panoramicznych proporcjach.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News