DAJ CYNK

Test telefonu Ulefone Gemini

Michał Utnicki (Koala)

Testy sprzętu



Plastikowe maskownice na tyle obudowy (na dole i na górze) wykonane są z taniego tworzywa, które zresztą fabrycznie było w jednym miejscu (na krawędzi), minimalnie ale jednak, zarysowane. Mało tego, są kiepsko spasowane i zaczynają się "podnosić", tak jakby się odklejały. Poza tym są po prostu brzydkie, z wzorem w "kropeczki" i nie pasują do stylistyki reszty urządzenia.

Sama szczotkowana powierzchnia obudowy, z błyszczącym frezem biegnącym dookoła smartfonu, mogłaby być ładna, ale cóż z tego, skoro ginie to wszystko w szczegółach partackiego wykonania i nieprzemyślanego wzornictwa, którego kolejnym przykładem jest umiejscowienie obiektywów aparatu. Znajdują się one zbyt wysoko względem górnej plastikowej maskownicy. Zaburza to proporcje i ma się wrażenie, jakby obiektyw aparatu i maskownica były na siłę ze sobą stłoczone.

Gemini ma także problem z montowaniem kart SIM, które jest katastrofalnie nieergonomiczne. Gdy włożymy jedną kartę i chcemy włożyć drugą, to pierwsza wypada i odwrotnie. Karty SIM się nigdzie nie blokują, są luźne i wypadają. Taka mała rzecz, a może doprowadzić do szewskiej pasji.

Minusem jest także to, że przyciski głośności i blokady ekranu wykonane są z plastiku. Jedynie guzik dedykowany do włączania aparatu jest metalowy i całkiem ładny, ale znów wykończony innym "wzorkiem", w stosunku do dziurkowanego "wzorku" z kropeczkami, który znajdziemy na tylnych maskownicach i szczotkowanego wzoru tylnego, metalowego panelu. Mamy w sumie 3 desenie trzech różnych powierzchni, które kompletnie do siebie nie pasują. Mniej naprawdę znaczy więcej.

Sam metal pokrywający tył obudowy jest bardzo podatny na zarysowanie. Po położeniu kilka razy Ulefona bez nakładki na stole, powstało na nim kilka zarysowań. Teraz już wiemy, dlaczego producent dodaje do zestawu nakładkę ochronną. Stop metalu użyty do produkcji obudowy Ulefona Gemini jest po prostu dość miękki i mało odporny na uszkodzenia mechaniczne.



Wzornictwo przedniego panelu z ekranem LCD jest poprawne, ale zupełnie niespójne z całą resztą urządzenia. Mnie design frontu Ulefona Gemini naprawdę się podoba. Jest minimalistyczny, schludny i przyjemny w obcowaniu oraz sprawia wrażenie, że korzystamy z urządzenia z wyższej półki.

Dużym plusem jest brak fajerwerków i brak logo producenta oraz całkiem ładnie wkomponowany przycisk, z wbudowanym czytnikiem linii papilarnych. Uroku przedniemu panelowi dodaje także zaoblone na krawędziach (2,5D) szkło Gorilla 3. generacji. I jak już o szkle mówimy, to przejdźmy do ekranu.

Wyświetlacz

Producent wyposażył Gemini w ekran IPS LCD o przekątnej 5,5-cala i rozdzielczości FullHD, produkcji firmy Sharp. Wyświetlacz jest bardzo jasny (ok. 520 nitów). Zagęszczenie pikseli także jest duże (401 ppi). Dzięki temu wszystkie obrazy i czcionki są ostre, bez poszarpanych krawędzi.

W pierwszych dniach użytkowania smartfonu, zauważałem na ciemnych planszach ekranu, żółte przebarwienie w prawym górnym rogu wyświetlacza, które po kilku tygodniach użytkowania - o dziwo - zniknęło. Matryca się zapewne uplastyczniła. I bardzo dobrze. Ekran nie ma żadnych wad - przebarwień ani wypadniętych pikseli oraz subpikseli.



Wyświetlacz jest najlepszym elementem testowanego smartfonu. Cechuje się bardzo głęboką czernią, co jest jego niewątpliwą zaletą. Kolory są ładnie odwzorowane. Nie są one ani przesycone ani wyblakłe. Kąty widzenia są bardzo dobre, niemal idealne. Nie uświadczymy także gradacji kolorów. Dodatkowo za pomocą ustawień MiraVision możemy wybrać tryb wyświetlanego obrazu (standardowy, żywy, tryb użytkownika), a także włączyć kontrast dynamiczny.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News