DAJ CYNK

Test telefonu Xiaomi Redmi 6 - oda do przeciętności

Isand (Michał Świech)

Testy sprzętu

Wzornictwo i wyświetlacz

Xiaomi Redmi 6 przypomina standardowy budżetowy model z zeszłego roku. Duże ramki, wykonanie z plastiku, Micro-USB. Najbardziej przeszkadza właśnie ta ostatnia rzecz. Swoją drogą, jestem całkowicie pewny, że gdyby podobne wzornictwo zaproponował słynący z konserwatyzmu Sony, to recenzenci nie zostawiliby na takim modelu suchej nitki. Tym razem większość z nich tylko z przymrużeniem oka pogroziło palcem. A przecież ramki są tutaj tak duże, że przebiły one te stosowane przez Sony. Tu pierwsze minusy dla tego smartfonu Xiaomi.

O ile obudowa nie trzeszczy, ani nie skrzypi, to klawisze fizyczne są słabo wyczuwalne. Przydałoby się zwiększenie ich grubości oraz większy odstęp pomiędzy nimi. Na tyle obudowy znajduje się podwójny aparat, dioda oraz czytnik linii papilarnych. Znajdziemy tam również głośnik, który bardzo łatwo zakryć. Jego głośność również nie jest powalająca.

Na górnej krawędzi znajdziemy gniazdo słuchawkowe, na dolnej port Micro-USB. I to wszystko w czasach, kiedy właściwie standardem staje się USB typu C. Na przednim panelu znajduje się dioda powiadomień, czujnik światła, głośnik rozmów oraz aparat przedni. Ekran okala czarna ramka. Tak, ta sama, która przypomina telefony sprzed kilku lat. Sam telefon bardzo łatwo się brudzi, jednak nie jest śliski. Coś za coś.

Chińczycy zafundowali nam zatem pod tym względem powrót do przeszłości.

Zdaję sobie sprawę, że ten model Xiaomi to nie jest flagowe urządzenie, trzeba zatem obniżyć nieco wymogi. Niestety, wyświetlacz zawodzi nawet jak na swoją półkę cenową. Czerń jest bardzo słaba, a kolory aż proszą się o lepszy kontrast. Musimy zatem pamiętać, że na przykład kolor czarny ma tendencję do wpadania w szarość, natomiast inne kolory bywają mocno niewyraźne. Ręczne próby polepszenia tego nic nie dają. Jasność minimalna jest przeciętna. Nie mam natomiast zastrzeżeń do tej maksymalnej, jak na swoją półkę cenową naprawdę trzyma poziom. Przypominam również, że w podobnej cenie są już dostępne modele z ekranami FullHD+. Sam ekran ma przekątną 5,45 cala. Da się go wygodnie obsługiwać, a telefon nie ma tendencji do wypadania z dłoni. Format obrazu to 18:9, ten sam, który przez krótki czas królował na rynku. To znaczy… miał chwilę triumfu po wyparciu 16:9, ale szybko sam musiał ustąpić pierwszeństwa 19:9. W tym wypadku nie narzekam jednak na „powrót do przeszłości”. Nie jestem fanem telefonów przypominających pilot do telewizora.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News