DAJ CYNK

Test zegarka Xiaomi Amazfit Bip

orson_dzi (Arkadiusz Dziermański)

Testy sprzętu

Wygląd i obudowa



Z daleka (i odpowiednio zmrużonymi oczami) Amazfit Bip wygląda jak Apple Watch. Nie pierwszy raz widać w produkcie Xiaomi inspirację firmą z Cupertino. Niestety im bliżej tym gorzej, a im szerzej otworzymy oczy, tym bardziej będzie je razić plastikowa (poliwęglanowa) obudowa. Szczególnie mocno widać to w przypadku czerwonej obudowy, którą posiadał testowy egzemplarz.



Czy może być gorzej? Można jeszcze wziąć zegarek do ręki... Tak słabego plastiku nie widziałem już dawno. Nie przypominam sobie też telefonu wykonanego z takiego materiału. Najbliżej mu do Nokii 3310 2017. To tak jak byśmy wzięli do ręki zegarek- zabawkę ze straganu za kilka złotych. Dla kontrastu, wyświetlacz jest chroniony przez zaokrąglone szkło 2.5D, Gorilla Glass 3(!). To trochę jak zardzewiały Polonez z zamontowaną wzmacnianą, kuloodporną szybą.



Jednak żeby nie było, że cała obudowa jest taka zła. Bardzo dobrze wypada pasek. Jest gumowy, bardzo giętki i elastyczny, ale naprawdę dobrej jakości. Nie wygląda jakby miał się łatwo przerwać i jest bardzo wygodny. Do tego bardzo łatwo go zdjąć i wymienić na dowolny inny o szerokości 20 mm. W tym celu wystarczy przesunąć zapadkę, która uwalnia teleskop z uścisków obudowy i pasek jest zdjęty.



Początki noszenia zegarka są bardzo trudne. Trzeba przemóc się do jego wyglądu. Kiedy już tego dokonamy... nie jest tak tragicznie. Głownie przez to, że jest naprawdę bardzo lekki i wygodny. W zasadzie dzięki temu możemy nosić na jednej ręce zegarek, a na drugiej Amazfita w roli opaski. Przekonania się i pewnego rodzaju przełamania wymaga też wodoszczelność. Choć konstrukcja nie wzbudza zaufania, zmywanie, deszcz czy nawet lekki prysznic w zegarku nie jest w stanie mu zaszkodzić.



Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News