Odkurzyłem dom routerem. TP-Link Tapo RV30 – test
Firma TP-Link poszerzyła ofertę swoich urządzeń o automatyczne odkurzacze. Przetestowałem model Tapo RV30 i przyszła pora na przelanie swoich wniosku na cyfrowy papier.

Słyszysz TP-Link i z pewnością od razy myślisz o urządzeniach sieciowych – routerach, meshach, kartach sieciowych czy repeaterach. Tymczasem chińskiej przedsiębiorstwo ma w swoim portfolio dużo więcej sprzętów, w tym coraz więcej z kategorii smart home. To już nie tylko kamery do monitoringu, inteligentne oświetlenie lub wszelkiej maści czujniki, ale od niedawna także automatyczne odkurzacze.
Jednym z najnowszych urządzeń w ofercie jest model TP-Link Tapo RV30, którego od kilku tygodni testuję. Wielokrotnie odkurzył moje mieszkanie, więc myślę, że z pełną odpowiedzialnością mogę odpowiedzieć na pytanie – czy jest wart swojej ceny? Ta wynosi 1599 zł za model, który testowałem lub 1999 zł za wariant Plus, który ma dodatkowo stację dokującą z automatycznym opróżnianiem. Nie są to ani kwoty małe, ani przesadnie wysokie. Wskazywałyby, że mamy do czynienia ze sprzętem ze średnio-niskiej półki. Jak jest w rzeczywistości?



Specyfikacja TP-Link Tapo RV30
Nie ma co zakłamywać rzeczywistości i udawać, że jest inaczej. TP-Link Tapo RV30 to nie jest w pełni autorska konstrukcja chińskiego producenta. Nie oznacza to, że od razu należałoby go skreślać. Firma dokonała kilku istotnych zmian, które powinny pozytywnie wpłynąć na użytkowanie urządzenia. To między innymi bardzo wysoka moc ssania na poziomie 4200 Pa, gdzie konkurencja, bazująca na tej samej konstrukcji (np. Tefal X-plorer sere 75 S+) oferuje jedyne 2700 Pa. Różnica jest znacząca.
Odkurzacz wyposażony jest w system LiDAR, który w połączeniu z żyroskopem odpowiada za mapowanie i planowanie ścieżki przejazdu. Poza tym Tapo RV30 ma pojemnik na kurz o pojemności 400 ml, zbiornik na wodę o pojemności 300 ml, a także baterię 5000 mAh, która powinna wystarczyć na maksymalnie 180 minut pracy urządzenia. Według producenta to maksymalnie 360 m2 powierzchni do odkurzenia.
Dużą zaletą odkurzacza jest bogaty zestaw akcesoriów, które dostajemy w pudełku. To między innymi: dwie szmatki mopujące, zapasowa szczotka boczna, dodatkowy filtr EPA E11, szczotka do czyszczenia urządzenia, baza ładująca, zasilacz oraz oczywiście instrukcja obsługi.
- Mapowanie: LiDAR + żyroskop
- Moc ssania: 4200 Pa (4 poziomy)
- Pojemnik na kurz: 400 ml
- Filtr: EPA H11
- Hałas: 55 dB (Tryb Cichy), 60 dB (Standardowo)
- Wykrywanie dywanu: Tak
- Mopowanie: tak (3 poziomy regulacji wody)
- Pojemnik na wodę: 300 mln
- Bateria: 5000 mAh
- Deklarowany czas pracy: 180 minut (360 m2)
- Deklarowany czas ładowania: 5 godz.
- Wymiary: 342,2 × 341,8 × 95 mm
- Cena: 1599 zł (1999 zł ze stacją dokującą)
Budowa
TP-Link Tapo RV30 nie wyróżnia się niczym wyjątkowym na tle konkurencji, przynajmniej jeśli chodzi o wygląd. Niemal w całości wykonany jest z matowego, białego plastiku, co zdecydowanie uważam za duży plus. Z jednej strony nie będzie się tak łatwo rysował, z drugiej nie będzie na nim widać tak bardzo kurzu jak na modelach w kolorze czarnym. Jedynym ciemniejszym elementem jest przedni zderzak z gumowymi elementami, który ma chronić nasze meble przed ewentualnymi uderzeniami odkurzacza.
Górna część odkurzacza to wystający element systemu LiDAR oraz trzy przyciski: rozpoczynania i zatrzymywania pracy, powrotu do bazy oraz sprzątania punktowego. Całkowity standard. W zestawie z odkurzaczem przynajmniej w tej wersji, która trafiła do mnie na testy, otrzymujemy jeszcze niewielką stację ładowania, która ma od spodu miejsce do zwinięcia i schowania nadmiarowego przewodu. Mała rzecz, a cieszy. Prawie zapomniałbym jeszcze o włączniku odkurzacza, który znajduje się na jednym z boków.
Z tyłu znajduje się wysuwany, zintegrowany zbiornik na wodę oraz kurz, który jednocześnie jest też elementem mopującym. To duże ułatwienie, bo pozwala za jednym zamachem napełnić wodę, opróżnić zbiornik na kurz i wymienić szmatkę mopującą. Dla ułatwienia zbiornik na kurz, w którym znajduje się także niewielki filtr, jest odczepiany. Cała obsługa tego zestawu jest banalnie prosta, tak samo zresztą jak odczepianie i ponownie montowanie. W niektórych odkurzaczach, które miałem już okazję testować, bywało to zdecydowanie bardziej problematyczne.
Natomiast spód to główna szczotka, którą można zdemontować i wyczyścić (szkoda, że końcówki wałka nie są zdejmowane), dwa duże kółka boczne i jedno mniejsze, przednie, a także mała, boczna szczotka z potrójnym włosiem. Ta ostatnia jest łatwo zdejmowana i to bardzo dobrze. We wszystkich odkurzaczach mają one tendencję do zaplątywania zebranych włosów. Brak możliwości demontażu znacząco utrudniłby czyszczenie szczotki. Na szczęście tutaj tego dylematu nie ma.
Odkurzanie
Przy pierwszym uruchomieniu TP-Link Tapo RV30 robi samą mapę wszystkich pomieszczeń. W przypadku 65-metrowego i 3-pokojowego mieszkania zajęło mu to raptem kilka, może kilkanaście minut i trzeba przyznać, że cały proces przebiegł bardzo sprawnie. Mapa na pierwszy rzut oka wygląda na precyzyjną. Natomiast jeśli jakieś pomieszczenie było zamknięte (np. łazienka) i nie zostało przez robota zmapowane, to nic strasznego. Mapa jest uzupełniana na bieżąco, więc w przyszłości odkurzacz uzupełni braki.
O możliwościach samej aplikacji i możliwych opcjach dokładniej napiszę w kolejnych akapitach. Na razie skupmy się na samym odkurzaniu i mopowaniu. Zacznijmy od tego pierwszego. Jak już wspominałem w specyfikacji, maksymalna moc ssania to 4200 Pa. Całkiem nieźle. Dzięki temu odkurzacz radzi sobie z usunięciem kurzu i okruchów zarówno z twardych, jak i miękkich powierzchni. Potrafi też sam wykryć, w którym momencie wjechał na dywan i automatycznie zwiększyć moc.
Do wyboru mamy cztery tryby: cichy, standardowy, turbo oraz maksymalny. Oczywiście odkurzanie możemy też wyłączyć i zostawić samo mopowanie. W mojej ocenie tryb standardowy w zupełności wystarczy do zbierania zanieczyszczeń z podłóg twardych, jak panele czy płytki, chociaż przy większym zabrudzeniu warto włączyć jeden z mocniejszych. Natomiast dużą wadą jest dla mnie niewielki pojemnik na kurz. Pojemność 400 ml jest zdecydowanie zbyt mała i przy zwierzaku (sam mam psa) wystarczy dosłownie na jedno odkurzanie całego mieszkania. Dlatego myślę, że warto dopłacić do wersji Plus ze stacją dokującą z automatycznym opróżnianiem zbiornika.
Mopowanie
Jeśli chodzi o mopowanie, to jest nieźle, ale bez szału. Szmatka w mojej ocenie mogłaby być trochę grubsza. Natomiast nieźle przylega do podłoża, w czym zasługa specjalnych sprężyn, które przyciskają ją do podłogi. W teorii przed każdym mopowaniem powinniśmy lekko szmatkę nawilżyć, natomiast w przypadku TP-Link Tapo RV30 nie jest to aż tak konieczne. Nawet przy całkowicie wysuszonej szmatce chwilę po uruchomieniu widać na podłodze mokre ślady. Całkiem nieźle, bo jednak wiele robotów w instrukcji zaleca dodatkowe moczenie. Co ważne, zbiornik o pojemności 300 ml wystarczy na mniej więcej dwa do trzech czyszczeń mojego mieszkania.
Natomiast samo mopowanie jest absolutnie podstawowe. To tak naprawdę przecieranie podłogi i nie należy spodziewać się cudów. Urządzenie radzi się z codziennymi, niezbyt dużymi plamami, ale większe, a przede wszystkim zaschnięte zabrudzenia będą już problemem. Producent nie zdecydował się też na żadne dodatkowe funkcje, które usprawniłyby proces mopowania, jak np. wibracje lub ruchoma szmatka, ale to miałoby przełożenie na dużo wyższą cenę, więc też nie mam zamiaru z tego powodu narzekać. Przy używaniu na co dzień mop sprawdza się w swojej roli, ale od czasu do czasu i tak trzeba będzie sięgnąć pod ręcznego mopa i jakiś środek czystości, a nie tylko samą wodę. Trzeba się z tym liczyć.
Omijanie przeszkód
A jak w ogóle robot radzi sobie z domowej dżungli? Całkiem nieźle, ale do ideału trochę brakuje. Brakuje mu dobrego systemu rozpoznawania i omijania przeszkód. Przed każdym odkurzaniem koniecznie trzeba usunąć z podłogi większe przeszkody, jak kable czy zabawki. Zalecam też podniesienie miski z wodą dla psa lub kota, bo odkurzacz potrafi o nią zahaczyć i rozlać płyn. Raz zdarzyło mi się też wjechać pod kanapę, spod której nie był w stanie się wydostać. Okazała się ona minimalnie zbyt niska i odkurzacz po prostu utknął. Jednak była to jednorazowa przygoda, która w kolejnych przejazdach już się nie powtórzyła.
Generalnie TP-Link Tapo RV30 dobrze radzi sobie z poruszaniem się po mieszkaniu. Obiera optymalną trasę, nie kluczy i nie gubi się wśród pomieszczeń. Odkurzenie i mopowanie 65-metrowego mieszkania, w którym realny obszar do wyczyszczenia to mniej więcej 35 metrów kw. (robota nie wpuszczam na co dzień do łazienki) zajmuje mu około 40-50 minut. Uważam to za dobry wynik. Natomiast dobrze, że jest wyposażony w zderzak z gumowymi listwami, bo czasami zdarza mu się uderzyć o mebel, a dzięki temu minimalizuje ryzyko ewentualnych szkód.
Aplikacja mobilna Tapo
Często największy problemem odkurzaczy automatycznych jest nie samo urządzenie, a aplikacja, która służy do jego obsługi. Na szczęście TP-Link wykonał tutaj kawał dobrej roboty i przez cały czas testów appka nie sprawiała mi żadnych problemów. Jest prosta, intuicyjna, wystarczająco rozbudowana i jednocześnie szybka. Robot błyskawicznie reaguje na wydawane polecenia i nie mam absolutnie żadnych zastrzeżeń.
A na co pozwala aplikacja? Możliwości są dość rozbudowane, a jednocześnie standardowe. Spodobały mi się zaawansowane ustawienia sprzątania, w których sami możemy wybrać nie tylko kolejność pomieszczeń, ale także do każdego z nich z osobna dobrać moc odkurzania oraz intensywność użycia wody przy mopowaniu. Co więcej, niektóre pomieszczenia możemy chcieć posprzątać dwukrotnie i na to aplikacja również pozwala. Każdy taki plan możemy zapisać na liście i odpowiednio nazwać, a następnie szybko uruchomić ponownie w razie potrzeby. To ogromne ułatwienie, bo sam włączam najpierw odkurzanie mieszkania bez biura, a następnie samego biura (jak już wyjadę fotelami do przedpokoju, aby nie blokować odkurzacza).
Poza tym możemy też podejrzeć zużycie poszczególnych akcesoriów, ustawić harmonogram sprzątania, włączyć blokadę przed dziećmi czy też wybrać tryb sprzątania dywanu (czy odkurzacz ma zwiększać moc, czy ma zostać na standardowej). Oczywiście otrzymujemy też raporty na temat każdego sprzątania. Możemy też zarządzać mapą (do 3 pięter), w tym ustawiać strefy No-Go, wirtualne ściany, a także scalać lub rozłączać pomieszczenia. Każde możemy też nazwać według własnych preferencji. To absolutna podstawa, ale dobrze, że producent pamiętał także o tym.
Sama aplikacja jest oczywiście w języku polskim i to duży plus, natomiast komunikaty wydawane przez robota nie są dostępne w naszym języku. Szkoda, bo dla osób mniej zaznajomionych angielskim może to być problem. Niewielki, bo nadal w tym samym czasie dostajemy polskie powiadomienia na telefon, ale jednak.
Warto wspomnieć też o możliwej integracji z Asystentem Google. Sprawdziłem, jak to działa i znowu jest nieźle, ale mogłoby być lepiej. Bez problemu możemy wydawać polecenia w stylu „Odkurz mieszkanie”, natomiast nie działa to na pomieszczenia. Próbowałem włączyć czyszczenie samej kuchni i na „odkurz kuchnię” Asystent Google podał mi wyniki wyszukiwania, a na „odkurz kuchnia” włączył robota, ale ten zaczął jeździć po całym mieszkaniu. Szkoda.
Podsumowanie
TP-Link Tapo RV30 to dobry odkurzacz automatyczny. Przez cały czas testów nie powodował żadnych, większych problemów. Robi to, do czego został stworzony. Nie jest to sprzęty ani zły, ani wybitny. W każdej kategorii wypada dobrze, ale w żadnej źle. Nic nie zrobi w sposób wyjątkowy i paradoksalnie jest to chyba jego największa zaleta. To urządzenie stworzone w myśl zasady „lepsze jest wrogiem dobrego”. To podstawowy, ale rozsądnie wyceniony i porządnie działający sprzęt. Tego od niego oczekiwałem i to właśnie dostałem.
W cenie 1599 zł jest to robot, który w mojej ocenie warto rozważyć. Nawet w kwocie 1999 zł, wraz ze stacją dokującą z automatycznym opróżnianiem. Powiem więcej, ta droższa opcja wydaje mi się nawet lepsza, bo zbiornik o pojemności 400 ml jest w mojej ocenie zdecydowanie zbyt mały i niemal co każde odkurzanie domu trzeba go opróżniać. W przypadku rozbudowanej stacji dokującej problem ten zostaję częściowo wyeliminowany, bo tak ma jednak większy pojemnik, który trzeba rzadziej opróżniać.
Dlatego mogę TP-Link Tapo RV30 zarekomendować wszystkim tym, którzy szukają podstawowego, ale porządnego i rozsądnie wycenionego odkurzacza automatycznego. Ten model nie powinien niczym rozczarować. Jest po prostu dobry!
Ocena: 8/10
Zalety:
- Dobrze działająca i rozbudowana aplikacja
- Aplikacja w języku polskim
- Możliwość dopasowania ustawień do każdego pomieszczenia osobno
- Wysoka moc ssania
- Dobre mapowanie
- Gumowane zderzaki
- Duży pojemnik na wodę
- Bogaty zestaw akcesoriów
- Obsługa Asystenta Google i Amazon Alexa
- Wykrywanie dywanów
- Obiera optymalną ścieżkę
- Rozsądna cena
Wady:
- Mały pojemnik na kurz
- Brak rozpoznawania przeszkód
- Mopowanie to tylko przecieranie
- Brak komunikatów po polsku