W ciągu kilku dni spędzonych ze znajomymi na festiwalu przekonałam się, że LED-y z przodu znacząco poprawiły mój komfort życia. Uwiecznianie spotkań ze znajomymi w czasie koncertów okazało się znacznie przyjemniejsze, gdy zdjęcia wychodzą, jak trzeba. Moje ulubione ustawienie to maksymalnie ciepłe światło – wydaje mi się, że w nim skóra prezentuje się najkorzystniej.
Nie ulega wątpliwości, że dodatkowe doświetlenie selfie się przydaje. Z pomocą Vivo V23 5G uwieczniłam sporo scen, które inaczej byłyby do niczego. Oczywiście można też próbować doświetlenia ekranem, ale ma ono węższy kąt i jest znacznie słabsze. Przy zdjęciach grupowych zupełnie się nie sprawdza. Podoba mi się też regulacja temperatury światła LED-ów nad aparatem.
Jestem zadowolona właściwie ze wszystkich zdjęć, które zrobiłam frontowym aparatem głównym. Owszem, nocne bywają poruszone, ale tego można było się spodziewać. Szerokokątny już mniej mi się podoba – potrafi zwariować przy nietypowym oświetleniu. Niemniej do grupowych zdjęć bardzo się przydaje. Poniżej możesz porównać zdjęcia z aparatu głównego i szerokokątnego.
Aparat szerokokątny do selfie ma też sporadyczne problemy z kolorami. Dobitnie pokazuje to zdjęcie, które wyszło fioletowe, a było po prostu robione „pod słońce”. Jestem też trochę zawiedziona brakiem optycznej stabilizacji obrazu, którą miał poprzednik, ale coś za coś – tam nie było szerokokątnego aparatu portretowego z przodu.
Jak widać, bawiliśmy się przednio, robiąc sobie selfie praktycznie przy każdej okazji. Na kilku zdjęciach możesz sprawdzić też, jak radzi sobie odcinanie pierwszego planu od tła i efekty bokeh. Nieźle sprawdza się też upiększanie twarzy – jest tu sporo ustawień, więc można dobrać poziom jego działania do aktualnych potrzeb. Fani filtrów i efektów również nie będą narzekać. Jedynie do tłumaczenia nazw muszę się przyczepić, bo „vapor” zostało przetłumaczone na „para”. Chodzi o neonowy styl vaporwave, a nie widoczność z rzymskiej łaźni.
Frontowym aparatem głównym można kręcić filmy 4K 60 kl./s, ale diody doświetlające są dostępne jedynie przy rozdzielczości 1080p. Frontowy aparat szerokokątny również może nagrywać filmy 1080p 30 kl./s i z reflektorem, ale nie jest tu dostępny HDR. Aparat makro z tyłu filmów nie kręci. Tylny aparat główny może nagrywać filmy 4K tylko w 30 kl./s, szerokokątny zaś w 1080p i 30 kl./s. Przez ten bajzel straciłam sporo ślicznych ujęć. Jeśli zamierzasz nagrywać coś aparatem szerokokątnym, musisz najpierw zmienić rozdzielczość nagrywanego filmu. Moim zdaniem to nieintuicyjna bzdura, choć przynajmniej u Vivo wyraźnie widać rozdzielczość nagrywanego materiału i można ją łatwo zmienić.
Efekty są różne i na pewno nie polecam Vivo V23 5G do kręcenia filmów nocą. Nagrywanie dźwięku też kuleje i czasami ledwo słychać, co mówię. Nie ma tu żadnego mechanizmu pomagającego lepiej nagrać mowę. Niskich tonów nie ma wcale, wysokie trzeszczą i o ile vloga z komentarzem nagrać się da, o koncertach można zapomnieć.
Jedno jest pewne: zdjęcia nocne wychodzą Vivo V23 5G lepiej niż filmy kręcone o tej samej porze. Widać też, że po zmroku stabilizacja obrazu przestaje działać tak intensywnie, jak w dzień. Przypuszczam, że moc obliczeniowa zostaje przekierowana na rejestrowanie jak najwięcej światła i usuwanie szumu.
Zdjęcia robione dowolnym aparatem Vivo V23 5G po zmroku nie będą idealne. Większość nawet nie będzie dobra. Przede wszystkim będą miały sporo artefaktów. To wynika zapewne z usuwania szumu podczas przetwarzania obrazu. Szkoda, bo przez to sporo zdjęć nadaje się najwyżej na media społecznościowe. Po powiększeniu ich czar pryska. Z kolorystyką jest nieźle, jeśli ktoś lubi soczystą, przerysowaną oprawę. Sztuczna inteligencja dobrze rozpoznaje sceny i w razie potrzeby włączy HDR, który co prawda odzyska stracone szczegóły, ale zrobi ze zdjęcia pastelowy kicz. Efekty są moim zdaniem zbyt nieprzewidywalne, by zdać się w pełni na automat.
Aparat szerokokątny zwykle staje na wysokości zadania, ale jest wyraźnie gorszy od głównego. Często też rejestrowane przez niego kolory różnią się od tych z aparatu podstawowego, a obiekty na krawędziach kadru są nie tylko zniekształcone, ale i rozmyte.
Aparat makro równie dobrze mógłby nie istnieć. Aparat główny robi bardzo dobre zbliżenia x2, które rejestrują znacznie więcej detali, niż ciemne, pełne aberracji zdjęcia z aparatu makro.
Przypomnę jeszcze pełną specyfikację aparatów w Vivo V23 5G:
Źródło zdjęć: Własne
Źródło tekstu: Własne