Wbudowane doświetlenie selfie z regulowaną temperaturą to ogromna zaleta Vivo V23 5G. Moim zdaniem to główny powód, dla którego ten telefon warto kupić. To doświetlenie ma szerszy zakres, niż biały ekran, znacznie lepiej się nadaje do doświetlania selfie grupowych i robionych frontowym aparatem szerokokątnym. Nagrywanie wideo z reflektorem również wydaje mi się przyjemniejsze niż z doświetleniem ekranem. Obraz wygląda wtedy bardziej naturalnie, szczególnie z ciepłymi LED-ami.
Czy to jedyna zaleta Vivo V23? Tego bym nie powiedziała. Poza tym jest bardzo ładny i ma interesującą obudowę, która zmienia kolor po wystawieniu na działanie promieni UV. To zasługa materiału Fluorite AG, czyli szkła zmieniającego kolor. Materiał ten wykorzystuje zdolność fluorytu do odbijania fal o różnej długości, przez co wydaje nam się, że ma różne kolory w różnym świetle. W połączeniu z warstwą reagującą na UV i polaryzującą (tak przypuszczam) dostaliśmy bardzo interesujące „plecki” telefonu. Podobną powłokę widziałam już w realme 9 pro, ale moim zdaniem znacznie lepiej prezentuje się wykończenie matowe, jakie dostał Vivo V23 5G. Jeśli się postarasz, możesz trafić na promocję i dostać do telefonu także latarkę UV, która ułatwi proces dekorowania obudowy po swojemu.
Oczywiście, jeśli wolisz bardziej tradycyjną obudowę, masz wybór. Vivo V23 5G jest dostępny także w kolorze grafitowym (na pudełku będzie opisany jako czarny, ale nie jest to głęboka czerń).
Trzecia, ale wcale nie najmniejsza zaleta Vivo V23 5G to jego energooszczędność. Tu mnie zaskoczył najbardziej. Można na nim czytać i czytać… Z szybkim ładowaniem będzie idealnym kompanem na dłuższe wycieczki. Byle nie w trudny teren, bo nie ma certyfikatu IP. Myślę też, że powinien być tańszy o 200 zł.
Źródło zdjęć: Własne
Źródło tekstu: Własne