DAJ CYNK

Xiaomi Redmi Note 11 – test. Niszczator z posmakiem cebuli

Arkadiusz Bała (ArecaS)

Testy sprzętu

Aparat

Xiaomi Redmi Note 11 wykorzystuje tę samą aplikację aparatu, którą znajdziemy w innych urządzeniach producenta. Ma ona prosty, intuicyjny interfejs z czytelną ikonografią.

Co nie jest wcale takie oczywiste w przypadku urządzeń z tego segmentu, do swojej dyspozycji mamy tryb manualny, w którym ręcznie ustawimy wszystkie parametry ekspozycji. Ale to nie koniec, ponieważ producent nie zapomniał o takich dodatkach, jak histogram, zebra czy focus peaking. Mówiąc krótko, mamy tu tryb profesjonalny, którego nie powstydziłby się żaden smartfon z segmentu premium.

Sam aparat w Xiaomi Redmi Note 11 to jednostka poczwórna. Główny moduł ma rozdzielczość 50 MP, ogniskową odpowiadającą ok. 26 mm dla pełnej klatki i przysłonę rzędu f/1.8.

Jaką jakość można uzyskać z takiego zestawu? Znośną. Fotografie mogą się pochwalić niezłym odwzorowaniem detali, a tryb HDR gwarantuje przyzwoity zakres dynamiki. Są to jednak ewidentnie fotografie do oglądania na małym ekranie smartfona. Na większym monitorze w oczy rzuca się wysoki poziom zaszumienia i to nawet w przypadku zdjęć wykonanych za dnia. Telefon miewa też sporadyczne problemy ze złapaniem ostrości na blisko ustawione obiekty oraz z poprawnym doborem balansu bieli.


Po zmroku spadek jakości jest duży. Tracimy przede wszystkim na ostrości oraz kontraście.

Pozostałe aparaty to moduł ultraszerokokątny o rozdzielczości 8 MP i kącie widzenia 118 stopni, makro o rozdzielczości 2 MP i sensor głębi, również o rozdzielczości 2 MP.

Fotografie wykonane aparatem ultraszerokokątnym prezentują się… cóż, niezbyt dobrze. Zakres dynamiki jest bardzo wąski, kolory są wyblakłe, a ostrość pozostawia dużo do życzenia. Ten ostatni aspekt oprogramowanie próbuje tuszować, stosując silną maskę wyostrzającą. Czy skutecznie? Zostawiam do oceny, ale sam zachwycony nie jestem. Wspomnieć należy także o silnych aberracjach widocznych szczególnie przy krawędziach kadru. Mówiąc krótko, efekty nie zachwycają – ani za dnia, ani po zmroku.

Makro wypada natomiast tak, jak sugerowałyby to jego parametry. Teoretycznie możemy podejść bardzo blisko fotografowanego obiektu i uzyskać bardzo ciekawe efekty. W praktyce jednak niewielka zdolność rozdzielcza oraz kiepskie odwzorowanie kolorów zastosowanego modułu dają niezbyt satysfakcjonujące rezultaty.

Wreszcie w dwóch słowach wypadałoby wspomnieć o aparacie przednim. Ma on rozdzielczość 13 MP, niewielki sensor 1/3,1” i przysłonę f/2.4. W pewnym sensie wykonane przez niego zdjęcia podobają mi się bardziej od tych zrobionych za pomocą głównego modułu. Telefon bardzo dobrze dobiera parametry ekspozycji, a kolory i detale prezentują się w większości warunków bardzo korzystnie. Nie da się natomiast ukryć, że niewielka matryca i brak autofokusu stanowią poważne ograniczenie, szczególnie w gorszych warunkach oświetleniowych.

Przykładowe zdjęcia

Główny aparat (50 MP)

Aparat ultraszerokokątny

Aparat makro

Aparat przedni

Kamera

Jak w większości smartfonów, funkcja nagrywania wideo na Xiaomi Redmi Note 11 ukryła się w aplikacji aparatu. Jej funkcjonalność jest jednak mocno ograniczona. Możemy przełączać się między różnymi obiektywami, jednak bardziej zaawansowanych narzędzi tutaj nie znajdziemy. Dotyczy to także pełnego trybu manualnego.

Zresztą również pod względem jakości materiału nie liczyłbym na zbyt dużo. Xiaomi Redmi Note 11 pozwala na nagrywanie materiału w rozdzielczości maksymalnie 1080p przy 30 kl./s. W czasach, kiedy już nawet w średnim segmencie standardem stało się 4K, nie wygląda to imponująco.

A same nagrania? Same nagrania grzeszą stosunkowo niską ostrością, artefaktami generowanymi przez dodatkowe wyostrzanie i niezbyt atrakcyjną paletą kolorów. Przynajmniej elektroniczna stabilizacja wypada znośnie, choć tylko za dnia, bo po zmroku nawet ona odmawia współpracy.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: własne

Źródło tekstu: własne