Francja nie ogląda się na Europę, sama zbuduje kosmiczną potęgę
Francja zamierza rzucić wyzwanie takim graczom jak NASA i SpaceX. Paryż nie ma zamiaru oglądać się na resztę Europy. Nie tym razem.

W kosmosie kiedyś rywalizowały USA i Związek Radziecki. Obecnie dominuje NASA, czasami czytamy o Roskosmosie. Prywatny SpaceX (choć bardzo medialny), japońska JAXA, europejska ESA czy chińska CNSA to bardzo istotni gracze, ale jednak znajdujący się mniej (CNSA) lub bardziej (JAXA) z tyłu. Zresztą, ESA to głównie jeden kraj. Za niemal 25% budżetu odpowiada Francja. To w Paryżu znajduje się siedziba organizacji i stamtąd zgłasza się najwięcej kandydatów do niej. We Francji znajduje się też kosmodrom w Kourou. Francuski Airbus poprowadzi też prace nad teleskopem Ariel. Teraz Francja samodzielnie zrobi następny krok. Będą nim rakiety do ponownego wykorzystania. Minister Bruno Le Maire nie ukrywa, że ma zamiar rzucić wyzwanie Amerykanom i SpaceX.
Za projekt będzie odpowiadać francuska ArianeGroup. Prace mają być gotowe do 2026. Francuska rakieta Maïa będzie jednak mniejsza niż Falcon 9. Jest też jednak inny aspekt francuskich działań. Francuzi zazdrośnie strzegą dominującej w Europie pozycji w sektorze kosmicznym, a olbrzymie państwowe zamówienie ma pomóc w szybkim unieszkodliwieniu start-upów z Niemiec, Włoch i Wielkiej Brytanii. Szczególnie chodzi o walkę z niemieckimi prywatnymi podmiotami. Francja zamierza też utworzyć 200 wysokopłatnych miejsc pracy w zakładzie w Vernon. Zwiększenie znaczenia sektora kosmicznego to część francuskiej strategii France 2030.


