DAJ CYNK

Robią furorę w sieci. Są bardziej prawdziwi niż... prawdziwi ludzie

Bartek Grzankowski (Grzanka)

Nauka

Wirtualna influencerka

Są piękni, mają rzesze fanów i są bardziej prawdziwi niż… ich prawdziwe odpowiedniki. To wirtualni influencerzy, którzy zostali stworzeni w większości do jednego celu – sprzedawania nam myśli lub rzeczy. Najnowsze badania pokazują, że robią to lepiej niż ludzie z krwi i kości.

Najmłodsze obecnie pokolenie alfa, czyli dzieci urodzone po 2013 roku to grupa, która jako pierwsza obejmuje ludzi urodzonych wyłącznie w trzecim tysiącleciu naszej ery. Prawie każdy z nich nie zna świata bez komórek i laptopów. Często wszechogarniająca technologia dodaje im do tego jeszcze jeden mianownik – ci młodzi ludzie są coraz częściej otoczeni sztucznymi towarzyszami jak chociażby wirtualni asystenci w postaci Alexy, Siri czy asystenta Google. Ale to nie wszystko – wirtualne osobistości łatwo napotkać dziś w sieci chociażby w postaci fikcyjnych kont influencerów. Pokolenie Alfa ufa im bardziej niż prawdziwym ludziom. 

To zjawisko może rosnąć

Jak wskazuje w rozmowie z portalem naukawpolsce.pl dr Ada Florentyna Pawlak z Uniwersytetu SWPS, aż 25 proc. dziewcząt w grupie wiekowej 18-24 lat śledzi wirtualnych influencerów. Z kolei w grupie 55+ większość nawet nie wie o istnieniu takiego zjawiska. Naukowczyni ta, jako ekspertka w obszarze transhumanizmu, wskazuje, że w kolejnych latach fanów wirtualnych influencerów może być jeszcze więcej. A to uderza w dość ważne kwestie dotyczące jasnej oceny czym jest prawda.

Wirtualni influencerzy zostali stworzeni z reguły z dwóch powodów. Mają sprzedawać produkty lub idee. Są twórcami opinii, które dziś dla wielu są ważnym drogowskazem przy decyzjach zakupowych, moralnych czy nawet wyborczych. Dziś, konta, za którymi często stoi cały zespół grafików, programistów i pisarzy produkują nie tylko opinie, ale nawet mogą promować marki ubrań, kosmetyków czy sprzedaż płyty z “własną” muzyką. 

Ci influencerzy, którzy w rzeczywistości w ogóle nie istnieją, wchodzą w realne reakcje i kontakt z odbiorcami. Są przy tym niedoskonali – potrafią mieć rozmazany makijaż, odstające włosy czy pot na czole. A jednocześnie nie kryją się z tym, że… są tylko cyfrowym tworem. To właśnie dzięki tym cechom są postrzegani przez pokolenie Alfa za bardziej autentycznych niż ich ludzkie odpowiedniki, kryjące się ze swoimi wadami. Z tego powodu to co nieprawdziwe staje się bardziej prawdziwe od tego, co jest prawdziwe. Stąd zdaniem dr Pawlak autentyczność zostaje oderwana od tego czy coś jest prawdziwe czy nie. Z tego powodu kolejne pokolenia będą mierzyć się z co raz większym problemem odróżnienia prawdy od fałszu.

Możliwe więc, że scenariusze znane nam z filmów już całkiem niedługo będziemy obserwować na żywo. Kontakt z chatbotami, wirtualnymi osobistościami może być traktowany przez niektórych jako lekarstwo na samotność. Są już badania naukowe, które wskazują na pewne komplikacje wynikające z tego faktu. Osoby samotne, które spędzają za dużo czasu z syntetycznym towarzyszem zaczynają go antropomorfizować i naprawdę traktować ją jako człowieka. To z pewnością jest powodem do wielu pytań filozoficznych ale i moralnych.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Shutterstock, Shutterstock AI Generator, Ta treść została wygenerowana przez system oparty na sztucznej inteligencji (AI).

Źródło tekstu: naukawpolsce.pl, PAP