DAJ CYNK

Kupujesz w MediaMarkt? Uważaj, sklep zastawił pułapkę

Mieszko Zagańczyk

Prawo, finanse, statystyki

Kupujesz w MediaMarkt? Uważaj, sklep zastawił pułapkę

UOKiK stawia pierwsze zarzuty czterem sieciom sprzedaży w związku z błędnym prezentowaniem promocji. Wśród nich znalazł się popularny sklep z elektroniką – Media Markt. Chodzi o brak prawidłowych informacji o najniższej cenie z 30 dni poprzedzających promocję.

Od 1 stycznia sprzedawcy informujący o obniżce muszą podawać najniższą cenę z 30 dni przed jej wprowadzeniem. Dzięki tym zmianom klienci wiedzą, jakie są faktyczne obniżki, a sklepy nie mogą wykorzystywać żonglerki cenami, by nieuczciwie uatrakcyjniać swoje oferty podczas wyprzedaży czy promocji. 

Mimo że nowe przepisy działają już pół roku, wiele sklepów nie potrafi się do nich dostosować. UOKiK monitoruje sytuację i w pierwszej kolejności wziął pod lupę Media Markt, Zalando, Sephorę i Glovo. Za naruszenie praw konsumentów grozi im kara nawet do 10 proc. obrotu.

Razem z Inspekcją Handlową monitorujemy zasady dotyczące wdrażania nowych przepisów. Badamy sklepy stacjonarne, portale internetowe oraz platformy. Jasno zapowiadałem, że po etapie sprawdzania i wyjaśniania, jeśli w dalszym ciągu będą występowały nieprawidłowości, to spotkają się one z reakcją po stronie organu

 – wyjaśnia Tomasz Chróstny, Prezes UOKiK.

Obowiązek rzetelnego informowania o najniższej cenie z 30 dni obejmuje każde miejsce i wszystkie etapy sprzedaży. UOKiK ocenił, że sieci Media Markt, Zalando, Sephora i Glovo, komunikując promocje, mogły wprowadzać konsumentów w błąd i naruszać ich zbiorowe interesy. 

Zarzuty dotyczą m.in. niepodawania najniższej ceny obowiązującej 30 dni przed wprowadzeniem obniżki bądź informowania o niej w sposób nieczytelny, nieuwzględniania w aktualnej promocji odniesienia do tej ceny, stosowania filtrów i prezentacji ofert nieodnoszących się do niej i niekonsekwentnego używania innych punktów odniesienia. 

W ocenie UOKiK niedopuszczalne jest, aby klienci dostawali komunikat o dużej obniżce procentowej bądź kwotowej, gdy w praktyce promocja nie jest dla nich korzystna w porównaniu do najniższej ceny z 30 dni przed jej wprowadzeniem. Kwestionowana praktyka dotyczy sytuacji, gdy kupujący kuszeni są wielkimi rabatami, a najniższa cena produktu lub usługi z 30 dni przed wprowadzeniem promocji nie pokazuje obniżki, a czasem wręcz świadczy o podwyższeniu ceny

UOKiK  wymienia inne sztuczki sklepów, jak stosowanie małej czcionki albo słabo widocznego koloru w zestawieniu z wyrazistymi komunikatami o cenie aktualnej bądź o wielkości rabatu. 

Jeśli sklep udostępnia filtry do wyszukiwania promocji, to narzędzia do wyszukiwania obniżek powinny odnosić się do najniższej ceny z 30 dni przed obniżką. Jeśli podstawą do filtrowania promocji są inne punkty odniesienia, kupujący mogą mieć problem z oceną, które z prezentowanych im produktów są w rzeczywistości w korzystnej cenie.

W przypadku stwierdzenia naruszenia zbiorowych interesów konsumentów UOKiK może nakazać zmiany niedozwolonej praktyki oraz nałożyć karę w wysokości do 10 proc. rocznego obrotu.

To pierwsze zarzuty UOKiK dotyczące tego, jak rynek dostosował się do nowych wymagań dotyczących informowania o promocjach cenowych. Urząd weryfikuje także inne obowiązki wynikające ze zmienionego prawa. Sprawdza, czy przedsiębiorcy podają dane kontaktowe, w szczególności numer telefonu oraz czy konsumenci znajdą na platformach informacje o tym, czy oferta pochodzi od przedsiębiorcy, czy osoby prywatnej, co warunkuje np. kwestię odstąpienia od umowy.

Zobacz: Biedronka ukarana. Robiła w balona klientów
Zobacz: UOKiK prześwietla sklepy internetowe. Chodzi o Omnibusa

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Shutterstock

Źródło tekstu: UOKiK