sprawdź cenę telefonu w serwisie Ceneo
Jedni mówią, że Metallica skończyła się na albumie Kill 'Em All. Inni, że ostatnim dobrym Huaweiem był model P30 Pro. Co do pierwszego nie będziemy się wypowiadać (ale zachęcamy do wyrażenia swojej opinii w komentarzach 😉). Jeśli zaś chodzi o drugie... cóż, pewnie sami jeszcze niedawno przyznalibyśmy rację, ale wtedy na scenę wkroczył on, cały na pomarańczowo: Huawei Mate 50 Pro.
Nowy flagowiec Huawei udowodnił, że chiński producent nadal potrafi zrobić dobry telefon. Ba, jeśli chodzi o mobilną fotografię, Mate 50 Pro dosłownie zmiótł całą konkurencję.
Aparat nowego Mate'a to zresztą konstrukcja bardzo ciekawa. Na pokładzie mamy potrójną jednostkę z głównym modułem o rozdzielczości 50 Mpix, peryskopowym tele oraz modułem ultraszerokokątnym. Na pierwszy rzut oka standard, ale diabeł tkwi w szczegółach. Chociażby w obiektywie o zmiennej przysłonie, z którym sparowano główny aparat, albo zaawansowanym algorytmom przetwarzana obrazu, które gwarantują niemal bezstratne dziesięciokrotne cyfrowe przybliżenie.
Właśnie za tego typu nowatorskie rozwiązania pokochaliśmy swego czasu fotograficzne smartfony Huaweia, a Mate 50 Pro udowadnia, że mimo ostatnich problemów firma bynajmniej nie zamierza sobie tego segmentu odpuszczać.
Poza tym Huawei Mate 50 Pro to flagowiec pełną gębą. To telefon świetnie wykonany, z potężnym procesorem w postaci Snapdragona 8+ Gen 1 i świetnym wyświetlaczem OLED o przekątnej 6,74" i odświeżaniu 120 Hz. Oczywiście nie mogło zabraknąć takich udogodnień jak wodoszczelna obudowa (IP68), głośniki stereo czy wytrzymały akumulator o pojemności 4700 mAh oraz z obsługą szybkiego ładowania (także bezprzewodowego).
Zupełnie szczerze, Huawei Mate 50 Pro mógłby śmiało powalczyć o tytuł Smartfona Roku. Niestety mimo licznych zalet nadal wiszą nad nim ciemne chmury związane z amerykańską blokadą. W efekcie dostaliśmy więc bodaj jedynego tegorocznego flagowca bez obsługi 5G, a i brak oficjalnego wsparcia dla usług Google stanowi poważną rysę na urządzeniu, które aspiruje do roli lidera segmentu premium. Szkoda. Wielka szkoda.
Zobacz: Ten smartfon udowadnia, że lustrzanki to przeszłość (test)
Zobacz: Sądzisz, że twój smartfon robi dobre zdjęcia? To patrz tutaj
sprawdź cenę telefonu w serwisie Ceneo
Rosnąca konkurencja na rynku smartfonów i coraz większa liczba dobrze wyposażonych modeli sprawiają, że kolejne generacje flagowej serii Samsunga stają się trochę niedocenianie. Koreański producent trzyma się podobnej stylistyki od lat, jego telefony wydają się trochę nudne, to nie jest sprzęt, który wzbudza wielkie emocje.
Wystarczy jednak wziąć do ręki najmniejszy model z flagowej serii Samsunga – Galaxy S22 – by się w nim zakochać. Płaska, szklana obudowa, metalowe ramki i piękny ekran Dynamic AMOLED 2X o przekątnej 6,1 cala (1080 x 2340, 120 Hz) sprawiają, że z telefonu wygodnie się korzysta, czerpiąc z tego dużą przyjemność. W czasach, gdy dominują coraz większe smartfony z ekranami 6,7 cala, nasz mały Galaxy S22 staje się bardzo rozsądnym wyborem dla użytkowników poszukujących czegoś bardziej kompaktowego.
Pod względem szybkości pracy Samsungowi Galaxy S22 też niewiele brakuje. Sercem telefonu jest producencki układ Exynos 2200 (4 nm, główny rdzeń Cortex-X2 2,8 GHz, GPU Xclipse 920, który nie ma takiego kopa jak jednostki Qualcomma, jednak w większości codziennych zastosowań sprawdzi się idealnie. Nie jest to najlepszy smartfon dla graczy, ale to chyba jedyne jego ograniczenie. Pamięć RAM o wielkości 8 GB RAM oraz wewnętrzna UFS 3.1 w rozmiarze 128 lub 256 GB zapewniają wysoki komfort pracy.
Smartfon bez zarzutu sprawdzi się też w zastosowaniach komunikacyjnych – ma Dual SIM, eSIM, 5G, Wi-Fi 6, Bleutooth 5.2 i NFC, a także świetne funkcje lokalizacyjne dzięki odbiornikom GPS, GLONASS, BDS i Galideo.
Dla Galaxy S22 jest już dostępny Android 13 i interfejs One UI 5.0. Nakładka jest jak cały telefon – trochę nudna, ale im dłużej się z niej skorzysta, tym bardziej się ją docenia. Działa sprawnie, jest logiczna, trudno się czepiać.
Sekcja aparatów to solidne, choć nie wyróżniające się połączenie modułu 50 Mpix (1/1,56”, 23 mm, f/1.8, OIS), aparatu tele 10 Mpix (70 mm) oraz szerokokątnego 12 Mpix (120 stopni). Nie ma więc żadnej rewolucji, jest za to bardzo dobry aparat pozwalający na robienie ładnych, wyraźnych zdjęć w każdej sytuacji. Niezła jest tez kamera z opcją nagrywania 8K (24 kl./s.) i świetnie się spisującym 4K w 60 kl./s.
Mankamentem Galaxy S22 jest niezbyt wielki akumulator 3700 mAh. Smartfon zapewni około 6 godzin SoT w pełnym obciążeniu, może się też zdarzyć, że nawet przy lżejszym używaniu trzeba go będzie podładować w środku dnia. Tu też nie pomaga zasilanie z mocą 25 W – trzeba się więc uzbroić w cierpliwość.
Samsung Galaxy S22 nie jest absolutnie topowym modelem pierwszego wyboru, ale jego atuty sprawiają, że można szybko i bardzo mocno polubić – na tyle, że nawet teoretycznie lepsze smartfony nie będą już kusiły.
Zobacz: Paradoks samsunga: tak nudny, że aż genialny
Zobacz: Samsung ulepsza aparaty w serii Galaxy S22
Źródło zdjęć: własne, Shutterstock
Źródło tekstu: własne