DAJ CYNK

Blackview BV9200: niedrogi pancerniak z dźwiękiem Harman (test)

Mieszko Zagańczyk

Testy sprzętu


Aparat

Sekcję foto w Blackview BV9200 tworzą trzy aparaty. Główny ma 50 Mpix i jest to matryca Samsung ISOCELL JN1, znana z wielu modeli telefonów średniej klasy Redmi, Motoroli czy Samsunga. Towarzyszy mu optyka 23 mm z przysłoną f/1,8.

Drugi aparat to szerokokątne 8 Mpix z matrycą GalaxyCore GC08A3 i katem widzenia 120 stopni oraz również nietypowo z przysłoną f/1,8. Trzecia jednostka to bliżej niezidentyfikowany czujnik głębi, którego nie wykrywają nawet aplikacje diagnostyczne. Z przodu znalazł się natomiast aparat selfie ISOCELL 3P9 (S5K3P9SP) o rozdzielczości 16 Mpix.

Blackview BV9200

Aplikacja aparatu nie różni się specjalnie od tego, co oferują inne smartfony z podstawową wersją Androida. Znajdziemy w niej wybór trybów zdjęciowych, w tym poza podstawowym – tryb nocny, upiększania, portretowy, pro, makro, pełne 50 Mpix, czerń i biel oraz panorama. Tryb wideo jest tylko jeden. Co ciekawe, producent szczyci się, że oprogramowanie dla aparatu powstało we współpracy z firmą ArcSoft, znanego przed laty producenta programów dla PC. Choć nie jest nigdzie uwidocznione w aplikacji aparatu, ArcSoft ma odpowiadać za upiększanie, HDR czy panoramę.

Blackview BV9200

Aparaty w pancernych smartfonach zazwyczaj niestety nie dorównują temu, co oferują tradycyjne modele i nie wynika to zawsze ze słabych matryc, tylko również ograniczonych możliwości producentów. W przypadku Blackview i modelu BV9200 jest podobnie, choć nie oznacza to, że nie uda nam się zrobić przyzwoitego zdjęcia.

Podczas fotografowania pojawia się pierwszy problem wynikający z niezbyt szybkiego działania układu SoC, co jak wspominałem widać podczas powolnego przetwarzania HDR. Czasami lepiej więc całkiem z tego zrezygnować, co nie odbije się bardzo na jakości zdjęć.

Blackview BV9200 w dobrych warunkach pozwala na zrobienie akceptowalnych fotek, choć widać spore nierówności w działaniu aplikacji. Nie zawsze udaje się uzyskać ostrość (zwłaszcza w HDR), czasami zdjęcia są nieco przepalone i brakuje w nich kolorów i pod tym względem najgorzej wypada aparat szerokokątny, który czasem robi zdjęcia z niezamierzonym efektem sepii. W trudniejszych warunkach oświetleniowych aparat tym bardziej sobie nie radzi, na przykład w pomieszczeniach i w pochmurne dni.  

Na zdjęciach robionych zoomem już nawet przy bezpiecznej wartości 2x da się zauważyć zbyt mocne przetworzenie cyfrowe, choć nie na wszystkich zdjęciach. Wygląda to trochę tak, jakby aparat starał się programowo wyostrzać niektóre sceny. Nie jest to całkiem dyskwalifikujące i czasem udaje się uzyskać interesujący efekt.

W trybie nocnym sceny są nawet ładnie rozjaśniane, ale aparat nie do końca sobie radzi z utrzymaniem ostrości i dużą część zdjęć wychodzi jednak rozmyta.

Trudno polecać Blackview BV9200 jako smartfon fotograficzny, więc wybierając się w ciekawą wycieczkę w teren, lepiej zabrać ze sobą inne urządzenie. Z drugiej jednak strony nie ma też tragedii, a na tle wielu innych pancernych telefonów z niższej półki ten model jakoś tam się broni.

Kamera

Nagrywanie wideo raczej nie pozwoli na bardziej ambitne realizacje. Pojedynczy tryb kamery umożliwia nagrywanie w maksymalnej rozdzielczości 2K (1440p) w 30 kl./s, inna opcja to 1080p i 720p w 30 kl./s. Nie ma za to takich trybów, jak timelapse, zaś jedynym dodatkiem jest tryb makijażu, który ma poprawiać wizerunek nagrywanych osób. 

W ustawieniach można znaleźć dodatkowo opcję elektronicznej stabilizacji wideo, ale jej skuteczność jest ograniczona i podczas nagrywania wideo w marszu trzeba się liczyć, że obraz będzie się trochę trząsł, choć nie ma też tragedii. Nie zachwyca jednak dźwięk, brzmi jak ze studni. Ot, kamerka do doraźnego nagrania jakiejś sytuacji – w sumie nikt chyba nie oczekuje więcej od pancernego telefonu.  

 

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Telepolis.pl

Źródło tekstu: wł.