DAJ CYNK

Test telefonu DOOGEE S90 - pancerz z tytanu i moduły

Mieszko Zagańczyk

Testy sprzętu

Ekran i interfejs

Wyświetlacz DOOGEE S90 otoczony jest dość dużymi ramkami, co w świecie wzmocnionych smartfonów wcale nie jest wadą. Producenci co prawda coraz częściej minimalizują krawędzie w pancernikach, co na pewno poprawia estetykę, ale budzi też poważne obawy o wytrzymałość sprzętu. DOOGEE S90 daleki jest od modnych trendów, a o solidne zabezpieczenie wyświetlacza nie musimy się martwić.

Ekran w DOOGEE S90 to matryca IPS o przekątnej 6,18 cala, rozdzielczości Full HD+ (1080 x 2246) i zagęszczeniu 403 ppi. W praktyce oznacza to wysoką szczegółowość obrazu, w smartfonie służącym do ciężkiej pracy w trudnych warunkach nie potrzeba więcej.

W górnej części ekranu uśmiecha się do nas dość spory (1/3 szerokości) notch, który pozwala sobie przypomnieć, jak mało estetyczne było to rozwiązanie. Można go zamaskować, zmieniając sposób wyświetlania, ale wtedy wrażenie grubych ramek będzie bardziej dojmujące.

Po pierwszym włączeniu nieco rozczarowuje kolorystyka ekranu - barwy wydają się nieco przygaszone, jakby sprane, co najbardziej rzuca się w oczy w czerwieniach i zieleniach. Jest to jednak rzecz subiektywna i co ważniejsze, można dostroić jakość obrazu, korzystając z MiraVision, czyli zestawu ustawień obrazu opracowanego przez MediaTeka. Po wyborze profilu „żywe” wszystkie barwy odzyskają brakujące nasycenie. W MiraVision warto też włączyć kontrast dynamiczny. Po tych zmianach trudno mieć zastrzeżenia do obrazu w DOOGEE S90, a przeglądanie zdjęć czy filmów, a także map i stron internetowych sprawia duża przyjemność. Biel jest ładna i czysta, dobre wrażenie robi czerń.

W pancernych smartfonach kluczowa jest jasność ekranu, bo przeznaczeniem takiego sprzętu jest raczej otwarta przestrzeń, a nie kanapa w domu. Pod tym względem S90 z  jasnością na poziomie 540 cd/m2 spisuje się całkiem przyzwoicie i zapewnia dużą czytelność w pełnym słońcu, chociaż zdarza się, że mimo wysokiej luminancji, czasami lepiej poszukać cienia, by odczytać wszystkie treści na ekranie.

DOOGEE S90 pracuje pod kontrolą Androida 8.1.0 w prawie czystej wersji, którą jednak producent w kilku miejscach tak pozmieniał, że już o tej czystości trudno mówić. Przede wszystkim rzucają się w oczy ikony aplikacji i ustawień, utrzymane w kolorach czerni, bieli i brązu. Nijak się to ma do domyślnej stylistyki Androida i Google, nie współgra z doinstalowanymi aplikacjami, a do tego ikony są mało czytelne. Druga rzecz, która razi, to liczne braki w spolszczeniu interfejsu, zwłaszcza w ustawieniach. Dotyczy to ponadstandardowych funkcji, dodanych przez DOOGEE.

Co to za funkcje? Po pierwsze narzędzie konfiguracji bocznego klawisza, o którym już wspomniałem. Także: Gesture motion (obsługa gestów), Fast Capture (opcja robienia zdjęć przy zablokowanym ekranie), ScanCode (skaner kodów), Gesture WakeUp (kolejne ustawienia gestów, a także SOS Call (ustawienia połączeń alarmowych).  Jest też DuraSpeed, czyli narzędzie optymalizujące pracę aplikacji w tle, w sumie zbędne w nowszych Androidach, ale wciąż instalowane w chińskich smartfonach.

Dodatki DOOGEE to także kilka aplikacji na pulpicie - część z nich nie działa bez podłączenia dodatkowych modułów, ponieważ są to programy przeznaczone wyłącznie do ich obsługi, na przykład Night Vision dla nocnego aparatu. Jest też kilka innych dodatków jak krokomierz oraz pakiet znany z innych smartfonów o zwiększonej wytrzymałości - ToolBag. W pakiecie tym znajdują się mikroaplikacje w rodzaju kompasu, szkła powiększającego czy barometru.


System w wersji DOOGEE odróżnia się od Androida w klasycznej wersji również wykorzystaniem nietypowego launchera o nazwie… Launcher. Tę samą  aplikację można zresztą znaleźć w innych pancernych smartfonach z Chin. Jej cechą charakterystyczną jest brak zasobnika z aplikacjami, a wszystkie ikony pojawiają się na kolejnych pulpitach.  
Całość mimo mankamentów działa płynnie, system nie stwarza żadnych problemów.  

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News