Huawei FreeArc - za 4 stówki żal nie kupić (test)

Huawei FreeClip właśnie zostały zdetronizowane. Huawei FreeArc to teraz moje ulubione słuchawki z tych niezatykających niepotrzebnie ucha i już tłumaczę, dlaczego.

Lech Okoń (LuiN)
2
Udostępnij na fb
Udostępnij na X
Telepolis.pl
Huawei FreeArc - za 4 stówki żal nie kupić (test)

Huawei FreeArc — nie no, za tanio jest

Zacznijmy od ceny, bo ta jest godna odnotowania. Słuchawki trafiły do Polski 13 marca i od razu, na pierwszy miesiąc z doskonałą ofertą na start. Ich cena została obniżona z 499 zł do 399 zł.

Dalsza część tekstu pod wideo

Muszę przyznać, że spodziewałem się wyższej kwoty, w końcu ostatnio testowane przeze mnie Teufel Airy Open TWS, o zbliżonej konstrukcji startowały od 519 zł, tymczasem propozycja Huaweia zdaje się (przynajmniej na papierze) pod każdym względem lepsza i w dodatku znacznie bardziej poręczna.

Huawei FreeArc to słuchawki z otwartą konstrukcją i niewielkim pałąkiem miękko opadającym za ucho w celu stabilizacji sprzętu. Dzięki takiej konstrukcji sprzęt nie odcina nas zupełnie od otoczenia i jest to wysoce pożądana cecha w przypadku osób uprawiających sport poza domem czy słuchających muzyki podczas np. jazdy rowerem. To także doskonała opcja dla osób o wąskim czy nietypowym kanale słuchowym, którym trudno jest dopasować słuchawki do ucha czy z tendencjami do stanów zapalnych. Pozostawienie kanału otwartym sprawia, że nie dochodzi do wzmożonego wydzielana woskowiny czy pocenia się, a słuchawki nawet używane przez 7 godzin bez przerwy nie męczą naszych uszu.

Huawei FreeArc - za 4 stówki żal nie kupić (test)

Specyfikacja:
Wymiary: 45 x 18,35 x 47,5 mm, etui ładujące 67,8 x 67,8 x 26,5 mm.
Masa: 8,9 g (pojedyncza słuchawka), etui ładujące: 67 g.
Czas pracy:
- muzyka do 7 h, do 28 h z uwzględnieniem etui,
- rozmowy do 5 h, do 20 h z uwzględnieniem etui.
Ładowanie (złącze USB-C):
- słuchawki od 0 do pełna: 40 minut
- etui: 60 minut
Przetwornik: 17 x 12 mm w każdej ze słuchawek
Kodeki: SBC i AAC (via Bluetooth 5.2)
Odporność: IP57
Dodatki: Redukcja szumów podczas rozmowy / efekty dźwiękowe Multi-EQ, Mostek C-Bridge: stop niklowo-tytanowy z pamięcią kształtu + ciekły silikon, wyskakujące okienko parowania na platformie EMUI10 i nowszej, czujnik Halla/czujnik CAP.

Huawei FreeArc - za 4 stówki żal nie kupić (test)

One są tak wygodne, że łatwo zapomnieć, że mamy je założone

Huawei FreeArc to jedne z najwygodniejszych słuchawek, jakie kiedykolwiek miałem przyjemność nosić. Są lekkie, a miękkie wykończenie wraz z wypełnieniem z ciekłego silikonu zapewnia, że nic nas nie będzie uwierać nawet przy długich seansach. Ani myślą one też wypadać podczas przeżuwania posiłków, biegania czy podskakiwania. Słowem, sportowcy będą ukontentowani, ale i u tych bardziej leniwych sprzęt łapie punkty za ergonomię.

No może trochę mniej za ergonomię sterowania muzyką, bo brak sztywnego umiejscowienia w uszach powoduje, że pukanie w obudowę czy gesty przesuwania są trochę mniej stabilne niż w innych konstrukcjach. Tzn. nie we wszystkich, bo też należy pamiętać, że takie sylikonowe wykonanie to my już znamy z Shokz OpenFit (test tutaj) czy z tańszych Shokz OpenFit Air. Huawei nie wymyślił więc koła, lecz wzorował się na sprawdzonych rozwiązaniach, które mają swoje cienie i blaski. Tych drugich jest szczęśliwie znacznie więcej.

Huawei FreeArc - za 4 stówki żal nie kupić (test)

Jakość dźwięku — z tych sportowych

Nie, nie są to słuchawki lepiej grające od ostatnio testowanych Huawei FreeBuds Pro 4, ale nie takie były przecież założenia konstrukcyjne i budżetowe. To o połowę tańszy sprzęt — to po pierwsze, a po drugie z zupełnie innej, sportowej grupy produktów.

Nie należy oczekiwać spektakularnie głębokiego basu ani krystalicznie czystych wysokich tonów, ale dźwięk jest więcej niż wystarczający do słuchania muzyki podczas uprawiania sportu. Bas jest obecny, ale pomimo zastosowania równie wielkiego przetwornika, jak w Teufel Airy Open TWS niemiecki zestaw słuchawkowy z łatwością wygrywa tonami niskimi. Algorytm dynamicznego basu wzmacnia niskie tony, ale nie wciąż dalekie to jest od wrażeń znanych ze słuchawek dokanałowych.

Huawei FreeArc - za 4 stówki żal nie kupić (test)

W skrócie, jest tak trochę no sucho — są kicki, jest bardzo wyraźna średnica i nieco stonowane tony wysokie, ale po chwili osłuchania nie ma mowy o jakimś męczeniu. Pod warunkiem jednak, że nie przekraczamy 65-70% głośności, bo wyżej zaczynają się już bardzo wyraźne przestery. Warto też zerknąć do equalizera, bo tworząc własny profil dźwięku z podbitym basem i tonami wysokimi oraz zdjętym nieco środkiem można uzyskać wymierne korzyści i brzmienie bliższe słuchawkom dokanałowym. 

Z ciekawości sprawdziłem jak FreeArc grają w stosunku do droższych Huawei FreeClip i... grają dużo lepiej. Większy przetwornik robi różnicę i dodaje dźwiękowi głębi. Dodatkowo FreeArc są znacznie głośniejsze, a ich dźwięk zdaje się lokować bliżej słuchacza — są mniej wycofane. Wygląda więc na to, że Huawei nie próżnował przez ostatni rok.

Huawei FreeArc - za 4 stówki żal nie kupić (test)

Jakość rozmów i zasięg

Szybko zorientowałem się, że charakterystyka dźwięku zdaje się wręcz stworzoną do słuchania podcastów i audiobooków, a także doskonale sprawdza się podczas rozmów. W przypadku tych ostatnich zapytałem kilku osób o jakość połączeń i dowiedziałem się, że słychać mnie równie dobrze „jak zawsze”... i jakkolwiek to brzmi, jest to duży komplement. To strasznie wyczuleni rozmówcy. Dobra jakość połączeń dotyczy przy tym nie tylko tych w cichych pomieszczeniach, ale i realizowanych poza domem, wśród gwaru ulicy.

Huawei FreeArc - za 4 stówki żal nie kupić (test)

Warto przy tym nadmienić, że słuchawki mają bardzo dobry zasięg i nie miałem problemów z łącznością z mojej magicznej łazienki, która potrafi odcinać AirPodsy przy połączeniu z telefonem pozostawionym w salonie. Producent zachwala, że można nawet zostawić telefon w szafce na siłowni i bezstresowo robić swoje sportowe rutyny z samymi słuchawkami w uszach.

Podsumowanie

Huawei FreeArc urzekają designem, lekkością, ergonomią i jakością wykonania. Aż trudno było mi uwierzyć, że producent zdecydował się na tak przystępną cenę. Z niedowierzaniem odkryłem też, że grają znacznie lepiej od droższych Huawei FreeClip — nic tylko czekać teraz na wzbogacone o nowe technologie FreeClip 2; nie o nich jednak ta recenzja.

Huawei FreeArc - za 4 stówki żal nie kupić (test)

FreeArc nie grają może spektakularnie na domyślnych nastawach, ale zastosowany w słuchawkach duży przetwornik jest dosyć plastyczny i pokornie realizuje nasze zachcianki dotyczące personalizacji dźwięku. Do głośności na poziomie 65-70% można wycisnąć z cacka Huaweia zaskakująco dużo. W tym dolać brakującego basu czy wycofać nieco średnicę. Same słuchawki są przy tym bardzo głośne i okazji do pokonywania wspomnianych 70% wielu nie będzie.

Huawei FreeArc - za 4 stówki żal nie kupić (test)

Nie można też zapomnieć o świetnym czasie pracy, zarówno podczas słuchania muzyki, jak i w przypadku rozmów telefonicznych. Szczególnie w tym ostatnim trybie konkurenci ustępowali FreeArcom, co w połączeniu z porządną jakością rozmów czyni propozycję Huaweia ciekawą nie tylko do uprawiania sportu, ale też do stosowania w biznesie.

W ogólnym rozrachunku Huawei FreeArc to dobrze wycenione, wygodne i atrakcyjnie wyglądające słuchawki. Doskonałe do uprawiania sportu, ze świetną jakością rozmów i pozostawiającym nieco do życzenia brzmieniem. Teufel Airy Open TWS grają od nich lepiej, ale też wyglądają przy FreeArc jak paździerz. Moja ocena końcowa to 7/10.

Huawei FreeArc: 7/10
plusy
  • design, jakość wykonania i materiałów,
  • niesamowita wygoda,
  • długi czas pracy i szybkie ładowanie,
  • dobra jakość rozmów,
  • wysoka głośność,
  • cena.
minusy
  • niedobory w basie i tonach wysokich,
  • duże zniekształcenia powyżej 70% głośności,
  • sterowanie gestami wymaga wprawy.