DAJ CYNK

Shokz OpenFit – takich słuchawek jeszcze nie miałeś (test)

Arkadiusz Bała (ArecaS)

Testy sprzętu

Shokz OpenFit – test


Shokz OpenFit to unikalne słuchawki TWS o całkowicie otwartej konstrukcji. Czy tak szalony pomysł ma sens? Sprawdzamy!

Podsumowanie | Ocena końcowa: 8/10

Shokz OpenFit to produkt niszowy, ale w najlepszym możliwym znaczeniu tego słowa. Unikalna konstrukcja sprawia, że są najwygodniejszymi TWS-ami, jakie możemy obecnie kupić. Serio, kilka godzin słuchania muzyki to w ich przypadku żaden problem. Co więcej, udało się to osiągnąć przy zachowaniu niezłej jakości dźwięku i czasu pracy na baterii. Zastosowana konstrukcja ma jednak swoje ograniczenia, związane m.in. z izolacją i reprodukcją skrajów pasma. Gorzką pigułką może się także okazać wysoka cena i brak pełnej wodoodporności. Mówiąc krótko, jest to produkt, który potrafi zachwycić, ale skierowany jest wyłącznie do świadomych użytkowników.

Plusy:

  • Bardzo wygodne, nawet podczas kilkugodzinnego słuchania
  • Nie odcinają od dźwięków otoczenia
  • Dobra jakość dźwięku
  • Niezły mikrofon
  • Funkcja multipoint

Minusy:

  • Wygórowana cena
  • Duże etui potrafi być nieporęczne i łatwo się palcuje
  • Brak pełnej wodoodporności
  • Zerowa izolacja od otoczenia

Shokz OpenFit – słuchawki TWS inne niż wszystkie

Słuchawki TWS to taka kategoria sprzętu, w której w zasadzie nie dzieje się nic ciekawego. Choć co chwila mają miejsce premiery nowego sprzętu, tak naprawdę producenci cały czas, do znudzenia serwują nam to samo. I tu na scenę wkraczają Shokz OpenFit, które są… inne.

Shokz OpenFit – test

No dobra, „inne” to w tym przypadku lekkie niedomówienie. Producent stworzył TWS-y o całkowicie otwartej konstrukcji. Nic nie wchodzi do ucha, nic nie zasłania kanału słuchowego. Zamiast tego mamy dwa głośniczki grające tuż przy uchu. Oczywiście taka konstrukcja nie zapewnia żadnej izolacji od otoczenia, ale wbrew pozorom taki właśnie był cel. Shokz OpenFit pozwalają na słuchanie ulubionej muzyki przy zachowaniu pełnej świadomości tego, co dziej się wokół nas. Świetna sprawa np. podczas uprawiania sportu – przynajmniej w teorii.

Brzmi ekscytująco? Jak dla mnie bardzo – w końcu to jakiś powiew świeżości. Niestety cena Shokzów nie odbiega znacząco od tego, do czego przyzwyczaiły nas klasyczne słuchawki z segmentu premium i wynosi 999 zł.

Shokz OpenFit – test

Zawartość zestawu

W zestawie ze słuchawkami, znajdziemy etui ładujące, dokumentację i krótki kabelek USB-C.

Wygląd i wykonanie

Shokaz OpenFit prezentują się bardzo specyficznie. Słuchawki mają formę niewielkiej „pigułki” z haczykiem na ucho. Nie są może przesadnie ekstrawaganckie, ale mają prawo przykuwać uwagę ze względu na swoją „inność”. Czy są ładne? Niekoniecznie. Są praktyczne. Nie ukrywam natomiast, że nie obraziłbym się, gdyby logo na obudowie było nieco bardziej dyskretne.

Shokz OpenFit – test


Słuchawki wykonano w całości z tworzywa. Mamy tu kombinację elementów wykonanych z błyszczącego, twardego plastiku oraz miękkiego, gumowanego. Spasowanie elementów jest OK, w dotyku całość sprawia przyjemne wrażenie. Pod względem wykonania OpenFity nie wyrywają może z butów, ale ciężko się do czegokolwiek przyczepić.

Shokz OpenFit – test

No, może do jednej rzeczy. W przeciwieństwie do innych modeli producenta, Shokz OpenFit nie są w pełni wodoodporne. Zamiast tego musimy się zadowolić odpornością na zachlapania na poziomie IP54.

Etui ładujące również wykonano z plastiku. Z zewnątrz mamy matowe tworzywo, które jednak bardzo łatwo się rysuje i zbiera odciski palców. BARDZO łatwo. Poza tym do jego wykonania nie mam zastrzeżeń. Jest lekkie, zawias chodzi poprawnie, otwiera się bez problemu i tylko wtedy, kiedy chcemy.

Shokz OpenFit – test

Problemem mogą być natomiast jego wymiary, bo mówimy tu o kwadratowym pudełku 6,5 x 6,5 cm. Nie wrzucimy go tak po prostu do kieszonki jeansów i na pewno nie damy rady o nim zapomnieć podczas noszenia w normalnej kieszeni.

Shokz OpenFit – test


Wygoda

Ale koniec marudzenia, bo czas napisać o tym, co stanowi bez dwóch zdań największy atut Shokzów – komforcie. Słuchawki zakładamy trochę jak okulary. Dzięki temu, że wiszą na uchu, nie uciskają, a trzymają się stabilnie za sprawą kochanej grawitacji. 

Już to samo w sobie sprawia, że doskonale nadają się do uprawiania sportu. Nieważne, jak byśmy nie skakali, nie ma opcji, by słuchawki same z siebie spadły nam z głowy.

Shokz OpenFit – test

Muszę przyznać, że początkowo potrzebowałem chwili, by przywyknąć do ich noszenia, bo jest to uczucie dość specyficzne. Generalnie jednak OpenFity uważam za słuchawki niesamowicie wygodne. Są lekkie, nie uwierają nawet podczas długich odsłuchów i nie grzeją uszu. To jedne z nielicznych słuchawek, w których potrafię przez pół dnia chodzić po mieszkaniu, słuchając podcastów, i nie czuję potrzeby zrobienia sobie choćby kilku minut przerwy. Może nie brzmi to spektakularnie, ale możecie wierzyć, że w moich oczach jest to niesamowity wyczyn.

Oczywiście odrębną kwestią pozostaje izolacja, a raczej jej brak. Jeśli liczycie, że producent wykorzystał jakieś technologiczne sztuczki, by mimo całkowicie otwarte konstrukcji odseparować nas jakoś od hałasów otoczenia, to nie, nic takiego tutaj nie ma. Nie będzie to problem, jeśli zdecydujemy się słuchać muzyki w mieszkaniu lub podczas spaceru po parku, ale w pobliżu ruchliwej drogi lub w tramwaju OpenFity są w zasadzie bezużyteczne. Zupełnie zrozumiałe, natomiast chciałbym to podkreślić, żeby uniknąć rozczarowań.

Trzeba się też liczyć z minimalnym wyciekiem dźwięku. Jeśli ktoś stanie odpowiednio blisko, usłyszy, że czegoś słuchamy, choć pewnie nie będzie w stanie rozpoznać melodii ani tym bardziej konkretnych słów.

Łączność

Shokz OpenFit łączą się za pomocą Bluetooth 5.2. Obsługują też technologię multipoint z opcją jednoczesnego podłączenia dwóch urządzeń.

Podczas testów nie odnotowałem żadnych problemów z łącznością. Słuchawki spokojnie utrzymywały połączenie z drugiego końca mieszkania, nawet kiedy od źródła dzieliło mnie kilka pomieszczeń.

Obsługa i aplikacja

Słuchawki kontrolujemy za pomocą gestów dotykowych. Działa to całkiem OK, ale sam gestów jest mało intuicyjny. Nie znajdziemy tutaj żadnej funkcji przypisanej do krótkiego dotknięcia. Zamiast tego nawet tak podstawowe rzeczy jak wstrzymanie i wznawianie odtwarzania wymagają podwójnego tapnięcia. Nie jest to problem, szczególnie że pozwala uniknąć przypadkowych aktywacji, ale trzeba się tego najpierw domyślić albo przeczytać instrukcję wewnątrz aplikacji. 

Shokz OpenFit – test

A skoro o tym mowa, do używania Shokzów wcale nie trzeba jej pobierać, ale można i warto to zrobić. Aplikacja charakteryzuje się estetycznym interfejsem w języku polskim i oferuje dostęp do kilku praktycznych funkcji. Możemy m.in. skorzystać z korektora, zaprogramować własne gesty dotykowe oraz zaktualizować oprogramowanie słuchawek.

Jakość dźwięku

Shokz OpenFit różnią od pozostałych modeli w ofercie producenta jedną kluczową cechą: nie są to słuchawki kostne, a klasyczne słuchawki dynamiczne. Jeśli natomiast chodzi o obsługę kodeków, znajdziemy tutaj wyłącznie podstawowy zestaw SBC + AAC.

Nie zmienia to natomiast faktu, że mamy tu do czynienia z konstrukcją bardzo nietypową. Jak przekłada się to na jakość dźwięku? Powiedziałbym, że zaskakująco dobrze. Shokz OpenFit nie dorównują może modelom dokanałowym w swojej cenie, ale ich granie zdecydowanie może się podobać.

Shokz OpenFit – test


Mamy tu do czynienia graniem ciepłym, łagodnym i muzykalnym. Testowany model dobrze radził sobie z większością popularnych gatunków, serwując jednak poszczególne utwory w sposób bardzo relaksujący.

Niskich tonów nie uświadczymy tutaj zbyt dużo. Jeśli są, to mówimy tu raczej o midbasie, a i ten prezentowany jest dość skromnie. Trzyma się on dalszego planu i trzeba się nieco wsłuchać, żeby go odnaleźć. Stwierdzam natomiast, że taka prezentacja się tutaj sprawdza. Niskie tony nie są wybitne od strony technicznej, więc sprowadzenie ich do roli tła zdecydowanie zdaje egzamin.

Shokz OpenFit – test

Pierwsze skrzypce gra tu bez wątpienia niższa średnica. To z niej wywodzi się większość wspomnianego wcześniej ciepła oraz delikatny efekt „kocyka”, który w tym przypadku spaja i zmiękcza przekaz. Normalnie w przypadku brzmienia prezentowanego w ten sposób miałbym poważne obawy o klarowność, ale tutaj Shokzy wychodzą obronną ręką. Nie są to może najbardziej rozdzielcze słuchawki, jakich miałem okazję słuchać, jednak ani wokale, ani inne instrumenty nie giną w natłoku dźwięków.

Wysokie tony giną nieco w przekazie. Mamy tu sytuację podobną jak z basem: ilościowo sopranów jest niewiele, sięgają stosunkowo niskich rejestrów i tak po prawdzie trudno się nimi zachwycać. Mają metaliczną barwę, wybrzmiewają krótko i nieco nienaturalnie. Na całe szczęście w domyślnym ustawieniu zostały one zepchnięte do roli tła, co odciąga nieco uwagę od ich niedoskonałości i dobrze służy spójności przekazu.

Mikrofon

Wbudowany mikrofon spisuje się dobrze. Rejestrowany dźwięk mógłby być nieco bardziej klarowny, jednak jest w sumie jedyny poważny zarzut pod jego adresem. Do prowadzenia rozmów telefonicznych wystarczy z nawiązką.

Bateria

Producent nie podaje dokładnej pojemności akumulatora na pokładzie Shokz OpenFit, jednak na oficjalnej stornie internetowej znajdziemy informację, że wytrzymują one ok. 7 godzin ciągłego odtwarzania muzyki oraz dodatkowe 21 godzin, po uwzględnieniu etui ładującego. Z moich obserwacji liczby te są z grubsza zgodne z rzeczywistością, nawet jeśli odrobinę zawyżone. Generalnie jednak z wytrzymałości akumulatora jestem zadowolony.

Shokz OpenFit – test


Dla kogo?

Shokz OpenFit to sprzęt nietypowy, który niejako z założenia nie każdemu przypadną do gustu. Sam uwielbiam je jako słuchawki do chodzenia po domu, słuchania podcastów i rozmawiania przez telefon. W tej roli spisują się lepiej niż jakikolwiek „tradycyjny” model – są znacznie bardziej komfortowe, nie męczą i pozwalają mi nadal uczestniczyć w tym, co dzieje się wokół. Świetnie sprawdzą się również jako wygodne słuchawki do uprawiania sportu.

Unikałbym ich natomiast jako słuchawek uniwersalnych oraz stricte do słuchania muzyki. Zastosowana konstrukcja ma swoje ograniczenia i to jest fakt. Jeśli nie jesteście ich świadomi, może się okazać, że zalety testowanego modelu w żaden sposób nie rekompensują jego „wad”.

Słuchawki do testu udostępniła firma Shokz.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: własne

Źródło tekstu: własne