DAJ CYNK

Huawei P50 Pro: Średnia krajowa nie wystarczy, a popularnych apek brak

Anna Rymsza (Xyrcon)

Testy sprzętu


Android bez Google wciąż jest upośledzony

Jeśli Huawei, to EMUI, a więc Android bez Google. Jak z tym żyć? W czasie testowania telefonu mam ułatwione zadanie, ponieważ Google (jeszcze?) nie zablokował logowania z niego do swoich usług. Mogę więc korzystać z przeglądarki Huawei i aplikacji webowych Google bez problemów. Wiem jednak, że pewnego dnia może to się to skończyć i trzeba będzie albo gdzieś się przenieść, albo zdobyć alternatywną przeglądarkę. Będą problemy.

Finansowo ujdzie. Nie, żebym uważała wysoką cenę Huawei P50 Pro za uzasadnioną – chodzi mi o możliwości korzystania z bankowości internetowej na nim. Niedawno w AppGallery pojawiła się apka mojego banku, mam więc dostęp do Blika i płatności zbliżeniowych. Alternatywnie można skorzystać z aplikacji Curve, która przyjmie dowolną kartę płatniczą. Można zrobić zakupy na Allegro, odebrać je z pomocą apki InPostu, kupić sobie bilet komunikacji zbiorowej i tak dalej. Takie podstawowe potrzeby są coraz bliżej spełnienia.

Polskich aplikacji w AppGallery jest już sporo, a nakładka ochoczo proponuje instalację takich hitów minionej epoki jak GG i Sympatia. Nie ma za to w co pograć. No dobra, jest Asphalt (zero wyzwań), World of Tank Blitz (nuda) i PUBG (też nuda). Gra, która dostała nagrodę za najlepsze RPG w AppGallery to kolekcjonerskie idle MMO (Masters of Cloudia), które rzuciłam w kąt po 15 minutach. W Angry Birds nie da się zdobyć szpeju „za reklamę”, a jakaś prosta strzelanka w stylu River Raid nie chciała się zaktualizować. W efekcie doskonałe głośniki stereo i wymuskany ekran służą mi do wyświetlania tapety i odtwarzania budzika.

Huawei AppGallery na Huawei P50 Pro

Huawei zasłania się też mitycznym ekosystemem, który tworzy ze smartfonem w centrum. Pokazywałam jakiś czas temu, jak mógłby wyglądać, gdybyśmy mieszkali w Chinach. No ale nie mieszkamy, więc takie środowisko można zbudować wyłącznie z urządzeń Huawei. Szczęśliwie trochę tego pod ręką mam i muszę przyznać, że całkiem mi ten układ pasuje. Przełączanie się między słuchawkami i głośnikiem jest bardzo udane i aż chciałoby się mieć jeszcze telewizor. Mapy Petal też sporo zyskały, w niektórych miastach obsługują komunikację miejską, mają dane o ruchu drogowym i POI z map TomTom i niegłupią nawigację.

Mapy Petal Huawei P50 Pro

W wyszukiwarce Petal zaś panuje chaos. Wiadomości są wymieszane z zakupami, w propozycjach filmów do obejrzenia mam produkcje z Azji (totalnie nieosiągalne w Polsce), podpowiedzi wyszukiwania po japońsku itp. Przede wszystkim nie mam pojęcia, czy dotknięcie jakiegoś wyniku otworzy aplikację, skrót do instalacji aplikacji czy wyniki z sieci. Ekran mający być centrum informacyjnym to z kolei słup reklamowy. Przydatnych widżetów jest tam jak na lekarstwo.

Huawei Petal na P50 Pro

Gdy nadszedł moment przeglądania zdjęć z telefonu, odkryłam, że chmura cloud.huawei.com działa bardzo przyzwoicie. Jej interfejs przypomina mi webowe odpowiedniki aplikacji Apple (pewnie nie ma tu przypadku), a logowanie przez skanowanie kodu QR to czysta przyjemność. Poza galerią w chmurze można skorzystać z notatnika, dyktafonu, książki adresowej, zwykłej przestrzeni na pliki oraz możliwości znalezienia urządzenia w razie, gdyby zaginęło. Nie ma tu przeglądarkowego pakietu biurowego. Nie można też ściągnąć z niej plików większych, niż 1,75 GB (na darmowym koncie), więc z filmami i tak trzeba się wynieść gdzieś indziej.

EMUI na Huawei P50 Pro

Gdzie? A to jest dobre pytanie. Zauważyłam ważną zmianę, od kiedy ostatnio korzystałam ze sprzętu Huawei. Petal proponuje sporo aplikacji jako PWA (Progressive Web App) zamiast pobierania z APKPure. W ten sposób można uzyskać na przykład aplikacje Dysku Google i Gmaila. Często nie ma to totalnie sensu. Strava na przykład w postaci PWA pozwala tylko przeglądać treningi i nie ma możliwości zapisywania tras rowerowych, ergo jest bezużyteczna. Są też wyniki wyszukiwania prowadzące donikąd, bo apka była certyfikowana na inny model telefonu.

Takich przypadków było więcej, na czele z apką Kwarantanna Domowa. Pomijając już to, że na tym świetnym telefonie nie pogram w Genshin Impact i wiele innych popularnych gier, moim zdaniem nadaje się tylko jako aparat fotograficzny i do buszowania po TikToku. Huawei P50 Pro nadal nie spełnia moich wymagań do pracy i prywatnych. Znam osoby, których wymagania spokojnie spełni, ale żadna z nich nie wyda takich pieniędzy na telefon.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: własne

Źródło tekstu: własne