Czy większy telewizor, a do tego OLED, wart jest grzechu? Czy jest sens inwestować w taki sprzęt? „Nieee, przecież mam duży telewizor, po co mi nowy, skoro działa?”. Tak sobie tłumaczyłem niechęć do zmiany i w ogóle nie brałem pod uwagę takiej opcji. Do czasu aż poznałem LG OLED C9. To był szok! Kompletnie inny świat, odkrycie telewizji na nowo.
Człowiek ma to do siebie, że łatwo się adaptuje do sytuacji i przyzwyczaja do tego, co ma, nawet gdy coś odbiega od ideału. O ile smartfony zmieniam dość często, to w przypadku telewizora dotąd wystarczał mi kupiony kilka lat temu 40-calowy Smart TV Samsunga. Już widzę, jak Czytelnicy uśmiechają się z lekką kpiną („telewizorek w sam raz do kuchni”), ale zawsze bardziej wolałem urządzenia mobilne, a wcześniej, przez 10 lat w ogóle nie miałem telewizora (tak, tak też można żyć). Nawet w kuchni. Dlatego też o swoim nabytku myślałem: jest duży? Jak na moje niewielkie mieszkanie – duży. Działać – działa, nie psuje się. Ma aplikacje VoD? Ma, parę innych rzeczy też – skoro tak, to po co zmieniać? I tak sobie tkwiłem w błogim samozadowoleniu.
Wtedy, trochę niespodziewanie, trafił do mnie LG OLED C9 i zrozumiałem, że przyzwyczajenie bywa niekiedy zgubną cechą. Szok był podwójny – bo przejście z 40 cali Full HD na 55 cali 4K to jednak gigantyczny skok jakościowy. Ale sama zmiana rozmiaru to rzecz drugorzędna – czasami zdarza mi się oglądać coś na większym ekranie u znajomych i jednak nie skłoniło mnie to do kupna. Problem w tym, że żaden z nich nie miał telewizora OLED. O, i tu pojawia się właśnie efekt podwójnej kumulacji.
LG OLED C9, czy też według oznaczenia producenta LG OLED55C9PLA, to najmniejszy, a więc i najtańszy reprezentant linii C z 2019 roku, do której należą też większe modele o przekątnej 65 i 77 cali. Gdy te telewizory wchodziły na rynek, wycenione zostały na nieosiągalne dla większości Polaków kwoty - najdroższy kosztował grupo ponad 30 tysięcy, a opisywany 55C9 – na około 10 tys. zł. Od zeszłego roku ceny spadły jednak diametralnie, w rezultacie czego 55C9 dostępny jest teraz za równo 6000 zł. Taka kwota, chociaż wciąż wysoka, jest już w finansowym zasięgu większej liczby nabywców i dla tych, którzy ostrzą sobie zęby na telewizor OLED, nie będzie wiele lepszych okazji.
Firma LG ma już w planach kolejną generację tych telewizorów – zapowiedziane modele CX, ale wiadomo, że ich ceny jeszcze długo po premierze nie będą należały do przystępnych. Jedyną cenową alternatywą LG pozostaje jeszcze tańszy (o tysiąc zł) model OLED55B9 z niższej półki.
Telewizor LG OLED C9 to następca popularnego na rynku modelu wcześniejszej generacji – C8. Jedna z najistotniejszych cech – matryca OLED – wykonana została w tej samej technologii, co matryca poprzednika, więc teoretycznie nie dostarczy zauważalnych korzyści w jakości obrazu. Jednak producent wprowadził też kilka innych rozwiązań, które mają zwiększać komfort korzystania ze sprzętu. Przede wszystkim jest to technologia LG ThinQ AI, która w najnowszej edycji wprowadza zaawansowane, bazujące na sztucznej inteligencji algorytmy polepszające jakość obrazu (Obraz AI Picture) i dźwięku (Dźwięk AI). Za ich przetwarzanie odpowiada procesor α9 II generacji ze sztuczną inteligencją wykorzystującą technologię deep learnign.