DAJ CYNK

Motorola Moto G7 Power - recenzja smartfonu z bardzo wydajnym akumulatorem

Marian Szutiak (msnet)

Testy sprzętu

Wyświetlacz i biometria

Ekran w Moto G7 Power ma 6,2 cala i tylko 720 x 1520 pikseli, ale nie ma tragedii. Gęstość punktów na poziomie 281 ppi nie przekłada się na rzucające się w oczy poszarpane krawędzie, a za to oszczędzamy energię. W końcu w testowanej Motoroli właśnie o to chodzi, by wytrzymała jak najdłużej.

Biorąc pod uwagę cenę urządzenia, nie ma za bardzo powodów, by narzekać na jakość obrazu na wyświetlaczu. Kolory wyglądają nieźle w zasadzie pod każdym kątem. Zmianie ulega wtedy jasność obrazu, ale w akceptowalnym zakresie, a także ilość barwy niebieskiej – widać to szczególnie podczas wyświetlania białego lub neutralnie szarego obrazu. Także jasność ekranu jest przyzwoita i przekracza w trybie automatycznym 600 nitów. To wystarczy, by w większości sytuacji odczytać jego zawartość, nawet przy świetle słonecznym padającym bezpośrednio na ekran (po warunkiem, że szkło jest w miarę czyste).

W ustawieniach systemowych znajdziemy niewiele opcji dotyczących jakości obrazu. Możemy na przykład wybrać jeden z trzech trybów kolorów (Naturalne, Wzmocnione lub Nasycone) oraz użyć funkcji Podświetlenie nocne, która ogranicza ilość światła niebieskiego.

Telefon możemy odblokować między innymi za pomocą rozpoznawania twarzy lub przy użyciu czytnika linii papilarnych. Oba sposoby działają bardzo sprawnie, chociaż zauważalnie wolniej niż w niektórych droższych urządzeniach. Smartfon zwykle nie każe nam czekać dłużej niż sekundę.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News