DAJ CYNK

Samsung Galaxy S10e to taki Apple iPhone XS, tyle że lepszy - test najlepszego smartfona spośród tych kompaktowych

Michał Duda

Testy sprzętu

Budowa, ergonomia oraz dźwięk

Pierwszą i najbardziej kluczową cechą Galaxy S10e, która zwróciła moją uwagę, była kompaktowa obudowa. Flagowce z roku na rok stają się coraz większe, przez co osoby poszukujące dobrego, a zarazem niedużego urządzenia często muszą pójść na kompromis. Sam zaliczam się do tego grona i bardzo doceniam decyzję, jaką podjął Samsung.

Galaxy S10e jest odrobinę mniejszy niż iPhone XS, którego uważam za wyznacznik tego, jaki powinien być poręczny smartfon. Obsługa jedną dłonią w przeciwieństwie do większego S10+ nie należy do wyzwań, nawet jeśli zdecydujemy się włożyć go w grube etui.

Pod względem stylistyki Galaxy S10e przypomina skurczoną wersję swoich droższych braci. Główną różnicą jest tak naprawdę brak wyświetlacza z zagiętymi krawędziami bocznymi. Zastosowano tutaj płaski ekran ze szkłem Gorilla Glass 5 (a nie Gorilla Glass 6 jak w S10/S10+), co według mnie wygląda lepiej pomimo bardziej rzucających się w oczy ramek oraz jest praktyczniejsze. Dopasowanie szkła hartowanego lub innej ochrony ekranu jest łatwiejsze niż w przypadku wyświetlaczy Edge, a koszt ewentualnej wymiany zbitego ekranu jest zdecydowanie niższy.

Galaxy S10e w przeciwieństwie do droższych modeli nie ma ukrytego pod wyświetlaczem czytnika linii papilarnych. Samsung zdecydował się na tradycyjny sensor, który wbudowano w przycisk zasilania. Działa on szybciej niż jego nowocześniejszy odpowiednik, choć różnica nie jest kolosalna.

Dostęp do czytnika jest dobry, gdy trzymamy smartfon w prawej dłoni — można wtedy bez problemu pokryć go w całości kciukiem, co gwarantuje szybkie i bezproblemowe odblokowanie systemu. Gorzej jest w przypadku lewej ręki. Osoby o niewielkich dłoniach mogą mieć problem z pokryciem sensora palcem wskazującym. Częściowe dotknięcie opuszkiem nie zawsze wystarcza do bezproblemowego rozpoznania odcisku.

Korzystanie z czytnika linii papilarnych (a zarazem przycisku blokady) byłoby zdecydowanie wygodniejsze, gdyby umieszczono go 2 mm niżej. Z drugiej strony taka wysokość pozwala bez problemu obsługiwać smartfon włożony w uchwyt samochodowy. Dzięki niewielkim wymiarom obudowy dostęp do wszystkich klawiszy jest i tak o niebo lepszy niż w dużym Galaxy S10+.

Tył obudowy pokryto szkłem Gorilla Glass 5 z zaokrąglonymi krawędziami bocznymi. Jedynym elementem, który wyróżnia się na gładkiej tafli szkła, jest moduł aparatu. Skupię się na nim w dalszej części recenzji. W Galaxy S10e zabrakło pulsometru, który od dawna stanowił nieodłączoną część flagowych modeli Samsunga. Wielu użytkowników traktowało go jedynie jako ciekawostkę i nie korzystało z niego na co dzień, dlatego rezygnacja z niego w celu obniżenia ostatecznego kosztu urządzenia nie była głupim pomysłem.

Elementem, którego na całe szczęście nie usunięto, jest gniazdo słuchawkowe 3,5 mm. Jego obecność nie wpłynęła na zmniejszenie wodoszczelności konstrukcji, która może pochwalić się stopniem ochrony IP68. Jakość dźwięku na wyjściu jest bardzo dobra. Dołączone do zestawu słuchawki AKG są zadowalające, jednak aby w pełni docenić muzyczne zdolności S10e należy zaopatrzyć się w coś lepszego.

Wbudowany w dolnej części smartfonu główny głośnik współpracuje w systemie stereo z głośniczkiem do rozmów, umieszczonym w górnej ramce ekranu. Ogólna jakość dźwięku nie jest zła, ale daleko jej do tej oferowanej przez iPhone’a XS czy też Razer Phone’a 2. Czystość brzmienia oraz jego dynamika mogłyby być, choć odrobinę lepsze.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News