DAJ CYNK

Wrażenia z użytkowania aparatu Olympus OM-D E-M5 III

orson_dzi Arkadiusz Dziermański

Testy sprzętu

Aparat daje duże możliwości i potrafi bardzo dużo wybaczyć

Olympus OM-D E-M5 III

Olympus OM-D E-M5 III to jeden z tych aparatów, który można polecić zarówno kompletnemu amatorowi, jak i osobie zaawansowanej. W pierwszym przypadku wynika to z tego, że aparat potrafi wiele wybaczyć. Jest na tyle dobry i bogato wyposażony, że zdając się na tryby automatyczne lub półautomatyczne wystarczy w zasadzie tylko wycelować w fotografowany obiekt i wcisnąć przycisk. Może nie będzie to zdjęcie roku, ale będzie ładne, "czyste" i na pewno satysfakcjonujące.

To, co będzie ratować zdjęcia osoby niedoświadczone będzie jednocześnie bardzo użyteczne dla osoby zaawansowanej. Szybki i celny autofocus niemal zawsze idealnie trafia w odpowiedni punkt. Bardzo spodobała mi się możliwość bardzo szybkiego ustawienia obszaru ustawienia ostrości. Można to zrobić za pomocą ekranu, wystarczy dotknąć wybranego miejsca kadru, albo wykorzystać przyciski d-pada. Wtedy dostajemy do dyspozycji siatkę, na której możemy w prosty sposób dowolnie zaznaczyć interesujący nas obszar. I chociaż jestem przyzwyczajony do rozwiązań innych producentów, tak tutaj w zasadzie za pierwszym razem obsługa funkcji wydała mi się bardzo intuicyjna.

Olympus OM-D E-M5 III aparat

Działanie autofocusu wypada też bardzo dobrze w parze z obiektywem M.Zuiko Pro 12-40mm. Obiektyw to kolejny element, który sprawdzi się zarówno w rękach amatora, jak i osoby zaawansowanej. Z jednej strony mamy całkiem szeroki kadr, który pozwala na fotografowanie architektury i pejzaży, a z drugiej użyteczny zoom pozwoli np. na uchwycenie zwierząt w parku. Co prawda fotografowanie 10 klatek na sekundę nie jest żadnym rekordem, ale do okazyjnego fotografowania ruchomych elementów sprawdzi się bardzo dobrze. W końcu, jeśli aparat jest w stanie uchwycić w ruchu mojego kota, to bez względu na wszystko należą mu się słowa uznania.

Możliwość ustawienia stałej wartości przysłony, niezależnie od ogniskowej pozwala na uzyskanie miłego dla oka efektu bokeh. Dzięki czemu zarówno w przypadku portretów, jak i zdjęć produktowych możemy liczyć na ładnie i miękko rozmyte tło.

Olympus OM-D E-M5 III Galaxy Fold

Bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie jakość obrazu przy wyższych wartościach ISO. Zazwyczaj słabsze aparaty mają dość już w przedziale 1500 - 2000 ISO i na zdjęciach pojawia się widoczne ziarno. Olympus momentami oferował bardzo zadowalającą jakość zdjęć nawet zbliżając się do wartości 3000 ISO. Warto też dodać, że jeśli zdecydujemy się na automatyczne ustawienia czułości matrycy, to wartości są trzymane w ryzach. W miejscach, w których starsze aparaty przyzwyczajały mnie do wartości powyżej 1000 ISO, Olympus potrafił oferować jasny obraz bez konieczności podbijania ekspozycji przy ISO na poziomie 400-600. Obok działania autofocusu to jedna z największych zmian, które zauważymy przesiadające się ze starszego sprzętu.

Aparat bardzo dobrze sprawdzi się również podczas okazyjnego filmowania. Mamy spory wybór rozdzielczości, a nagrywanie w 120 lub 60 klatkach na sekundę daje nam możliwość rozciągnięcia materiału w trakcie edycji. Podczas rejestrowania bardzo przydatna jest stabilizacja obrazu, dzięki czemu nagrywanie z ręki jest bardzo wygodne, nawet jeśli w trakcie sporo się przemieszczamy oraz korzystamy z zoomu.

Trudny sprawdzian

Olympus OM-D E-M5 III obiektyw oko

Docelowym testem Olympusa była europejska prezentacja Motoroli RAZR. Z doświadczenia wiedziałem, że nagranie filmów oraz wykonanie zdjęć będzie zadaniem karkołomnym. Organizatorzy zawsze w takich przypadkach skupiają się na tym, aby wystrój był jak najbardziej epicki, ale zabójczy dla aparatów.

I nie inaczej było tym razem. Półmrok w połączeniu z punktowym, żółtym światłem dla słabszych aparatów oznacza jedno – wysokie wartości ISO i wszechobecny szum i ziarno na zdjęciach. Nie wspominając już o braku jakiejkolwiek ostrości. Przez moment obawiałem się, czy obiektyw M.Zuiko z przysłoną F/2.8 poradzi sobie w takich warunkach.

Olympus OM-D E-M5 III bok

Już pierwsze zdjęcia pokazały, że moje obawy były bezpodstawne. Aparat zadziwiająco dobrze radził sobie z trudnymi warunkami. Wartości ISO były trzymane w ryzach, a poziom szumów był niewielki nawet przy czułości przekraczającej wartość 2000. Aby uzyskać jasne ujęcia z dobrymi kolorami nie musiałem też przesadnie podkręcać wartości ekspozycji.

Bardzo przydatny okazał się również zoom obiektywu działający niezależnie od wartości przysłony, stabilizacja obrazu oraz błyskawiczny i celny autofocus. Wiele zdjęć musiałem robić w ruchu, ze sporej odległości i w momencie, kiedy inne osoby akurat obracały RAZR-a w dłoniach. I wyszło to naprawdę nieźle. Zarówno w przypadku zdjęć, jak i filmów byłem bardzo zadowolony z uzyskanych rezultatów, które możecie zobaczyć poniżej.

Olympus OM-D E-M5 III P30 Pro

Świetnie sprawdziło się również połączenie aparatu ze smartfonem. Instalacja aplikacji mobilnej i sparowanie urządzeń trwa dosłownie chwilę, a nie ukrywam, że jest to dla mnie jedna z najważniejszych funkcji aparatu. Wykonane zdjęcia za pomocą Wi-Fi można przesłać w kilka sekund, a po sparowaniu całą operację można przeprowadzić z poziomu telefonu. Dzięki temu nie muszę podłączać się kablem do laptopa, a pobrane zdjęcia wykonane w trakcie konferencji mogą od razu iść do publikacji.

Motorola RAZR okiem Olympusa OM-D E-M5 III

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: orson_dzi Arkadiusz Dziermański