DAJ CYNK

Test Motorola One Vision - kinowy ekran i dużo przyjemności z użytkowania

orson_dzi Arkadiusz Dziermański

Testy sprzętu

Pilot do telewizora z ekranem

Podczas premiery Motorole One Vision wyglądała bardzo dziwnie. Po dłuższym okresie użytkowania… dalej wygląda dziwnie i nieprzerwanie przypomina mi LG BL40 sprzed 10 lat. Dzieje się tak za sprawą nietypowo długiego ekranu i proporcjach 21:9, które obecnie znajdziemy tylko w najnowszych Xperiach Sony.

Długi wyświetlacz nie przeszkadza jednak w użytkowaniu smartfonu. Choć obudowa jest stosunkowo długa, jest za to wąska, dzięki czemu bardzo łatwo jest ją objąć jedną dłonią.

One Vision jest bardzo dobrze wykonana, choć deklaracje producenta co do metalowego korpusu są troszkę na wyrost. Jeśli korpus faktycznie jest metalowy, to musimy go szukać poad warstwą plastiku. Na przednim i tylnym panelu mamy za to taflę szkła, nazwaną przez Motorolę szkłem 4D.

Rozmieszczenie elementów obudowy jest standardowe. Na prawym boku znajdziemy przyciski regulacji głośności i włącznik, a na lewym gniazdo kart. Niestety tym razem hybrydowe. Dolna krawędź mieści port USB typu C oraz głośników rozmów, a na górną trafiło gniazdo Jack 3,5mm. Z tyłu znajdziemy czytnik linii papilarnych z efektownym logo Motoroli oraz dosyć mocno wystający moduł aparatu.

Zdecydowanie nie należę do fanów niebieskich obudów i kolor Motoroli nie rzucił mnie na kolana. Choć nie ukrywam, na rynku nie brakuje o wiele brzydszych telefonów w tym kolorze. Dużo lepiej wypada za to wariant brązowy, który wygląda bardzo elegancko. Jest to minimalnie ciemniejsza barwa od tej, którą znajdziemy w Huaweiu Mate 10 Pro. Tylko tam była ona określana jako złota.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News