Samsung Galaxy S10+ gra w pierwszej lidze smartfonów i w żadnym wypadku nie musi wstydzić się konkurencji. W urządzeniu nie znajdziemy rewolucyjnych rozwiązań, których nie bylibyśmy w stanie znaleźć u innych. Zamiast tego Samsung ponownie postawił na ewolucję, która – według mnie – idzie w dobrym kierunku. Na wyposażeniu smartfonu znajdziemy prawdopodobnie najlepszy wyświetlacz, jaki istnieje na rynku tego typu urządzeń oraz cieszące się wysoką pozycją w rankingach aparaty fotograficzne. Wewnątrz szklanej obudowy (Corning Gorilla Glass 6) pracuje jeden z najwydajniejszych układów SoC, Exynos 9820, któremu towarzyszy 8 GB pamięci RAM. Wiele osób ma komputery osobiste, które nie mają tyle RAM-u.
W porównaniu z poprzednikami, zmianą na plus jest lokalizacja czytnika linii papilarnych, który w końcu został zintegrowany z wyświetlaczem. Nad działaniem tego rozwiązania Samsung jednak mógłby jeszcze trochę popracować, ponieważ nie wypada najlepiej w porównaniu z najważniejszą konkurencją. Także nowy interfejs One UI sprawuje się tu rewelacyjnie. Ten co prawda trafił już wcześniej choćby na pokłady serii Galaxy S9, jednak w serii S10 występuje w nieco nowszej, a więc zapewne bardziej dopracowanej wersji. Opisywany w niniejszej recenzji smartfon został też nieco odchudzony, w porównaniu z „dziewiątką” – zarówno pod względem grubości obudowy, jak i masy. Nie odczujemy tego, jeśli zdecydujemy się na cięższy wariant z ceramicznym tyłem. Lepiej działa również chłodzenie procesora, chociaż i tutaj spotkamy się ze zjawiskiem throttlingu przy długotrwałym wysokim obciążeniu.
Największe wady? Według mnie rezygnacja ze skanera tęczówki oka i pozostawienie jedynie łatwej do oszukania funkcji rozpoznawania twarzy, z której lepiej nie korzystać. Nie zawsze mamy możliwość przyłożenia palca do czytnika linii papilarnych, na przykład gdy jest mokry. Samsung co prawda obiecywał podczas prezentacji serii Galaxy S10, że ultradźwiękowy skaner poradzi sobie z mokrym palcem, jednak moje testy tego nie potwierdziły. Mokry palec to nie to samo, co palec lekko wilgotny, gdy czytnik działał prawidłowo. No i cena (4399 zł), wyższa o 10% w porównaniu z zaprezentowanym rok temu Galaxy S9+ (3999 zł). A jeśli zdecydujemy się na najlepiej wyposażony wariant (12GB/1TB), to zapłacimy niewiele mniej niż za najbogatszą wersję iPhone’a XS Max w dniu premiery.