DAJ CYNK

Test telefonu Apple iPhone 4 - cz.1

Lech Okoń (LuiN)

Testy sprzętu

Ekran iPhone’a 4 jest też odczuwalnie ciemniejszy niż w topowych konstrukcjach Samsunga czy tego w Nokii N8, nie jest też aż tak jasny jak ekran w modelu 3GS. W ostrym słońcu ekran nowego iPhone’a jest całkiem dobrze czytelny, odniosłem jednak wrażenie, że ilość refleksów jest większa niż ta w modelu 3GS, no i odczuć można też nieco mniejszą jasność. Na plus zaliczyć należy przede wszystkim rozdzielczość, która nie ma aktualnie żadnej konkurencji, szczególnie, że AMOLED-owe ekrany Samsunga wykonane w technologii Pen Tile mają piksele składające się nie z 3, lecz z 2 subpikseli. Czułość ekranu na dotyk pozostała na legendarnym już, iPhone’owym poziomie. Konkurencja jednak nie śpi i wymienione wyżej Samsungi, jak i np. HTC Desire HD oferują nie gorszą reakcję na dotyk. Telefon wyświetla obraz z bardzo dobrym, niemal wzorcowym odwzorowaniem kolorów. Nie mu tu charakterystycznej dla ekranów AMOLED przesady gdy chodzi o nasycenie barw. Kończąc temat ekranu, warto wspomnieć, że nie ma on popularnego formatu 16:9 czy 16:10, lecz mniej sprzyjający panoramicznym filmom format 3:2.

Obudowa

Po wzięciu do ręki telefon okazuje się na tyle kanciasty, że 137 gramów masy skutecznie wbija się w rękę. Nowego iPhone’a trzyma się w ręku znacznie mniej wygodnie niż bardziej obłe modele 3G i 3GS. Obudowa jest niezwykle zwarta (115,2 x 58,6 x 9,3 mm) i naprawdę nie sposób przyczepić się do wzornictwa - każdy milimetr telefonu został przez konstruktorów dokładnie przemyślany.

Dwie szklane tafle przedniego i tylnego panelu łączy na bokach metalowa rama będąca jednocześnie anteną telefonu. Rama ta składa się z 2 elementów, oddzielonych od siebie niewielkimi przesmykami na górnym boku telefonu oraz na dole lewego boku. To właśnie ten drugi przesmyk po "zatkaniu" palcem daje tzw. "uścisk śmierci". Nowością przedniego panelu jest oczko kamery do wideorozmowy. Tradycyjnie już czujniki zbliżania i oświetlenia są mocno zamaskowane. Poniżej ekranu znajdziemy jeden tylko, okrągły, wklęsły przycisk. Służy on w zależności od sytuacji do wychodzenia z aplikacji, powracania do pierwszego pulpitu, wywoływania ekranu wyszukiwania, jak i (dłużej przyciśnięty) do przełączania się między aplikacjami.

Na lewym boku znajdziemy przesuwkę wyłączającą jednym gestem dźwięki telefonu - pracuje ona znacznie ciężej niż w dotychczasowych modelach tego producenta, wciąż jednak jest bardzo fajnym rozwiązaniem. Poniżej niej znalazły się przyciski regulacji głośności - tym razem dwa oddzielne, zamiast jednego łączonego. Prawy bok kryje gniazdo karty microSIM, do którego otworzenia trzeba użyć spinacza biurowego, szpilki lub dołączonego do zestawu niewielkiego "wytrychu". Zarówno konieczność stosowania dodatkowych narzędzi, jak i na domiar złego niestandardowa, mniejsza karta SIM (dużą trzeba wymienić u operatora lub obciąć nożyczkami) sprawiają, że iPhone nie jest telefonem, z którego często wyciąga się kartę SIM. W praktyce jednak raz włożona karta siedzi w telefonie do czasu, gdy pojawi się iPhone kolejnej generacji i nie chodzi tu o trudności z jej wyłuskaniem, lecz fakt, że do iPhone’a bardzo łatwo można się przyzwyczaić.



Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News