DAJ CYNK

Test telefonu Honor 6

Arkadiusz Dziermański

Testy sprzętu

Tył telefonu, to osobna bajka. Inspirowane ogonem pawia, sześciowarstwowe szkło, którego używa NASA... Ten opis znalazłem chyba w każdej recenzji Honora jaką czytałem. Recenzenci byli zgodni - cudowny materiał i wyrażali głęboką nadzieję, że się nie rysuje. Otóż nadzieję można mieć zawsze, a liczy się praktyka i rzeczywistość, a ta jest niezwykle brutalna. Tak samo jak w przypadku P7, kosmiczne szkło niemiłosiernie zbiera wszelkiego rodzaju rysy. Wystarczy nosić smartfon w kieszeni lub odkładać go na twardy blat, a po kilku miesiącach wygląda jak przetarty płytą chodnikową. Pierwsze oznaki widać już po pierwszych tygodniach. Szczególnie widać to na czarnej wersji (powtórzę się), za którą się śmiertelnie obraziłem, ponieważ inne redakcje dostały białą...

Mimo wszystko, poza tą nieszczęsną zaślepką, Honor 6 broni się obudową przy pierwszym kontakcie. Elegancka, dobrze leżąca w dłoni, odpowiednio wyważona konstrukcja. Dodatkowo zaokrąglone krawędzie optycznie zmniejszają jej wymiary. Ale esteci koniecznie muszą wyposażyć się w pokrowiec lub folię na tył obudowy.

Specyfikacja i wydajność

Honor 6 jest napędzany autorskim, ośmiordzeniowym procesorem Kirin 920 taktownym zegarem 1,7 GHz z grafiką Mali-T628 MP6. Całość uzupełniają 3 GB pamięci RAM. Sprzętem zarządza Android w wersji 4.4, który w I kwartale 2015 roku ma zostać zaktualizowany do wersji 5.0. Specyfikacja na papierze wygląda nieźle, ale już w praktyce wygląda wręcz wzorowo. Podczas codziennego użytkowania smartfon działa idealnie. Wszystkie animacje są perfekcyjnie płynne i wyraźnie widać nadwyżkę mocy w stosunku do Huaweia P7. Bardzo dobrą wydajność potwierdzają zarówno benchmarki - 41462 punktów w AnTuTu i 11487 punktów w Quadrant Standard, jak również bezproblemowe odtwarzanie filmów w Full HD i bardzo dobra płynność w grach. Tytuły takie jak Leo's Fortune, GTA San Andres, Real Racing 3 lub Dungeon Hunter 3 nie stanowią najmniejszego problemu.

Ekran i interfejs

5-calowy wyświetlacz IPS o rozdzielczości 1080p, to standard w smartfonach nie będących modelami z najwyższej półki, gdzie dostajemy już rozdzielczość 2K. Honor 6 broni się ekranem, który z jednej strony zdecydowanie traci do najlepszych paneli na rynku, a z drugiej daje nam praktycznie wszystko to, czego możemy wymagać od wyświetlacza smartfonu. Dobre kolory, odpowiednią jasność, praktycznie maksymalne kąty widzenia, odpowiednia czułość - wszystko to jest na miejscu. Dodatkowo producent dodał tryb obsługi ekranu w rękawiczkach, zdecydowanie przydatny w zimowe dni, ale tylko w teorii. W grubych rękawiczkach ten tryb jest bezużyteczny. W Ustawieniach możemy znaleźć możliwość regulowania temperatury barwowej. Przy domyślnych ustawieniach jasność ekranu delikatnie odstaje od tego, co w podobnej cenie prezentuje choćby LG G3s, ale wystarczy przesunąć suwak w stronę zimnej barwy i wyświetlacz robi się bardzo jasny. W Ustawieniach można też trafić na tryb oszczędzania ekranu. Jak informuje nas wyświetlana przy nim informacja, powoduje on wydłużenie czasu pracy o nawet 20%, dzięki zmniejszeniu temperatury wyświetlacza, co może wpłynąć na jakość obrazu. Obie informacje są prawdziwe. Czas działania wydłuża się, ale obraz zaczyna momentami robić się rozmazany, a krawędzie obiektów brzydko poszarpane.

Przeglądając recenzje Honora 6 na polskich portalach dowiedziałem się, że mam bardzo staroświecki gust. Okazało się bowiem, że Emotion UI jest bardzo archaiczną nakładką, ponieważ nie jest... płaski! Przez to jest niemodny, niedzisiejszy i strach patrzeć w jego stronę. Jak widać ile ludzi tyle opinii, a w wielu przeczytanych opiniach, chyba najbardziej ingerująca w wygląd Androida nakładka powinna już trafić do muzeum.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News