DAJ CYNK

Test telefonu HTC One M8

Lech Okoń (LuiN)

Testy sprzętu

Odtwarzanie multimediów

Rok temu, gdy testowałem HTC One z ponoć niesamowicie donośnymi głośnikami stereo zbłaźniłem się w czasie prezentowania muzycznych możliwości telefonu. Głośniki stereo grały czysto, ale nie były jakoś specjalnie głośniejsze od tego, co do zaoferowania miała monofoniczna konkurencja. W tym roku głośność wzrosła o 30% względem poprzednika... i to słychać. Wraz z włączonym na stałe filtrem Boomsound, HTC One M8 to zdecydowanie najlepszy telefon do zagłuszania otaczającego nas świata w autobusie, metrze czy bardziej kulturalnie - w mieszkaniu, na pikniku etc. Duża głośność nie jest przy tym okupiona dominacją tonów wysokich, jak ma to miejsce w Galaxy S5, a w czasie gier mamy w dłoniach dodatkowe walory wibracyjne.

Gdy już wiedziałem, że głośniki One M8 tym razem nie są jedynie przechwałką, przyszła pora na przyjrzenie się odtwarzaczowi muzycznemu. I tu już poczułem niedosyt. Owszem, niby wszystko jest na swoim miejscu, ale gdzie do diabła podział się equalizer? Wchodzę z nadzieją do ustawień telefonu, a tam tylko włącznik Boomsound dla trybu słuchawkowego i tyle. Na słuchawkach Boomsound bardziej mnie drażnił, niż pomagał w odbiorze dźwięku. Niezmiernie brakowało mi bogactwa suwaków i filtrów, do którego przyzwyczaja od kilku lat Sony. Można, a wręcz trzeba ratować się dodatkowymi odtwarzaczami z Google Play. Nieładnie. Tyle dobrze, że producent nie zapomniał przy okazji o radiu FM.



Zanim zdążyłem jednak narzekać na ubogi odtwarzacz, do moich uszu dotarł dźwięk, który rozłożył mnie na łopatki. Żaden telefon do tej pory nie grał aż tak głośno i czysto na dużych słuchawkach, które wykorzystuję na potrzeby porównań (Creative ZEN Aurvana Live!). Podczas jazdy pociągiem, Galaxy S5 uparcie podkręcać musiałem na maksimum, tymczasem korzystając z HTC One M8 balansowałem w okolicy 3/4 skali, ręcznie "normalizując" głośność w zależności od upodobań dla danego utworu. Taki zapas mocy to błogosławieństwo w wielu sytuacjach, możliwość łatwiejszego dobrania głośności o jak najmniejszych zniekształceniach i furtka do zamienienia oryginalnych słuchawek na droższe, więcej wymagające od sprzętu. Choć czystość dźwięku płynącego z S5 i One M8 jest na podobnym, bardzo wyśrubowanym poziomie, to jednak znacząco wyższa głośność bezapelacyjnie na pierwszym miejscu stawia flagowca HTC.

Nieco po macoszemu HTC podszedł do tematu odtwarzania filmów. Przede wszystkim nie ma tu dedykowanego odtwarzacza - jest od elementem składowym rozbudowanej, trzeba przyznać, że dosyć widowiskowej galerii. Pliki odtwarzać możemy bezprzewodowo na zewnętrznych ekranach, da się zapisać klatkę filmu jako zdjęcie i na tym właściwie kończą się fajerwerki. Testowe pliki DivX, XviD, FLV i MP4 o jakości FullHD działały na HTC One bez zarzutu. Do oglądania plików MKV wykorzystałem już jednak darmowego MX Playera, a to z racji większej kontroli nad obrazem i napisami. O ile Sony i Samsung traktują odtwarzacze wideo bardzo poważnie, dopieszczając je z każdej strony (np. ogrom ustawień dla napisów do filmów w ostatnich Xperiach), o tyle HTC zmarginalizował temat, a szkoda.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News